Zmarł Józef Wysocki, zasłużony Polak
serafin.over-blog.fr; pixabay.com
Z Panem Józefem Wysockim i jego żoną Klarą spotkałam się w Zakładzie w Montmorency odwiedzając moją 100-letnią pacjentkę. Niewiele mówiąc, siedzieli wystraszeni przy stole. Pan odważny a Pani milcząca. Niedługo potem zmartwiony Pan Józef opłakiwał swoją zmarłą żonę Klarę, chcąc jak najszybciej odejść z tego świata, by iść za nią – relacjonuje s. Lidia, serafitka, na serafin.over-blog.fr.
Czas leczy rany. Przeniesiony z dwuosobowego pokoju do jednoosobowego starał się przyzwyczaić do życia w samotności. Mówił o dzieciach, że są dobre, ale każdy pracuje i trzeba zdać się na samotność. Córce był wdzięczny za odwiedziny i troskę. Umiał trzeźwo oceniać sytuacje życiowe bez sprzeciwiania się losowi życia, bez cienia agresji do swoich. Bardzo pogodny, wspominał czasy swojego pobytu w St. Denis i pracy dla PMK. Widziałam, że był towarzyski i lubiany przez Polaków. Można to było zobaczyć, gdy go ze dwa razy przywiozłam na spotkanie jakie ks. Zbyszek organizował dla Polaków. Na ostatnim spotkaniu już nie był, czuł się słabo i odmówił pójścia, bo upadł wcześniej i nie miał sił.
Kalendarz polski na ścianie, z którego codziennie wyrywał kartki, pozwalał mu nie tracić orientacji w czasie. Czytał, rozwiązywał krzyżówki i zachował ducha patriotyzmu, w nim była dusza wschodnia, wrażliwa na piękno. Niezmiernie się cieszył, kiedy zawiozłam go do naszego domu i ogrodu. Nie zapomniał polskiej mowy i kultury, a szczególnie żył duchem wiary. Modlił się i o modlitwę prosił. Był zadowolony, gdy mógł spotkać księdza polskiego. Odwiedzili go kilka razy ks. Zbyszek, ks. Jan Pranke i ks. Początek. Lubił młodych Polaków. Pandemia nie pozwoliła mi spotkać się z panem Józefem ostatnimi czasy – zakaz wejścia do Zakładu. Pan obdarzył go długim życiem, które na pewno dla niego nie było bez krzyża. Nie narzekał, był wdzięczny za wszystko. Wierzę, że cieszy się z obecności swojej małżonki blisko siebie w ramionach dobrego Ojca i Matki Bożej.
Żyj wiecznie i módl się za nami, którzy wędrujemy jeszcze do domu Ojca. Do spotkania kiedyś w niebie, a teraz w modlitwie przed Panem.
Źródło: serafin.over-blog.fr
Dodaj komentarz