szukaj
Wyszukaj w serwisie


Ks. Sławomir Wojciechowski z Couëron: w czasie epidemii spotkania online stały się plastrem miodu na serce

ks. Tomasz Sokół / AH / 28.05.2020
fot. ks. Sławomir Wojciechowski
fot. ks. Sławomir Wojciechowski

“Od ponad 3 miesięcy, kiedy zostaliśmy zamknięci w domach i pozbawieni kontaktu duszpasterskiego z wiernymi, jak również kontaktu ze sobą, z kapłanami, Zoom i spotkania kapłanów z Polskiej Misji Katolickiej stały się dla mnie plastrem miodu na serce” – ks. Sławomir Wojciechowski, proboszcz z Couëron, dzieli się swoimi spostrzeżeniami wyniesionymi z czasu kwarantanny.


Ks. Sławomir Wojciechowski nie kryje zadowolenia z powodu możliwości jakie daje platforma Zoom:

Od ponad 3 miesięcy, kiedy zostaliśmy zamknięci w domach i pozbawieni kontaktu duszpasterskiego z wiernymi, jak również kontaktu ze sobą, z kapłanami, Zoom i spotkania kapłanów z Polskiej Misji Katolickiej stały się dla mnie plastrem miodu na serce. Wcześniej – kiedy można się było komunikować, spotykać – byłem jednak bardziej samotny, bardziej sfrustrowany tą samotnością. Sytuacja życia w mojej parafii i czas pandemii okazały się dla mnie czasem błogosławionym. Przez kontakty z braćmi kapłanami mogliśmy spokojnie spotkać się i popatrzeć razem na swoje twarze, każdy wówczas człowiek mógł powiedzieć to, co czuje, czego pragnie, co z serca płynie, bo dialog, jaki następuje między nami na takich kapłańskich spotkaniach – to przede wszystkim jest czas, w którym mogę oddać siebie, jak Chrystus oddaje siebie i dzięki temu mogę normalnie żyć, również poprzez to, iż dzielę się i mówię o swoim doświadczeniu, o problemach i trudnościach, w taki właśnie sposób.

Moje życie kapłańskie będzie żyło wtedy, kiedy będzie w dialogu z ludźmi, zarówno na tej płaszczyźnie liturgicznej, płaszczyźnie duszpasterskiej, jak i płaszczyźnie wewnętrznej, indywidualnej, kiedy potrzebuję czasu na modlitwę czy rekreację. Te 3 płaszczyzny są bardzo ważne: nurt liturgiczny, nurt pastoralny i nurt osobisty, bo wtedy jest wspólny dialog.
Mieliśmy kilka razy spotkania w małych grupkach, po 3 lub 4 osoby spotykaliśmy się i to jest bardzo piękne i przekonuję się mocno o tym, że mimo tego doświadczenia, iż jesteśmy kapłanami – nie zawsze potrafimy się razem dzielić.

Wychodzi od nas – od razu – taki styl nauczania, upominania, że ksiądz tego powinien nauczać, to przekazywać i wszystko ustawiać wg jakiegoś planu: duszpasterskiego, planu Bożego, czy prawa kanonicznego. Dlatego posługujemy się często fragmentami Katechizmu Kościoła Katolickiego, a nawet Pismem św., nadając pewien tok myślenia, jak to czy tamto należy zrobić. Natomiast w ludzkim dialogu i w spotkaniach w małych grupach bardzo ważne jest to, aby nie przekazywać jedynie suchych informacji katechetyczno-dogmatycznych, tylko powiedzieć, co dzieje się w moim życiu, w moim sercu. Dlatego trzeba stwierdzić, iż drugi człowiek, który stoi przede mną, w tej małej grupce, jest darem dla mnie, darem, który mnie przyjmuje. Spodziewam się też tego, że ja będę zaakceptowany, że będę mógł się wypowiedzieć czy podzielić.

W dzieleniu się sobą istotne jest to, że nie dyskutujemy o tym, co ja przeżywam, tylko wysłuchuję się w to, co drugi człowiek mówi, a ja w trosce o niego modlę się właśnie za niego czy ewentualnie towarzyszę jemu, jestem wciąż z nim, nieraz współczuję, cieszę się lub płaczę. Jeżeli zapyta mnie o jakąś radę wówczas mogę mu jej udzielić. W dzieleniu się więc, w takich małych grupach, każdy może się dzielić własnymi doświadczeniami. Potrzebujemy tu Ducha Świętego, tego, którego oczekujemy, że namaści nas, bo Duch św. namaszcza, posyła i przeznacza do szczególnej misji. A jeżeli teraz, podczas pandemii, nie było możliwości tejże misji i wydawało się, iż dużo straciliśmy, to właśnie dzięki temu braterskiemu spotkaniu – 2 razy w tygodniu na Zoomie – czułem wyjątkowy smak tej kapłańskiej misji, smak tego, że jestem posłany, smak tego, iż nie jestem zapomniany, a moja służba prezbitera jest potrzebna itd. Te kapłańskie spotkania wyzwoliły mnie z poczucia bezsensu, a jednocześnie uświadomiły mi prawdę… – wciąż jestem posłany do ludzi.

To dla mnie było niezwykle istotne i cieszę się z tego niezmiernie. Doświadczyłem najpierw tego, iż ludzi poznaje się na rekolekcjach kapłańskich – raz w roku – lub na dwudniowych spotkaniach dekanalnych, ale wtedy nie wszyscy mogą przyjechać, np. ja do Paryża mam ponad 400 km. Natomiast brakowało mi tu spotkań w małych grupach. Dlatego mogę tu śmiało powiedzieć, że kapłańskie spotkania przez Zoom stały się dla mnie kwintesencją formacji w małych grupach; to jest mocno istotne, w formacji kapłańskiej: spotkać się i dzielić się sobą. Tak jak sam Chrystus, który jest nam oddany i dzieli się z nami tym, co otrzymał od Ojca. Potrzebuję takich właśnie spotkań, osobiście jestem tego głodny – małe grupki parafialne.

Mogę podać tu kolejny przykład: pracujemy we francuskich parafiach, jest nas 7, spotykamy się raz w miesiącu, bardzo ważna jest regularność – jest spowiedź, Msza św., wspólny posiłek i oczywiście możemy się wygadać, spacer, trochę rekreacji. Każdy z nas gdzieś mieszka w różnych ciekawych miejscach, dlatego istnieje możliwość wzajemnego ubogacenia się.

Zdarzają się sytuacje, iż niektórzy mogą przeżywać nieprzewidziany kryzys, może samotność; wpada się wtedy w jakieś uzależnienia; czy nie radzimy sobie ze swoimi problemami lub słabościami. Dlatego podczas takich właśnie wspólnych spotkań łatwo jest nam dostrzec potrzebę brata, a po kilku takich kapłańskich dialogach ów człowiek ma większą odwagę i siłę, aby się podzielić swoimi słabościami i kłopotami.

Każdy z nas ma jakieś swoje doświadczenia duszpasterskie czy misyjne i nosi je w swoim sercu; to wielki bagaż doświadczeń, trudów i też upadków. Warto jednak dobrze spożytkować te doświadczenia i uświadomić sobie prawdę, choć może być ona nieraz bolesna, żeby jak najlepiej i jak najowocniej duchowo, przeżywać swoje życie kapłańskie i misyjne”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Avatar użytkownika, wgrany podczas tworzenia komentarza.


2024-11-22 00:15:13