szukaj
Wyszukaj w serwisie


Historia o Miłości. Opowieść na trzy głosy

S. Monika Cecot / TS / AH / 29.03.2025
fot. archiwum s. Moniki Cecot
fot. archiwum s. Moniki Cecot

O synu, który odszedł i wrócił, o synu, który nie odszedł i nie wrócił oraz o ojcu, który był, jest i będzie pisze pallotynka s. Monika Cecot w refleksji na IV Niedzielę Wielkiego Postu – Niedzielę Laetare (Radości).


IV Niedziela Wielkiego Postu – 30 marca 2025

Łk 15, 1-3.11-32

W owym czasie przybliżali się do Jezusa wszyscy celnicy i grzesznicy, aby Go słuchać. Na to szemrali faryzeusze i uczeni w Piśmie, mówiąc: «Ten przyjmuje grzeszników i jada z nimi».
Opowiedział im wtedy następującą przypowieść:
«Pewien człowiek miał dwóch synów. Młodszy z nich rzekł do ojca: „Ojcze, daj mi część własności, która na mnie przypada”. Podzielił więc majątek między nich. Niedługo potem młodszy syn, zabrawszy wszystko, odjechał w dalekie strony i tam roztrwonił swoją własność, żyjąc rozrzutnie.
A gdy wszystko wydał, nastał ciężki głód w owej krainie, i on sam zaczął cierpieć niedostatek. Poszedł i przystał na służbę do jednego z obywateli owej krainy, a ten posłał go na swoje pola, żeby pasł świnie. Pragnął on napełnić swój żołądek strąkami, którymi żywiły się świnie, lecz nikt mu ich nie dawał.
Wtedy zastanowił się i rzekł: „Iluż to najemników mojego ojca ma pod dostatkiem chleba, a ja tu przymieram głodem. Zabiorę się i pójdę do mego ojca, i powiem mu: Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Niebu i względem ciebie; już nie jestem godzien nazywać się twoim synem: uczyń mnie choćby jednym z twoich najemników”. Zabrał się więc i poszedł do swojego ojca.
A gdy był jeszcze daleko, ujrzał go jego ojciec i wzruszył się głęboko; wybiegł naprzeciw niego, rzucił mu się na szyję i ucałował go. A syn rzekł do niego: „Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Niebu i wobec ciebie, już nie jestem godzien nazywać się twoim synem”.
Lecz ojciec powiedział do swoich sług: „Przynieście szybko najlepszą szatę i ubierzcie go; dajcie mu też pierścień na rękę i sandały na nogi! Przyprowadźcie utuczone cielę i zabijcie: będziemy ucztować i weselić się, ponieważ ten syn mój był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się”. I zaczęli się weselić.
Tymczasem starszy jego syn przebywał na polu. Gdy wracał i był blisko domu, usłyszał muzykę i tańce. Przywołał jednego ze sług i pytał go, co to ma znaczyć. Ten mu rzekł: „Twój brat powrócił, a ojciec twój kazał zabić utuczone cielę, ponieważ odzyskał go zdrowego”.
Rozgniewał się na to i nie chciał wejść; wtedy ojciec jego wyszedł i tłumaczył mu. Lecz on odpowiedział ojcu: „Oto tyle lat ci służę i nie przekroczyłem nigdy twojego nakazu; ale mnie nigdy nie dałeś koźlęcia, żebym się zabawił z przyjaciółmi. Skoro jednak wrócił ten syn twój, który roztrwonił twój majątek z nierządnicami, kazałeś zabić dla niego utuczone cielę”.
Lecz on mu odpowiedział: „Moje dziecko, ty zawsze jesteś ze mną i wszystko, co moje, do ciebie należy. A trzeba było weselić się i cieszyć z tego, że ten brat twój był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się”».

fot. archiwum s. Moniki Cecot

*

Syn, który odszedł i wrócił

Tak bardzo chciałem być niezależny. Samodzielny w decyzjach i działaniu. W końcu niczego nie musieć, robić to, na co mam ochotę, brać to, co mi się należy, żyć z dnia na dzień, tak jak ja chcę. Beztrosko i lekko.

Nie miałem jednak odwagi, by powiedzieć o tym ojcu.
Poprosiłem tylko, z wyraźnie wyczuwalną pretensją w głosie, by dał mi moją część majątku. Potrzebowałem jego pieniędzy, by żyć po swojemu.

Zrobił to. Zaskoczyło mnie, że o nic nie dopytywał. W jego oczach dostrzegłem jakby troskę, jakiś smutek, a może to była czułość… Chyba to był jakiś ból, bo kiedy spojrzał mi w oczy – dając mi pieniądze – i mnie zabolało. Zakłuło mnie coś w środku.

Odszedłem.

Było nieziemsko. Było cudownie. Było fajnie. Było miło. Było dostatecznie. Było…

Było.

Zorientowałem się, że nic nie jest po mojemu i sam już nie wiem, kim jestem, kiedy próbowałem walczyć ze świnią o ostatni strąk. Ostatni strąk, który nasyciłby mój głód. Tak bardzo chciałem być w domu. Czuć bezpieczeństwo, bliskość i przynależeć do rodziny. Być częścią całości, mieć w niej swoje miejsce i zadanie. Żyć zwyczajnie i spokojnie. Dbać o bliskie relacje i pozwalać życiu być życiem.

Nie miałem jednak odwagi, by powiedzieć o tym ojcu.
Zdecydowałem, że wrócę i poszukam u niego pracy.
Czekał na mnie. Postarzał się bardzo. W oczach miał ten sam ból.

Przytulenie. Pocałunek. Święto.

To, co się wydarzyło, kiedy dochodziłem do domu, zlewa mi się w jedno. Czuję jak ginę w jego ramionach. Serce wali mi jak oszalałe. Zaczynam płakać. Znowu jestem jego małym chłopcem, ukochanym dzieckiem, które powierza się jego miłości.
Ojciec czule i mocno tuli mnie do siebie.
Zostałem.

 

Syn, który nie odszedł i nie wrócił

Od czasu odejścia mojego brata starałem się mu udowodnić, że ja mu wystarczę. Chciałem zasłużyć na jego miłość dodatkową pracą, kolejnymi świetnymi pomysłami. Starałem się z całych sił, by mieć jeszcze więcej jego uwagi i docenienia. Zawyżałem poprzeczkę, podnosiłem standardy, byle tylko był ze mnie dumny.

Ojciec cały czas był taki sam. Jakby nic się w nim nie zmieniło. Kochał, szanował, doceniał, ale ja chciałem więcej. Może chciałem, by ta połowa miłości, która została po odejściu mojego brata, stała się moją własnością. Może chciałem mieć ojca i jego miłość tylko dla siebie… Patrzył na mnie tak łagodnie, że czasem aż nie mogłem tego znieść. Tyle wysiłku, napięcia z mojej strony, a u niego wciąż ta łagodność. Może to była tęsknota za moim młodszym bratem. Czułem, że moja zazdrość o niego kiełkuje we mnie i pęcznieje. Bałem się czasem, że rozsadzi mi głowę.

Czekał na niego. Postarzał się bardzo. W oczach miał ten sam ból.

Muzyka. Taniec. Święto.

To, co się wydarzyło kiedy wracałem z pola, zlewa mi się w jedno.
Czuję jak narasta we mnie gniew. Zaciskam szczękę i pięści. Serce wali mi jak oszalałe. Zaczynam krzyczeć. Odsuwam się od ojca, odpycham jego wyciągniętą rękę. Wyrzucam z siebie skrywane pretensje i dławiący ból. Znowu jestem jego małym chłopcem, ukochanym dzieckiem, które tupie i chce wymusić jego uwagę.

Ojciec czule i delikatnie tłumaczy mi wszystko.
Wejść i zostać?

 

Ojciec, który był, jest i będzie

Jedno z moich dzieci odeszło. Nawet nie wiem czy mój młodszy syn miał świadomość, że część majątku należała mu się po mojej śmierci. Dałem mu jednak to, o co prosił, nawet jeśli dla mnie oznaczało to, że jestem dla niego martwy.

Kocham go, dlatego pozwoliłem mu odejść.

Drugi syn zawsze był przy mnie. Widziałem jego codzienne starania. Ambitnie i perfekcyjnie podchodził do każdego zadania. Czasem zastanawiałem się, czy praca nie jest dla niego zasługiwaniem na miłość. Jednak milczałem, by sam znalazł odpowiedź, nawet jeśli odebrałby to, jako brak uwagi z mojej strony.
Kocham go, dlatego pozwoliłem mu szukać.
Czekałem. Czekam. Będę czekać. Byłem, jestem i będę – czekający i kochający, dla każdego z moich dzieci.

Mój syn, który odszedł, wrócił.
Wybiegłem, by go ucałować i przytulić.
Kocham go, dlatego chcę świętować naszą wzajemną miłość.
Mój syn, który nie odszedł i nie wrócił, wciąż stoi na progu domu.
Wyszedłem, by mu wytłumaczyć i przytulić.
Kocham go, dlatego chcę świętować naszą wzajemną miłość.
Chcę świętować z każdym, który „był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się” i z tym, który „zawsze [jest] ze mną i wszystko, co moje, do [niego] należy.

Ojciec, który „przyjmuje grzeszników i jada z nimi”, czeka na każdego z nas. Rozważając dzisiejszą Ewangelię, zapytam siebie:
Jaki jest mój obraz Boga?
Jaka jest historia mojej relacji z Bogiem, moich odejść i powrotów?
Którym synem jestem?
Jak „świętuję” Bożą miłość w swoim życiu?
Jak swoim życiem opowiadam o Bogu i Jego miłości?

*

Poprzednie odcinki:

>>> Czas pustyni, czas kuszenia, czas mój <<<

>>> Przemienienie Jezusa – synteza modlitwy <<<

>>> Nawrócenie – zmiana myślenia <<<

S. Monika Cecot – pallotynka. Miłośniczka słowa i Słowa. W Polsce zajmowała się m.in. apostolstwem oraz promocją pallotyńskiej duchowości (rekolekcje, konferencje, publikacje). Od dwóch lat mieszka we Francji. Pracuje w zespole pastoralnym w Collège Saint Stanislas w Osny.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Avatar użytkownika, wgrany podczas tworzenia komentarza.


2025-03-31 23:15:13
Skip to content