Każdy chce dotrzeć do samego końca
fot. Ryszard Turek / EDK Wola Piskulina
Ekstremalna Droga Krzyżowa to bardzo interesująca i wartościowa propozycja na Wielki Post. Do organizacji i udziału w takim wydarzeniu zaprasza Ryszard Turek, organizator EDK z parafii Woli Piskulina w diecezji tarnowskiej. Swoimi wrażeniami z EDK dzielą się uczestnicy. Ryszard ze względu na dotkliwy ból, bał się, że nie dojdzie do końca. Z kolei Agata wyruszyła na trasę z dzieckiem pod sercem. Jak skończyły się ich EDK? Dlaczego warto wziąć udział w takiej inicjatywie? Zapraszamy do lektury.
Ryszard Turek:
Ekstremalna Droga Krzyżowa w Polsce powstała w 2009 r. z inicjatywy ks. Jacka Stryczka. Tworząc EDK miał jeden cel. Celem więc było nie tylko brać, wymagać od świata, aby nam było lepiej, ale głównie wymagać od samych siebie, uczyć się i dawać z siebie, aby inni chcieli żyć obok nas.
W naszej parafii Woli Piskulinej (woj. małopolskie) rozpoczęło się to dzięki jednej z parafianek, która studiując w Rzeszowie, uczestniczyła tam ze znajomymi w takiej Ekstremalnej Drodze Krzyżowej. Po powrocie z niej wiele dobra wyniosła, tak dużo opowiadała bliskim o tym, że zaraziła ich chęcią uczestnictwa w takim nietypowym wydarzeniu. Postanowili razem zorganizować pierwszą edycję EDK w ich niewielkiej parafii. Z początku pełno było entuzjazmu, zapału, tworzyli w każdej wolnej chwili plan EDK. Proboszcz parafii ks. Grzegorz Skorupa z chęcią przyjął tę inicjatywę i ją wsparł. Niestety, ale na ich drodze znaleźli się również pesymiści, było ich więcej, niż ludzi chętnych do pomocy, w tak dużym przedsięwzięciu. Jednak ku zaskoczeniu wielu w pierwszej edycji EDK uczestniczyło ponad 200 osób.
W tym roku już odbędzie się piąta edycja EDK, zrzeszająca ludzi nie tylko z naszej parafii, ale i z okolicznych miejscowości. Nasza parafia stała się głównym inicjatorem w powstawaniu innych tras w okolicznych i pobliskich parafiach. Nie liczy się wyłącznie liczba zapisanych uczestników – tyko to – aby taki rodzaj drogi krzyżowej oraz modlitwy w drodze był jak najbardziej dostępny i powszechny.
EDK w parafii rozpoczyna się Mszą św. w intencji uczestników i ich intencji, a kończy się błogosławieństwem pielgrzymów, którzy dotarli do celu. Każdy z uczestników niesie z sobą większy lub mniejszy drewniany krzyż, symbolizujący nasze grzechy, jak i codzienne trudy, po prostu nasz krzyż. Pielgrzymi w różnym wieku mogą uczestniczyć w EDK. Najmłodszy z nich miał 11 lat, a najstarszy 74 lat. Często biorą udział w EDK całe rodziny. Zapisy można prowadzić przez cały okres Wielkiego Postu – na ogólnodostępnej platformie, telefonicznie lub osobiście – u organizatorów lub na ich fanpage na Facebooku. Należy dokonać wyboru trasy, którą chcemy pokonać, według której będzie szła nasza droga krzyżowa, a przy wyznaczonych kapliczkach, kościołach, będą się znajdować kolejne stacje drogi krzyżowej. Trasa i rozważania są dostępne w aplikacji, ale także w wersji papierowej. Każdy odcinek jest szczegółowo opisany i wprowadzony w nawigację, aby nie doszło na trasie do błądzenia wiernych.
Istotą tego rodzaju drogi krzyżowej jest to, że można w niej iść w każdym wieku, można zdecydować się na uczestnictwo w ostatniej chwili, nikt nie narzuca nam sposobu modlitwy, podczas tak wielu kilometrów, zawsze mamy na nią czas, bo ona odbywa się w nocy, wystarczy tylko mieć plecak i wygodne buty. Odbywa się w ciszy totalnej, jedynie to, co konieczne mówimy do innych osób. Chcemy być z Bogiem sam na sam, chcemy porozmawiać z Nim w ciszy, bez współczesnego pośpiechu, chcemy zrozumieć siebie, nasze życie, nabrać sił do niesienia naszego krzyża codziennego – to właśnie jest miejsce dla nas. Pomimo niepogody, niewyspania, wielu kilometrów do pokonania, często w błocie, zmęczeniu tylu wiernych idzie z Jezusem na Golgotę. Trasy liczą ok. 40 km i więcej, odbywają się wśród naszych górzystych terenów, pokonując tutejsze szczyty górskie. Najwyższych z nich: Modyń znajduje się na pierwszej trasie i liczy 1029 m. n.p.m.
Każdy chce dotrzeć do samego końca, ale czasem stan zdrowia nie pozwoli mu na to. Wtedy należy się pogodzić z tym, co daje Bóg, z taką drogą krzyżową, z takim krzyżem, jaki zaplanował dla nas Bóg. Każdy z nas ma inną drogę krzyżową do pokonania. Często komuś łatwiej pokonać trasę, własne zmęczenie, ale wtedy szukamy – obok nas – Jezusa w słabszym bliźnim i stajemy się wtedy: Cyrenejczykiem czy Weroniką na ich życiowej drodze.
Zapraszamy na naszą stronę na Facebooku https://www.facebook.com/edkwolapiskulina, gdzie opisujemy wszystko dokładnie, jak powstaje, dodajemy wiele zdjęć z przygotowań tras, stacji, samej EDK, wiele świadectw, rozważań, cennych wskazówek od uczestników.
Ryszard:
Na EDK wybierałem się po raz czwarty by nieść swoje intencje. Przy tak licznej rodzinie, każdy kilometr staje się ważny, staje się modlitwą, której nie może zabraknąć. Te kilometry modlitwy stają się czymś najcenniejszym, co mogę dać swojej rodzinie. Ten rok miał być jednak inny, ze względu na mój stan zdrowia. Za kilka miesięcy miałem zaplanowaną operację i bałem się: czy nie pokrzyżuje to moich planów. Lekarz wyraził zgodę, zaznaczając jednak, że w razie wystąpienia objawów mam przerwać drogę krzyżową i wrócić do domu.
W tę noc wziąłem krzyżyk drewniany ze sobą i różaniec do ręki i ruszyłem z Jezusem. Przy stacji drugiej, gdy Jezus brał krzyż na swe ramiona, ja również musiałem przejść krzyż mi dany. Dostałem tak silnego bólu, że już miałem dzwonić po bliskich, aby po mnie przyjechali bym mógł zawrócić. Każdy krok sprawiał ból. Stanąłem wraz ze swoją grupką, z którą szedłem na postój, by napić się herbaty i podjąć ostateczną decyzję. Patrzyłem na kościół, przy którym odprawiliśmy rozważania drogi krzyżowej i modliłem się o ratunek. Potem wstaliśmy, a ja doznałem cudu, ból ustąpił. Dotarłem do końca EDK, modląc się za każdego z rodziny, dając każdemu z nich to, co najlepsze mogę im ofiarować, dziękując za wszystkie łaski nam dane.
Agata:
O Ekstremalnej Drodze Krzyżowej usłyszałam od jednego z organizatorów, gdy tworzyli pierwszą edycję w naszej parafii. Ponad pół roku czekałam by móc w niej uczestniczyć. Przygotowywałam się spacerując… coraz więcej kilometrów, zorganizowałam opiekę nad dziećmi, mąż miał mnie odwieźć i w razie trudności przywieźć, znalazłam towarzyszy na moją wybraną trasę. Jakie było moje rozżalenie, gdy dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Nie byłam zła o to, że będę mamą, tylko o to, że zabraknie mi czterech miesięcy, aby w niej uczestniczyć, bo będę już w 4 miesiącu ciąży. Ile razy pytałam Boga: dlaczego tak bardzo pokrzyżował mi plany, że nie zdążyłam. Tak bardzo chciałam zanieść swoją intencję, tak bardzo czekałam. Jak w życiu, często nie rozumiemy planów Boga.
Postanowiłam jednak zapytać lekarza prowadzącego ciążę. Jaka była moja radość, gdy on wyraził zgodę, bo moja ciąża przebiegała wzorowo. Wybrałam się na Ekstremalną Drogę Krzyżową i bez żadnych dolegliwości dotarłam do końca. Ta trasa kończyła się w Sanktuarium Matki Bożej Bolesnej. To Maryja dała mi siły, Ona też, jako Matka trzymała swojego Syna ukrzyżowanego na rękach, towarzyszyła Mu całą drogę na Golgotę, a ja niosłam swoje dzieciątko pod sercem tyle kilometrów.
Zdjęcia: Ryszard Turek / EDK Wola Piskulina
czytaj też:
Droga Krzyżowa Polaków przy brzegu Morza Śródziemnego we Francji >>>
Droga Krzyżowa Polaków w Lourdes >>>
Droga Krzyżowa w diecezji Fréjus-Toulon >>>
Droga Krzyżowa w okolicy katedry Notre-Dame >>>
Droga Krzyżowa księży Polskiej Misji Katolickiej w Lourdes >>>
Droga Krzyżowa spod pędzla Franciszka Maśluszczaka >>>
Droga krzyżowa w Parafii Wniebowzięcia NMP w Paryżu – Concorde >>>
Dodaj komentarz