szukaj
Wyszukaj w serwisie


Polscy lotnicy na cmentarzu w Villeurbanne

Magda Kołodziejczyk / 07.11.2018



W niedzielę 4 listopada, na wojskowym cmentarzu w Villeurbanne odbyły się uroczystości ku pamięci pochowanych tam żołnierzy “Poległych za Francję” w pierwszej i drugiej wojnie światowej. Oprócz żołnierzy narodowości francuskiej, belgijskiej, brytyjskiej i włoskiej spoczywają tam także Polacy, w tym 24 polskich lotników. Część z nich zginęła w walce za sterami, w katastrofach lotniczych i wypadkach drogowych, pozostali zginęli podczas dwóch nalotów bombowych na lotnisko Bron 10 maja i 2 czerwca 1940r.


Takie uroczystości, pełne zadumy i refleksji, pomagają podtrzymywać pamięć o tym, że Polacy także zapisywali się na kartach francuskiej historii. W jaki sposób? Kim byli? Jak myśleli? Można by pisać wiele słów, próbując oddać rozmiar tragedii jaka dotknęła naszych lotników, wymieniać instytucje, które składały kwiaty na grobach poległych żołnierzy, ale to nie pomoże przertwać pamięci o nich, nie sprawi, że poznamy ich nazwiska. Zatem najlepiej będzie oddać głos lotnikom, aby poznać tę historię z ich perspektywy.
Poniższe fragmenty to część wspomnień por.pil. Mieczysława Wolańskiego, który służył w Polskich Siłach Powietrznych we Francji podczas II Wojny Światowej (źródło: www.polishairforce.pl)

“Często siedząc z kolegami, dyskutujemy i rozważamy, jak zakończy się wojna i kiedy wrócimy do domu. Jedni twierdzą, że to nie może trwać dłużej niż jeden rok, bo naród niemiecki nie wytrzyma tak olbrzymiego wysiłku i na Boże Narodzenie będziemy u siebie. Pesymiści kraczą, że potrwa to co najmniej kilka lat. Nasza gospodyni opowiadała nam, że jest w okolicy źródełko, które zawsze wytryska z ziemi na trzy miesiące przed zakończeniem wojny. Tak miało być w 1918 r. i podczas wielu innych wojen. Otóż źródełko to wytrysnęło 10 marca. Przepowiednia ta i tym razem sprawdziła się, ale z jak tragicznym dla nas rezultatem. Na razie nic nie wskazuje na szybkie rozwiązanie tej szarady, horyzont polityczny, zaciemnia się coraz bardziej. 24 marca, Wielkanoc, drugie to już z kolei święta spędzane na obczyźnie. Byliśmy na Mszy Świętej, którą odprawiono dla nas na lotnisku w hangarze. Nastrój wisielczy, znowu wracamy myślą do swoich, wspomnienia, ciągłe wspomnienia, czyżby to było wszystko, co nam teraz pozostaje?”

“10 maja powtórzyła się dla mnie historia z 1 września. Rano zbudził mnie alarm i kanonada artylerii przeciwlotniczej. Myślałem z początku, że strzelają do pojedynczego samolotu. Tymczasem okazało się, że nadleciało 9 maszyn, zbombardowali nasze lotnisko, hangary i budynki mieszkalne. Zginęło 16 żołnierzy, w tym sześciu Polaków. Było kilkunastu lżej lub ciężej rannych. Po południu powtórzył się nalot, który, zupełnie nie po bohatersku, przeleżeliśmy w bruzdach na pobliskim polu. Nareszcie Francuzi zrozumieją, że nie biją się za nas, a za siebie, bo dotychczas przy każdej sposobności podkreślali, że to przez nas cała ta wojna. Wciąż łudzili się, że Niemcy ich nie ruszą.”

“Marszałek Petain, wbrew naszym nadziejom i wbrew przymierzu zawartemu z Wielką Brytanią i Polską, chce się poddać Niemcom. W swoim orędziu do narodu oświadczył, że Francja jest pokonana i że on zwraca się do Hitlera jak żołnierz do żołnierza z prośbą o zawieszenie broni i rozpoczęcie rozmów o dalszych losach Francji. To nie była klęska, to była hańba! Wielkie imperium, które utraciło zaledwie jedną trzecią kraju, posiadające kilkumilionową armię, silną flotę, olbrzymie i bogate kolonie oraz potężnego sprzymierzeńca, nie chce walczyć i składa broń. Dziś zawieszenie broni, jutro haniebny pokój. Czarna rozpacz ogarnia, znów wszystko stracone.”
“Co teraz stanie się z nami? Hitler na pewno o nas nie zapomni, a Francuzi zrobią to, co on im podyktuje. Skutki orędzia marszałka Petaina były katastrofalne, żołnierze rzucali broń, rozchodzili się do domów, armia francuska o tak wspaniałych tradycjach przestała istnieć. Wszyscy wołali: “La guerre est fini!” – “Wojna skończona!”. Niemcy posuwają się w głąb kraju nie napotykając żadnego oporu. Po raz drugi znaleźliśmy się w beznadziejnej sytuacji. W obcym kraju, wśród obcych ludzi, dla których staliśmy się ciężarem, uciążliwymi cudzoziemcami, a może dla nielicznych gorzkim wyrzutem sumienia. Francja stała się dla nas dalszym ciągiem tragedii września.”

Nie da się pozostać obojętnym wobec takich wspomnień. Nie da się nie myśleć o tym, że między innymi dzięki tym ludziom, którzy spoczywają teraz samotnie, z dala od swojej ojczyzny, na francuskim cmentarzu La Doua- my możemy dziś żyć w niewojennej rzeczywistości. Nie drżymy tak bardzo o nasze jutro, możemy pracować, uczyć się, podróżować.
Mamy też przywilej pamięci, z którego warto skorzystać. Pamiętajmy o lotnikach z La Doua, odwiedzajmy ich nie tylko podczas oficjalnych uroczystości. Nie zgubmy tej historii.

Na wojskowym cmenatrzu La Doua w Villeurbanne spoczywają:
1. ppor. pil. Bubowicz Walenty
2. ppor. pil. Desaga Witold
3. plut. mech. Dobosz Aleksander
4. ppor. pil. Dobrzyński Witold
5. st. szer. Drabsiak Bogusław
6. st. szer. mech. Dwornik Karol
7. por. pil. Gronek Tadeusz
8. st. szer. strz. Hurko Bolesław
9. ppor. pil. Kalpas Rajmund
10. ppor. pil. Kogut Stanisław
11. plut. mech. Konieczko Tadeusz
12. kpr. pil. Król Stanisław
13. kpr. pchor. pil. Leśniewski Mieczysław
14. szer. mech. Liptak Józef
15. kpr. Olszewski Bolesław
16. plut. mech. Pagórski Władysław
17. szer. mech. Rachwalik Andrzej
18. kpr. mech. Rogalski Kazimierz
19. sierż. Rojek Mieczysław
20. st. szer. mech. Rosołek Aleksander
21. st. szer. Słota Hugon
22. st. sierż. mech. Sybilski Stefan
23. kpr. mech. Urbaniak Józef
24. kpt. pil.Wawryk Roman
(źródło: Grzegorz Zaleski, Wojciech Zmyślony www.polishairforce.pl)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Avatar użytkownika, wgrany podczas tworzenia komentarza.


2024-07-26 23:15:13