szukaj
Wyszukaj w serwisie

Odkryj Świętego #4 | Św. Gwenol – dziewczyna, diabeł i tajemnicza wyspa

Artur Hanula / 25.07.2019
General view of the Port du Rosmeur at Douarnenez, France, fot. LPLT - Praca własna, wikimedia (na licencji CC BY-SA 3.0)
General view of the Port du Rosmeur at Douarnenez, France, fot. LPLT - Praca własna, wikimedia (na licencji CC BY-SA 3.0)

Do tej pory w trakcie naszych wakacyjnych wypraw odkryliśmy trzech francuskich lub związanych z Francją świętych – Dionizego, Torpesa i Germana. Ten, którego niezwykłej historii przyjrzymy się w tym odcinku, jest spośród nich najbardziej tajemniczy, na poły legendarny. Oto św. Gwelon i niezwykła wyspa Ys.


W ramach serii PolskiFR na wakacjach, a konkretnie w drugim jej odcinku, podążaliśmy szlakiem największych i tych mniej znanych atrakcji Bretanii i Normandii. Teraz możemy jeszcze dodać jedno miejsce, a konkretnie tajemniczą wyspę Ys. Współcześnie przypuszcza się, że jeśli owa Ys rzeczywiście istniała, musi znajdować się gdzieś w bretońskiej zatoce Douarnenez (w jej pobliżu leży Wyspa Tristana znana z legend arturiańskich). To z tym miejscem związana jest historia życia niejakiego św. Gwelona, ale najlepiej przejdźmy od razu do opowieści.

O św. Gwelonie i mieście Ys

Dawno temu, a konkretnie w V w. n.e., na terenie Armoryki powstało wspaniałe miasto Ys, którego sława rozciągała się na cały znany ówcześnie świat. Armoryką zwano obszar zamieszkiwany przez Celtów, na którym dzisiaj leżą Bretania i część Normandii. Starzy ludzie opowiadają, że to miasto było prezentem dla córki władcy Armoryki, niejakiego Gradlona. Córce było na imię Dahut lub Ahes. Na potrzeby opowieści przyjmijmy, że zwała się Dahut. Księżniczka bardzo lubiła przyglądać się morzu i niezwykle uradowała się z faktu, że ojciec spełnił jej marzenie i wybudował miasto wśród fal.

Ys zostało otoczone ogromnymi wałami, chroniącymi je przed naporem wody, a jedynym wejściem do miasta była mosiężna brama. Klucz do niej posiadał jedynie król Gradlon, który otwierał ją tylko w czasie odpływu. W ten sposób miał pewność, że córka jest bezpieczna i nikt bez jego zgody tej bramy nie otworzy narażając miasto i jego mieszkańców na zagładę.

Miasto Ys, choć potężne, nie mogło jednak jeszcze bardziej się rozwinąć. Być może nawet traciło na znaczeniu. Wszystko przez rozpustną Dahut, która zadawała się z wieloma kochankami i żyła od imprezy do imprezy. Mówią nawet, że gdy już znudziła się adoratorami pozbawiała ich życia.

W mieście żył świątobliwy mąż – św. Gwenol. Starzec wielokrotnie upominał Dahut i prorokował, że jeśli kobieta nie zmieni swojego postępowania, miasto czeka zagłada. Dziewczyna była jednak obojętna na napomnienia Gwenola.

Pewnego razu w czasie odpływu do miasta zawitał tajemniczy rycerz w czerwieni. Dahut szybko zaliczyła go w poczet swoich kochanków. W nocy po przybyciu gościa rozpętała się straszliwa burza. Kobieta zapewniała rycerza, że miastu nic nie grozi, gdyż wały i brama są nie do sforsowania, a klucz posiada tylko jej ojciec. Ni stąd ni zowąd nieznajomy zaproponował, żeby Dahut sprzeciwiła się ojcu i wykradła mu klucz; wszak król spał. Przecież księżniczce należy się wszystko, również klucz, który przywłaszczył sobie ojciec. Księżniczka po obficie zakrapianej uczcie nie do końca panowała nad swoimi reakcjami, więc zgodziła się i niepostrzeżenie zakradła się do komnaty ojca, a potem bezszelestnie zdjęła z jego szyi klucz. Wróciła i wręczyła nieznajomemu rycerzowi.

Wtedy to wszystko się wydało! Rycerz zmienił się w tego kim tak naprawdę był – straszliwego diabła. Szybko poszedł do bramy i otworzył ją, a wtedy losy miasta zawisły na włosku; woda z mgnieniu oka wlewała się do Ys. Wtedy do akcji wkroczył król Gradlon, który wciągnął córkę na konia Morvaca. Św. Gwenol nakazywał jednak, aby władca zrzucił Dahut, która nie była człowiekiem, lecz demonem. Po początkowym braku zgody, król przystał na polecenie starca i zrzucił księżniczkę.

fot. Pixabay.com

Koniec końców miasto zostało zatopione, a Dahut stała się morskim duchem, tzw. morgenem, znanym i budzącym postrach w mitologii celtyckiej.

Starzy mieszkańcy Bretanii utrzymują, że jeśli udamy się do zatoki Douarnenez możemy jeszcze przy odrobinie szczęścia usłyszeć kościele dzwony, których dźwięk wydobywa się z wody ku przestrodze potomnym, aby zło ich nie opanowało. Jeśli woda jest przezroczysta możemy podobno dostrzec dachy wspaniałych budynków, które znajdują się na dnie zatoki. A żeby przekonać się jak jest naprawdę, warto wybrać się tam w czasie wakacji i powspominać legendarne miasto Ys i jego świętego Gwelona.

Opowiedziana historia we własnej interpretacji na bazie różnych wersji dostępnych na: turisticus.pl, turystyka.wp.pl, bajkowyzakatek.eu  

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Avatar użytkownika, wgrany podczas tworzenia komentarza.


2024-05-17 23:15:12