Żółte kamizelki – ruch długoterminowy, zajadły czy nuda i nawyk?
Wzburzona historia zawsze domagała się sztandarów z wielkimi ideami – Bóg, Ojczyzna, Równość, Braterstwo… wszystkie z ognistych krzyków wzrastających aż do histerii zbiorowej zakończonej rzezią. Rewolucja! Rewolucja zrodzona z nierówności społecznej, która dusi, zmusza do bratobójstwa i zamienia się ostatecznie w demagogiczne manipulacje. Historycy analizują od wieków te radykalne ruchy społeczne. Wiadomo, że człowiek – to ucywilizowane zwierzę – wybucha gniewem, gdy brzemię wydaje się zbyt ciężkie. Masa złożona z jednostek przypomina niekontrolowane i dzikie stworzenie, niezwykle groźne, które unaocznia władzy podszewkę rzeczywistości dotąd zbyt jednorodnej i gładkiej jak kamuflaż.
Niektórzy Polacy przypominają sobie egzaltację tłumów, kiedy to w stoczni gdańskiej parawie nieznany elektryk wstąpił na trybuny i wykrzyczał to, co dręczyło miliony zgorzkniałych serc. Solidarność ! Jakże piękna idea, która mogła złączyć cały naród, jeśli pozostaniemy przy tym wstępnym sygnale zapalnym przeistoczonym póżniej w pożar narodowy.
Prawda, Polacy znają zbyt dobrze te ognie kolejnych ujarzmionych powstań. Ale czy można żyć bez ideałów pozwalających czuć się godnym ponad poniżającą rzeczywistością ?
Co dzieje się obecnie we Francji? Zbyt pretensjonalne byłoby stwierdzenie, że mielibyśmy tu jedyną odpowiedź. Jaki autorytet jest w stanie określić jednoznacznie ruch zwany “Żółte kamizelki”? Uderza przede wszystkim uboga symbolika tego ruchu. Dziwne jest, że protest społeczny obiera sobie jako emblemat zwykłe robocze ubranie… Zgoda, nie żyjemy w epoce rozbujałego romantyzmu, lecz jaka rzeczywistość kryje się za kamizelką robót drogowych, zresztą będącą niegdyś oznaką łamistrajków ? Mimo swojej krzykliwej barwy, jest to trywialne i smutne ubranie jak i ci, którzy je noszą, ani wzburzeni, ani ulegli. Wydarzenie bez precedensu w Historii !
Kto bowiem widział wojnę domową bez ofiar, ujętą w ramy administracyjne jako cotygodniowe zgrupowania posłuszne rozporządzeniom policji, merostwa albo doraźnym zakazom Prezydenta ? Ruch długoterminowy, zajadły czy nuda i nawyk ? Jak opisać tego dziwoląga ? Manifestanci, jak zbuntowane nastolatki, nie ośmielają się podnieść ręki na ojca. Ten ruch złożony z przeróżnych rewindykacji nie ma jednolitego oblicza tak jak i zresztą blada rzeczywistość wokół nich : z jednej strony Alei luksusowe szyldy, z drugiej sklepy dla mas. Między okrzykiem – Zmiataj ! i pozdrowieniem –No to do przyszłej soboty ! – co mają oni do powiedzenia? Bo przecież każdy z nich ma coś do powiedzenia, ale ich głosy topią się, bo są zbyt podzielone. Żaden przywódca nie nadaje im tonu. Giną więc zdezorientowani w tym kraju o tysiącu oblicz, bez sztandaru. O, rodacy Polacy! Jak wygodnie jest wspomnieć naszą przeszłość pod patronatem białego orla w koronie, pięknego i dumnego ptaka. Ale gdzie są niegdysiejsze śniegi…
Dodaj komentarz