Burza po zapowiedzi szefa MSW Francji ws. dżihadystów
Twitter Christophe Castaner
Burzę wywołała we Francji zapowiedź ministra spraw wewnętrznych Christophe’a Castanera, że setki francuskich dżihadystów, więzionych w kurdyjskich obozach w Syrii, mogą powrócić do Francji – informuje PAP.
Paryż obawia się, że może do tego dojść po wycofaniu się Amerykanów z Syrii i możliwej ofensywie tureckiej na Kurdystan.
Podczas gdy lewica i prawnicy popierają koncepcję sądzenia tych obywateli francuskich we Francji, prawica uważa, że ponieważ „zdradzili ojczyznę”, powinni być pozbawieni obywatelstwa oraz sądzeni w Syrii i Iraku. Jeden z deputowanych zaproponował nawet ich “selektywną eliminację”.
Uważa się, że ok. 130 obywateli francuskich przetrzymywanych jest pod strażą Kurdów w obozach w Syrii. Na ćwierć tysiąca szacuje się natomiast liczbę obywateli francuskich wciąż walczących w szeregach tzw. państwa islamskiego.
Je le dis de façon très simple, très claire et très nette : s'il y a des Français sur place, et s'ils doivent être expulsés, on sait où ils sont et de qui il s'agit.
S'ils posaient le pied en France, ils seraient immédiatement arrêtés et jugés. pic.twitter.com/U5uHInevcs— Christophe Castaner (@CCastaner) January 29, 2019
Castaner zapewniał podczas wtorkowego wystąpienia w Zgromadzeniu Narodowym (niższa izba parlamentu), że „wszyscy repatriowani przekazani zostaną sądom” i jeśli sędzia uzna, że trzeba ich uwięzić – „a będzie to większość przypadków – zostaną uwięzieni”.
Minister podkreślił, że ci, o których mowa, „najpierw są Francuzami, a potem dopiero dżihadystami”. „Nie @CCastaner!” – odpowiedziała wpisem na twitterze przewodnicząca Zjednoczenia Narodowego (do niedawna Frontu Narodowego) Marine Le Pen – „ponieważ to dżihadyści, nie powinni już być Francuzami”.
We Francji od czasów Rewolucji z 1789 r. obowiązuje koncepcja „państwa-narodu”, w której naród pojmowany jest nie jako wspólnota pochodzenia, ale jako wspólnota przeznaczenia i oficjalnie nie ma tam różnicy między narodowością a obywatelstwem.
„Nie ma mowy, by ich tu przyjmować” – cytowało RFI deputowanego partii Republikanie Erica Ciottiego. „Po co mamy wydawać środki na pilnowanie, kontrolowanie, trzymanie w więzieniu osób, które mają tylko jeden cel: zniszczyć nas i prowadzić przeciw nam wojnę” – powiedział polityk.
Deputowany tej samej partii Pierre-Henri Dumont wezwał natomiast do stosowania „selektywnej eliminacji”. Odpowiadając na pytania telewizji LCP, deputowany tłumaczył, że „różne służby (specjalne) praktykują już w Syrii i Iraku takie rozwiązanie, tzn. zabijanie osób, które chwyciły za broń przeciw Francji”.
„Francja za nic nie powinna ich przyjąć” – tłumaczył, utrzymując, że „zabija się ich na miejscu, selektywne eliminacje zawsze istniały”.
Na portalu Huffington Post dziennikarz polityczny Geoffroy Clavel pisze, że od 2012 r., gdy setki Francuzów znalazły się w Iraku i Syrii w szeregach “państwa islamskiego”, „Francja nie potrafiła jasno sformułować doktryny w sprawie tych dżihadystów, jak i ich rodzin”.
Jeszcze w zeszłym roku – przypomina dziennikarz – francuski rząd nie wykluczał, że mogą oni być sądzeni w Iraku, „a jeśli zostaną skazani na śmierć, to nic nie szkodzi”.
Prof. Gilles Kapel, uchodzący za jednego z największych francuskich znawców świata arabskiego, w rozmowie z telewizją BFMtv zwrócił uwagę, że „Kurdystan nie jest państwem i nie ma uznanego systemu sprawiedliwości”, więc nie można mu powierzyć sądzenia francuskich dżihadystów.
Jego zdaniem problemem jest więzienie tych ludzi we Francji, gdyż ich muzułmańscy współwięźniowie uznają ich za „na poły szahidów” (męczenników) i pod ich wpływem z pospolitych przestępców przekształcają się w dżihadystów. Natomiast gdy grupuje się ich na osobnych oddziałach, zamieniają je w „wyższą akademię terroryzmu” – ocenił Kapel.
Dodaj komentarz