Niecodzienny wpis #14 | Cztery kolory. Zielony
fot. kompilacja na podstawie Pixabay.com
Niedawno rozpoczęliśmy Nadzwyczajny Miesiąc Misyjny. Tradycyjnie jak co roku październik to także miesiąc szczególnie poświęcony Różańcowi św. W ramach serii Niecodzienny wpis zapraszamy na cykl czterech odcinków poświęconych tematyce misyjno-różańcowej. Tytuł cyklu jest oczywiście nawiązaniem do słynnej trylogii K. Kieślowskiego, rozgrywającej się w polsko-francuskich realiach. Zapraszamy zatem na małą tetralogię PolskiegoFR.
Mówi się, że zielony to kolor nadziei. Jednocześnie na różańcu misyjnym dziesiątek w tym kolorze oznacza Afrykę, a konkretnie nawiązuje do zieleni lasów tropikalnych.
Czy Afryka jest kontynentem nadziei? Niezależnie od odpowiedzi na to pytanie może my – Europejczycy – powinniśmy sobie postawić pytanie czy aby sami nie pozbawiliśmy Afrykańczyków nadziei na lepsze jutro poprzez swoją zaborczą postawę. Czy nie zaciągnęliśmy wobec ludzi tego kontynentu długu historii? Niezależnie od odpowiedzi także i na to pytanie możemy i powinniśmy zrobić przynajmniej tyle, aż tyle: przywracać im nadzieję. Można to uczynić wyjeżdżając na misje i działając tam na miejscu czy to jako osoba duchowna, konsekrowana, czy świecka. Można także na wiele innych sposobów: poprzez modlitwę różańcową, poprzez ofiarowanie swoich cierpień i wszystkiego co wypełnia dni za misje oraz ofiary. Jeśli chodzi o ofiary to często myślimy, że tu potrzeba nie wiadomo jakich sum, nie wiadomo jak wielkich wydatków. Tymczasem okazuje się, że to nie od wielkości kwoty, ale systematyczności wszystko zależy. Pięknie to widać na przykładzie Fundacji Kasisi, którą swego czasu założył w Afryce Szymon Hołownia. Znany prezenter założył też Dobrą Fabrykę.
A może to oni, Afrykańczycy, uczą nas prawdziwej nadziei? Może my tak naprawdę nie wiemy czym nadzieja jest…?
Pierwsza część Różańca św., tajemnice radosne, to tajemnice pełne nadziei. Już na początku spotykamy Matkę Boską w tajemnicy Zwiastowania. Zwłaszcza dawniej na określenie ciąży używało się pięknego określenia “być przy nadziei”. W domyśle: nadziei nowego życia. Oto ta prosta kobieta z Nazaretu dowiaduje się, że za Jej pośrednictwem sam odwieczny Bóg zechciał przyjść na ziemię (por. Łk 1,26-38).
Nadzieją trzeba się dzielić. Pięknie to widać w drugiej tajemnicy – Maryja idzie do swojej krewnej Elżbiety, która również spodziewa się dziecka; także będzie matką (por. Łk 1,39-45).
Nadzieja zakłada spełnienie się czegoś. Maryja i Józef doświadczyli tego w stajence betlejemskiej. Tamtej nocy przeogromna nadzieja zstąpiła na ziemię pod postacią bezbronnego dziecka. Choć może po ludzku nie było to logiczne i zgodne z naszymi wyobrażeniami, ale Bożymi już tak (por. Łk 2,1-21).
To jednak nie była jeszcze kulminacja. Maryja z Józefem tej prawdy doświadczyli w czasie ofiarowania Jezusa w świątyni jerozolimskiej, gdy miał 40 dni. Starzec Symeon zapowiedział, że miecz przeszyje serce Matki tego Dziecięcia. A więc to, co przeżywali teraz, miało prowadzić do czegoś jeszcze większego (por. Łk 2,22-38).
Po ludzku trudno było też zrozumieć zagubienie się Jezusa dwunastolatka w świątyni. Dlaczego to uczynił? Nadzieja nie zakłada pewności, bo wtedy nie byłaby sobą. Ona otwiera się także, a może przede wszystkim na to, co niezrozumiałe (por. Łk 2,41-50).
Mówi się czasem, bardzo nieelegancko, że nadzieja jest matką głupich. Nieprawda! Ona jest matką tych, którzy patrzą dalej, widzą szerzej, kochają bardziej, mimo wszystko.
Idźmy z nadzieją przez życie i nieśmy ją innym.
A teraz odmówmy przynajmniej jeden dziesiątek Różańca św. za misje afrykańskie
Dodaj komentarz