Styczeń miał być we Francji miesiącem bez alkoholu – nie udało się, poszło o wino
Pixabay
Styczeń 2020 r. miał być we Francji “miesiącem bez alkoholu”. Brytyjski pomysł sprzed kilku lat entuzjastycznie przyjęły francuskie organizacje antyalkoholowe, a także resort zdrowia. Ostatecznie jednak z akcji wycofano się. Poszło o wino, które dla Francuzów “jest dziedzictwem” – poinformowała PAP.
Francuskie ministerstwo zdrowia nie tylko dało akcji rządowe błogosławieństwo, ale uczestniczyć miało w kampaniach reklamowych i zachwalających trzeźwość imprezach w terenie.
Obecnie wiadomo, że z operacji wycofały się wszystkie instytucje państwowe – jak się wydaje – na polecenie Pałacu Elizejskiego. Według stowarzyszeń winiarskich prezydent Francji Emmanuel Macron, który w listopadzie odwiedził Szampanię, zapewnił ich przedstawicieli, że “+suchego stycznia+ nie będzie”.
Pozbawiona głównego sponsora kampania zmieniła nazwę; nie nazywa się po francusku “miesiąc bez alkoholu”, ale tak samo jak w Wielkiej Brytanii “dry January” (suchy styczeń).
Prezydent, który publicznie powiedział, że pije wino codziennie, do obiadu i do kolacji, od dawna oskarżany jest przez stowarzyszenia działające na rzecz trzeźwości o to, że “idzie ramię w ramię z lobby alkoholowym”.
“Rzecz nie dotyczy alkoholu, chodzi o wino” – uważa Francois Patriat, senator z departamentu Cote d’Or, czyli serca Burgundii. Ten polityk, prezes Stowarzyszenia Radnych i Deputowanych Winnic i Wina, przyznał, że jedyny raz przegrał wybory po zagłosowaniu za ustawą zakazującą reklamowania alkoholi, a wśród nich i wina. “To już się nie powtórzy” – zadeklarował w wywiadzie dla kwartalnika “Charles”.
W serwisie You Tube można znaleźć jego wypowiedź, w której wskazuje, że “wino jest tożsamością Francji”. To z jego inicjatywy Senat podjął uchwałę, głoszącą, że wino i winnice “są częścią kulturalnego, gastronomicznego i krajobrazowego dziedzictwa Francji”.
“Wino nie jest takim samym alkoholem jak inne” – przekonywał niedawno francuski minister rolnictwa i gospodarki żywnościowej Didier Guillaume.
“We Francji więzy między polityką i winem są podwójne, a to dlatego, że jest to ważna dziedzina gospodarki, w grę wchodzi również wymiar kulturowy” – tłumaczył agencji Reutera wykładowca historii współczesnej w Uniwersytecie Clermont-Auvergne Stephane Le Bras. Według federacji eksporterów francuskich win i spirytualiów FEVS w pierwszym półroczu br. eksport wina przyniósł budżetowi 6,5 mld euro.
Do wczesnych lat 50. XX wieku wino podawano francuskim uczniom w szkolnych stołówkach. Dopiero premier Pierre Mendes France tego zakazał i wino zastąpił mlekiem. Prasa uznała to wówczas za “bardzo odważne”, ale szef rządu spotkał się z nieprawdziwymi oskarżeniami, że jego rodzina ma interesy w mleczarniach.
We Francji parlament i rząd bardzo rzadko podejmują decyzje antyalkoholowe, a gdy już one zapadają, często są ignorowane, a następnie unieważniane na mocy wnoszonych poprawek. W 2015 roku, wkrótce po uchwaleniu przez deputowanych przepisów o swobodzie reklamowania wina w internecie, ówczesny minister gospodarki Macron zezwolił na reklamowanie turystyki winnej.
Posunięcie to motywowane było magnetycznym działaniem regionów winiarskich na turystykę. Według agencji rozwoju turystyki we Francji Atout France jedna trzecia cudzoziemców odwiedzających ten kraj przyjeżdża “dla wina i gastronomii”. W 2009 r. było ich 7,5 miliona, a w 2016 r. już 10 milionów. Według tejże agencji wydali oni we Francji na wino i jedzenie 5,2 mld euro.
Producenci i różni zwolennicy winnej tradycji sugerują, że ochrona zdrowia obywateli to tylko pretekst dla kampanii antyalkoholowych, że w rzeczywistości stoi za nimi przemysł farmaceutyczny. A to dlatego, że – jak tłumaczy magazyn “Revue des Vins de France” – “kampanie te mają na celu podkręcenie sprzedaży środków uspokajających, gdyż wino jest ich głównym konkurentem”.
“Wino to hedonistyczna odpowiedź Francji na globalne trendy higienistyczne” – podkreślił w rozmowie z PAP wydawca magazynu “Charles” Aranud Viviant.
Dodaj komentarz