Braderie de Lille największy pchli market w Europie odwiedziło w tym roku 2,5 mln osób
Braderie de Lille, fot. Par Jérémy-Günther-Heinz Jähnick / Lille - Braderie de Lille de 2012 (04) / Wikimedia Commons, CC BY-SA 3.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=21020819
Największy pchli targ w Europie, znany jako Braderie de Lille, gromadzący rok do roku miliony turystów i kolekcjonerów dóbr wszelakich, odwiedziło w tym roku ok. 2,5 mln osób. Mimo że imprezę przeniesiono z tradycyjnego początku miesiąca na 13-15 września z uwagi na zawodowy paraolimpijskie, okazała się ona sukcesem.
Obszar imprezy, która trwała od piątkowego wieczoru do niedzielnych późnych godzin nocnych, obejmował w tym roku 400 hektarów, zorganizowanych w ponad 60 kilometrów straganów, ustawionych głównie na starówce, w centrum miasta i dzielnicy Wazemmes.
Wszystkie sektory były przeznaczone dla konkretnych grup sprzedawców zawodowych, ale też osób prywatnych. Ci pierwsi zbierali się w okolicy, wybudowanej w XVII wieku cytadeli, natomiast okazyjnych straganiarzy można było spotkać w pobliżu dworca Lille Flandres.
Co więcej, strefy projektowane były również w taki sposób, aby w każdej dominowały konkretne towary; tak więc do Wazzemes mogli się udać miłośnicy rowerów – niezwykle popularnych w północnej Francji – a osoby chcące spędzić ten weekend z dziećmi gromadziły się na starym dworcu kolejowym Gare Saint Sauveur, zadedykowanym w te dni właśnie ich pociechom.
Jednak Braderie de Lille to nie tylko impreza dla kolekcjonerów, miłośników antyków, czy sztuki, ale również okazja dla lokalnej gastronomii znanej przede wszystkim z małży, gofrów, tart i flamandzkich dań takich jak welsh, czy carbonade flamande, podawanych z piwem znanym jako triple-pale, ale z zawartością alkoholu od 8 do 12 proc.
Lucie, studentka mieszkająca w Lille, będąca już trzeci raz na Braderie, wyraziła przypuszczenie, że „teraz większość ludzi odwiedza Braderie ze względu na atmosferę, drinki z przyjaciółmi i wyjście na miasto. Jest tak wielu ludzi, że nie jesteśmy w stanie nawet zauważyć, co kto sprzedaje”.
„To naprawdę fajna zabawa, gdy jest się tutaj z przyjaciółmi. Niemniej przez liczbę ludzi czasem trudno jest się cieszyć imprezą. W niedzielę spędziłem ponad pół godziny w tłumie tak dużym, że stał nieruchomo. Było nas tyle, że nie mogliśmy ruszyć ani w jedną, ani w drugą stronę” – podkreśliła.
Okazuje się, że z powodu tak dużej liczby turystów pierwotny charakter imprezy zostaje przesłonięty przez aspekt gastronomiczno-imprezowy.
„Kiedyś przyjeżdżałem tutaj z rodziną, dziś jednak odwiedzam Braderie z przyjaciółmi. Już nie po to, aby szukać starych książek, czy plakatów i obrazów, ale po to, aby wypić kilka drinków i potańczyć” – stwierdził mieszkający w północnej Francji Hugo.
Lille, znane wśród studentów jako “mały Berlin”, z każdą godziną – bez względu na dzień tej trwającej prawie trzy dni imprezy – zmienia się w wielki uliczny parkiet tańczący do przeróżnej muzyki, od popkulturowej klasyki po, dziś już najczęściej, industrialne techno, znane z ciężkich basowych brzmień.
„Poza zajadaniem się pysznymi małżami, odgrywającymi tutaj najważniejszą kulinarną rolę obok piwa (śmiech), najbardziej ekscytuje mnie możliwość imprezowania na ulicach miasta. Mieszkańcy puszczają muzykę z balkonów i okien, a ludzie zbierają się pod kamienicami, lub barami, które organizują w tym czasie dostępne dla wszystkich koncerty” – podkreślił mieszkający w Lille amerykański student, Marshall.
Tak duża liczba ludzi beztrosko bawiących się na ulicach, wcześniej często męczących się wiele godzin, próbując przejść z jednego punktu miasta do drugiego w nieruchomym tłumie, zwraca uwagę na jeden z najważniejszych aspektów współczesnych imprez masowych – bezpieczeństwo.
Ochrona imprezy zaczynała się jeszcze przed obszarem właściwego wydarzenia. Ulice miasta i okolicznych miejscowości – miasto ma charakter metropolii, podobnej do polskich Katowic – były zablokowane 1200 tonami betonowych bloków i ponad 1500 barykadami.
Wszystko to ze względu na atak terrorystyczny z 14 lipca 2016 roku w Nicei, kiedy to pojedynczy kierowca-terrorysta za pomocą ciężarówki zabił 86 i ranił ponad 200 osób, wjeżdżając na teren nadmorskich bulwarów.
„Od czasu strasznego ataku w Nicei zdecydowaliśmy się utworzyć bezpieczny obszar dla Braderie z urządzeniami, zapobiegającymi atakom za pomocą samochodów” – wyjaśnił w rozmowie z portalem BFMTV zastępca burmistrza Lille, Jacques Richir.
Co więcej, bezpieczeństwa imprezy strzegło ponad 750 pracowników miejskich, wspieranych przez 2 tys. funkcjonariuszy policji i żandarmerii wojskowej oraz 150 strażników miejskich, którzy wspólnie monitorowali miasto przez cały weekend.
Braderie ze względu na potencjalne ataki terrorystyczne zostało odwołane tylko raz, właśnie w 2016 roku, od tamtej pory taka sytuacja nie miała miejsca. Jak podkreślił Richir, wynika to z ogromnego doświadczenia miasta w zarządzaniu imprezami masowymi.
„Pomimo pewnego nadszarpnięcia wizerunku Francji z powodu zagrożenia terrorystycznego, na tej imprezie można poczuć się bezpiecznie” – stwierdził Thomas, sprzedawca z Niemiec.
Mimo że nie jest to jedyny pchli targ we Francji, cieszy się on nieustającą popularnością, czego dowodem jest to, że pierwsze imprezy tego typu miały miejsce już w XII wieku, od tego czasu zmieniając formę, a nawet nazwy już kilkukrotnie. Skąd ta popularność?
„Moim zdaniem bierze się ona stąd, że jest to niezwykle unikatowa impreza, która w piękny sposób łączy ze sobą kulturę i historię północnej Francji z otwartością na obcokrajowców. Nigdy nie widziałam podobnego wydarzenia, o tak dużym rozmachu organizacyjnym i z taką wielością potencjalnych rozrywek. A przeprowadziłam się do Lille z południa Francji, gdzie potrafimy się dobrze bawić!” – stwierdziła Lucie, studentka z Lille.
źródło: PAP
Dodaj komentarz