Wielkopostne zamyślenia “Jezus i ja” stacja VIII – Łzy
fot. Pixabay.com
Jesteśmy na półmetku wielkopostnych zamyśleń. Tym razem zatrzymujemy się przy stacji VIII Drogi Krzyżowej.
Stacja VIII – Łzy
Jesteśmy już za miastem. Wycieńczony do granic możliwości Jezus, wrak człowieka, stawia krok za krokiem i podąża za pozostałymi skazańcami. Obrzęk na lewym kolanie już praktycznie uniemożliwia poruszanie nogą. Chrystus jednak posuwa się do przodu powłócząc poważnie uszkodzoną kończyną. Ramiona, wyzierające spod doszczętniej potarganej szaty, stanowią jedną wielką ranę. Twarz Jezusa, uprzednio nieco osuszona przez Weronikę, teraz cała skąpana jest w strużkach krwi pomieszanej z potem i kurzem. Z każdym kolejnym krokiem z ust Skazańca wydobywają się ciche jęki, które słyszę jedynie w swoim wnętrzu. Na domiar złego oprawcy ani myślą ustawać w naigrawaniu się z Jezusa. Co rusz popychają Go i pociągają za sznury. Dopiero dowódca korowodu widząc, że Skazaniec zaraz może znowu upaść i nawet umrzeć, nakazuje aby poniechano dodatkowych tortur.
W moim sercu zrodził się bunt. Mam ochotę podbiec do tych żołdaków i wymierzyć im sprawiedliwość. Jak mogą? Jak oni mogą tak poniewierać niewinnym? Co za szczyt barbarzyństwa i głupoty!
Wtem korowód zbliża się do grupki kobiet, których przeraźliwy płacz można było usłyszeć już z oddali. Niewiasty zawodzą wniebogłosy, a wtórują im ich dzieci. Widzę, że Chrystus jakby na chwil kilka powraca do jakiej takiej przytomności. Z wielkim trudem odwraca głowę w ich kierunku. Z trudem dostrzegam Jego wzrok. Jedno oko jest już całkowicie zapuchnięte, a drugie również podbite. Mimo to emanuje z tych oczu jakiś pokój i miłość. Słyszę w swoim wnętrzu to, co Jezus mówi teraz do tych kobiet: “Nie płaczcie nade Mną, ale nad sobą i waszymi dziećmi”.
Nagle przecieram oczy ze zdumienia. Czy ja dobrze widzę? Zdaje mi się, że twarze kobiet są mi znajome. Rety, tak! Tu widzę moją siostrę, którą tyle razy skrzywdziłem i nigdy nie okazałem jej zrozumienia, a nawet kilka razy uderzyłem. Tam znów widzę Anetę, moją pierwszą dziewczynę, którą potraktowałem bez czci i honoru. O, a tam są Marysia i Ania… I jeszcze widzę kilka innych, jakże znanych mi twarzy. Jest nawet pani od polskiego, którą kiedyś w podstawówce oszukiwałem ściągając na sprawdzianach.
Przed chwilą chciałem uderzyć żołdaków, bo znęcali się nad Chrystusem; teraz widzę coś, co prawie zwala mnie z nóg: w twarzy jednego z oprawców dostrzegam siebie, jak zadaję ciosy Jezusowi, którymi są wszelkie krzywdy, jakie wyrządziłem innym. To jest dramatyczny widok… Zakryłem twarz i dopiero po chwili odważyłem się podnieść wzrok.
Widzenia znikły i teraz wszystko wróciło już do normy. Głębokie uczucie jednak pozostało w sercu. Wtem słyszę w sercu słowa Chrystusa, który mówi do mnie: “(tu wstaw swoje imię), ja to wszystko niosę na Golgotę, aby przybić do krzyża i zbawić Cię. Bo Cię kocham”.
Po moim policzku obficie popłynęły łzy, a przed Jezusem i całym korowodem została już ostatnia prosta przed szczytem Kalwarii.
Dodaj komentarz