szukaj
Wyszukaj w serwisie


Katedra płonie w każdym z nas

Maia / 03.05.2019
fot. PR/ polskiFR
fot. PR/ polskiFR

Wraz z moim synem na Roissy, oczekujemy na moją mamę, która po 75-u latach powraca do kraju swojego dzieciństwa aby odwiedzić miejsca w Ardenach gdzie spędziła wojnę. Wraz z nią, po opuszczeniu lotniska, nasza rozmowa w RER urywa się nagle. Słyszymy komunikat : Na rozkaz Prefektury, pociąg nie zatrzymuje się na stacji Saint-Michel.


Zamach ? Nasuwaja się różne przypuszcznia. Dochodzimy do wniosku, że wyjątkowe wydarzenie musiało mieć miejsce między wyjazdem z lotniska i obecną chwilą. Na twarzach widać konsternację. Pasażerowie konsultuja komórki. Katedra płonie ! Niesłychane ! Niektórzy mówią : To jakiś żart… Nagle głosy zamierają, wzrok gubi się. Cisza wypełniona silną emocją. Ogień wybuchł o 18:50, dokładnej godzinie przylotu samolotu z Warszawy. Ta zbieżność mnie zadziwia. Jak nie myśleć o nieznanych mocach, o znakach losu ? Wkrótce otrzymuję wiadomość po polsku nie wiedząc od kogo pochodzi : Katedra płonie, wieża runęła. Próbują jeszcze uratować…Materia zaciera się. Odpowiadam, że dwa dni temu, po dłuższej nieobecnosci w tym miejscu, przyszłam do katedry aby odszukać tablicę pamiątkową poświęconą przysiędze Pacta Conventa złożonej przez Henryka Walezjusza w 1573, w obecności dworu francuskiego i polskich posłów, wydarzenie ważne w historii Polski. W odpowiedzi czytam : Przeczucie ? I naraz przypominam sobie, że dwadieścia lat temu, w mojej pierwszej powieści
napisanej po polsku, zatytułowanej, Katedra, w końcowej scenie opisuję pożar kościoła będącego syntezą wielu francuskich katedr.

Praca nad powieścią trwała dwa lata, okres bardzo krótki w porównaniu z budowaniem katedry Notre-Dame od Średniowiecza. Mam jednak wrażenie, że dokładam mały kamyk do wielkiego wysiłku ludzkiego, tak jak teraz każdy pragnie dołozyć swój własny żeby się zjednoczyć ze wszystkimi, którym katedra jest droga. Po powrocie, zapalamy telewizor. Na ekranie wciąż te same okrutne obrazy, płomienie pożerające kościół. Myślę o pożarze katedry Świętego Pawła w Londynie w 1666 roku,
uwiecznionym na licznych obrazach, o tym momencie który wydaje się odległą historią. A teraz, jestesmy właśnie świadkami Historii, gdyż odtąd będzie przed i po. Czas stał się bohaterem, a my niewielkim jego elementem, prawie nic nie znaczącym wobec tragicznego wydarzenia.

Czas! Katedrę budowano przez wieki, a wystarczył moment w miarę krótki, aby ją zniszczyć. Nasuwają się refleksje o kruchości materii, o długim wysiłku setek pokoleń, które wniosły najwyższe aspiracje religijne i estetyczne do dorobku ludzkości w formie wspólnej modlitwy, gdyż katedra przypomina ręce złożone w modlitwie, jak mowił Rodin. Przed i po…Dlaczego teraz? Notre-Dame przeżyła wojny, a wypadek wydarzył się teraz. Powraca wciąż te same dręczące pytanie. Co dalej po szoku, łzach i smutku? Z całyego świata napływają wyrazy solidarności. Jesteśmy wszyscy złączeni symbolami ponad czasem. Już teraz budzą się serca w wielkim zrywie aby odbudować kosciół. Czy chodzi o odbudowanie materialnych śladów? Zapewne nie. Chodzi o to aby zaświadczyć o wielkosci, aby dosięgnać
nieba, aby na nowo wznieść wieżę sięgającą gwiazd…

fot. PR / polskiFR

*

Notre-Dame brûle en chacun de nous…

Nous sommes ce soir à Roissy, mon fils et moi, en attendant l’arrivée de ma mère de Varsovie, qui, après 75 ans retourne au pays de son enfance, pour visiter dans les Ardennes des endroits où elle a passé la guerre. Avec elle, notre conversation dans le RER est subitement interrompue par une annonce : Par ordre de la Préfecture, le train ne s’arrête pas à la station Saint-Michel.

Attentat ? Plusieurs suppositions se bousculent. Nous arrivons à la conclusion qu’un événement exceptionnel vient de se produire entre notre arrivée à l’aéroport et ce moment. Sur les visages des passagers se peint une consternation. Les gens se précipitent pour consulter leurs portables. Notre-Dame brûle ! Incroyable ! Certains disent : C’est une blague… Soudain, nos voix se coupent, les yeux vaguent derrière la fenêtre. Silence chargé d’une forte émotion. Le feu s’est déclaré à 18h50, au moment exact de l’atterrissage de l’avion. Cette coïncidence me trouble.

Comment ne pas penser à des forces inconnues, surnaturelles, à des signes de la Providence ? A l’instant, je reçois un SMS en polonais sans savoir de qui il provient : Katedra płonie, la cathédrale brûle, la flèche s’est effondrée. On essaie de sauver encore… La matérialité s’efface. Je réponds, qu’il y a deux jours, après une très longue absence de ce lieu, je suis venue y chercher la plaque commémorative dédiée à Henry de Valois qui, en 1573 y avait prêté serment, Pacta Conventa devant les ambassadeurs français et les députés polonais, un acte très important dans l’histoire de la Pologne. Dans la réponse, je lis : Prémonition ? Et alors, je me rappelle, qu’il y a vingt ans, dans mon premier roman écrit en polonais, intitulé la Cathédrale, dans la scène finale, j’ai décrit l’incendie de l’église étant dans ma fiction, une synthèse de plusieurs cathédrales françaises. Mon travail sur le roman a duré deux ans, temps infiniment court par rapport à la construction réelle de Notre-Dame depuis le Moyen Age. Cependant, j’ai l’impression que c’était ma petite pierre que j’ai apportée à l’effort commun, comme maintenant chacun veut apporter la sienne afin de nous unir.

Dès notre retour, nous allumons la TV. Sur l’écran, toujours les mêmes images atroces, les flammes qui dévorent l’édifice. Je pense à l’incendie de la cathédrale Saint-Paul de Londres de 1666, immortalisé sur plusieurs tableaux, moment qui semble pour nous l’Histoire éloignée. Et maintenant, une page de l’Histoire se tourne. Nous sommes témoins de l’Histoire, car il aura dorénavant un avant et un après. Le temps devient un héros et nous son élément minuscule, mouvant, presque insignifiant, envers
cet événement tragique. Le temps ! On avait construit Notre-Dame pendant des siècles et il a suffit d’un moment relativement bref pour la détruire. Des réflexions s’imposent sur la matière périssable, sur l’effort humain très long, des centaines de générations qui avaient accumulé les meilleures aspirations religieuses et esthétiques dans une forme de prière commune, car la cathédrale ressemble à deux mains
unies dans la prière, comme le disait Rodin. Avant et après… Pourquoi maintenant ?

Notre-Dame a persisté pendant les guerres et l’accident se produit maintenant. Pourquoi maintenant ? La question ne cesse de me tourmenter. Que reste-t-il après le choc, les larmes, la tristesse ? Du monde entier viennent des témoignages de solidarité. Nous sommes tous unis par des liens et des symboles, par- delà le temps. Déjà les cœurs s’éveillent avant un élan pour reconstruire l’église. S’agit-il seulement de préserver des traces matérielles ? Sans doute non. Il s’agit de donner une preuve de grandeur, d’atteindre le ciel, de relancer la flèche vers les étoiles…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Avatar użytkownika, wgrany podczas tworzenia komentarza.


2024-12-04 00:15:12