#Adwent2020 z #JP2, odc. 1 Godność kobiety i jej powołanie
pixabay.com
Serdecznie zapraszamy na rozmyślania adwentowe, w tym roku szczególnie wpisujące się w 100. rocznicę urodzin polskiego papieża. Kilka tekstów tegorocznych rozważań adwentowych powstaje m.in. w oparciu o treść Listu Apostolskiego św. Jana Pawła II „Mulieris Dignitatem”, wydanego 15 sierpnia 1988 r. Poniżej rozważanie na I niedzielę Adwentu.
Na początku naszych rozważań odpowiedzmy sobie na pytanie: co to jest godność? Powiedzielibyśmy – wartość, ale to nie wystarcza, bo zaraz zacznie się pytanie: w jakiej walucie, a tu przecież chodzi nie o rzecz tylko o osobę. Raczej jest to pytanie: kim jest kobieta, ale tu może pojawić się mały problem, bo można znów zadać sobie pytanie: czy jest zabawką dla mężczyzny, jakby chciał Nietzsche albo można od razu przytoczyć literaturę: „puch marny”. Nie wiemy do końca czy przeżywamy dzisiaj problem godności kobiety w dzisiejszym świecie, czy jest to raczej kryzys mężczyzny. Pozostawmy to wszystko na boku, gdyż zainteresowanym będzie od razu chodziło o argumenty emocjonalne, pozbawione racjonalności, usiłujące kobiecość i męskość zrównać ze sobą wkładając do tego samego worka – myśląc, że równość i inność jest tym samym, albo zamiast równości i inności zaproponować ujednolicenie – również i to zostawmy.
Idźmy raczej drogą „Objawienia”, posługując się Listem świętego papieża Polaka. Prawda o człowieku to jest prawda o mężczyźnie i kobiecie, ujawnia się ona już w dziele stworzenia o czym mówi Stary Testament w Księdze Rodzaju; nie jest dobrze, aby mężczyzna był sam, dlatego mówi Pismo św.: Bóg stworzył mu stosowną pomoc. Tu pojawia się problem: co to znaczy, że mężczyzna potrzebuje pomocy, jest jakiś słaby, wybrakowany, a to przecież z rąk Pana Boga nie wychodzą żadne buble, tylko stworzenia doskonałe, bowiem to, co Bóg czyni jest zawsze dobre. A jeżeli popatrzymy na dalsze miejsca w Piśmie św.: nie jest dobrze, aby mężczyzna był sam i to, co Pan Bóg stwarza – to stwarza kobietę, którą mężczyzna uznaje za „kość ze swojej kości”, uznaje jej godność i jej równość w stosunku do człowieczeństwa, aczkolwiek jest inna. Objawienie mówi nam, że wszystko zostaje stworzone dla człowieka, a tylko człowiek dla Boga – to teraz musimy sobie odpowiedzieć… o co tu tak naprawdę chodzi?
Rozpoczynamy czas Adwentu i jakoś szczególnie w tym czasie patrzymy na Maryję, Kobietę doskonałą, która pojawiła się w pełni czasu, jako Niewiasta, która ma być nową Ewą. I tu papież Jan Paweł II mówi tak: ta godność Maryi czy godność kobiety, polega z jednej strony na nadprzyrodzonym wyniesieniu do zjednoczenia z Bogiem w Jezusie Chrystusie, które wyznacza najgłębszą celowość bytowania każdego człowieka – tak na ziemi, jak i w wieczności. Co to dalej znaczy? Godność, czyli inaczej mówiąc wielkość, ujawnia się w tym, że kobieta jest powołana do zjednoczenia z Bogiem w pełni. Ale dlaczego tak jest?
Popatrzmy co się dzieje w życiu Maryi, która – jak mówimy – jest Matką Boga. Poczęła człowieka, który był Synem Boga, współistotny Ojcu – jak czytamy w tekście soboru efeskiego 431 r. Ale jest prawdziwie Matką Boga, ponieważ macierzyństwo odnosi się do całej osoby, a nie tylko do samego ciała lub też natury ludzkiej. I w ten sposób nazwa: „Théotokos” – Matka Boga, stała się imieniem własnym tego zjednoczenia z Bogiem, jakiego dostąpiła Maryja. Zobaczmy, że w dziele stworzenia, wszystko dojrzewa do momentu, kiedy przychodzi Maryja, wyraża aktem woli zgodę, na wypełnienie się planu Bożego. I teraz ta godność kobiety polega na tym, że jest powołana, żeby być Matką Boga i odpowiada na to powołanie. Dzięki temu historia zbawienia toczy się dalej.
Dzisiejsza kobieta, wpatrzona w Maryję, powinna zobaczyć jedną rzecz, a mianowicie, iż w życie każdego człowieka, wpisany jest kod genetyczny, zarówno co do ciała, jak co do duszy, bo człowiek jest stworzony na obraz i podobieństwo Boże. W Maryi kobiecość po grzechu pierworodnym zostaje na nowo udoskonalona i tak, jak Maryja jest Matką Boga, bo macierzyństwo odnosi się do całej osoby, tak możemy również powiedzieć, że kobieta, będąc córką Maryi, rodząc człowieka, przyszłego „syna Bożego” – poprzez chrzest stanie się dzieckiem Bożym – również jest matką „syna Bożego”, bo macierzyństwo to nie zabawa tak, jak i miłość nie jest zabawą, ale łączy się, jak mówił papież Jan Paweł II, z odpowiedzialnością za drugą osobę. Co to jest osoba? To znaczy, iż człowiek jest wyjątkowym stworzeniem, który nosi w sobie obraz i podobieństwo Boże. Ma rozum, dzięki któremu może dojść do poznania prawdy o Bogu, o istnieniu Boga i ma wolę, czyli w sposób wolny może przyjąć efekt poznania, ale może go odrzucić. Jest to bardzo ciekawa rzecz i bardzo ważna. Dzięki temu Bóg może być poznawany, ale ta osoba, jako indywidualna substancja rozumnej natury, jest taka, że jest jedyna i niepowtarzalna. Każdy z nas jest inny i każdy z nas jest obdarzony łaską Bożą, czyli obrazem i podobieństwem do Boga, czyli może Boga poznawać, może Go chcieć, może Mu zawierzyć, może odkryć swoje powołanie. I zobaczmy to się dzieje przez geniusz kobiecy. Co to znaczy? Bo ona (kobieta) nosi w sobie godność macierzyńską i może stać się matką. Mało tego: może stać się matką nie tylko w sensie fizycznym, ale i duchowym, bo kto nas otwiera na świat? Wydaje nas na świat matka, ale uczy nas również rozumienia tego świata, uczy nas patrzenia na świat. Potem, jako dzieci, idziemy do szkoły i zostaje nam to pogłębiane. Zobaczy, że Pan Bóg powołuje i mężczyznę, jako ojca i kobietę, jako matkę do wydania na świat drugiego człowieka. Jan Paweł II mówi o bardzo ciekawej triadzie: mówi o osobie, mówi o komunii i o darze. Być osobą – mówi papież – na obraz i podobieństwo Boga, oznacza bytować w relacji w odniesieniu do drugiego „ja”. To drugie „ja” to jest niewiasta i tych dwoje jawią się, jako jedność dwojga. Komunia tych dwojga osób polega na tym, że w małżeństwie jest to dar osoby dla osoby, ale żyją w miłości – mówi papież Jan Paweł II. Co to znaczy? Czyli jest to całkowity dar z siebie dla drugiego, po to, aby ten drugi zrealizował swoje powołanie. A Jakie jest powołanie? Komunia z Ojcem i Synem i Duchem św.
Na kanwie tego wszystkiego popatrzmy, że rodzenie duchowe poprzedza rodzenie cielesne – tak jest u Pana Boga i tak Bóg chce, aby było między ludźmi, żeby było oddanie się duchowe, prawdziwe, piękne i doskonałe i wtedy przychodzi na świat chciany człowiek. Dzisiaj o tym zapomnieliśmy, został odłączony akt seksualny od miłości – mówi Ojciec św. i dlatego mamy tego rodzaju problemy i dlatego nie widzimy tragedii aborcji. Dlaczego? Ponieważ antropologia jest dzisiaj zniszczona, bo, jak dla Boga człowiek, to jest jedność psychofizyczna duszy i ciała, tak dzisiaj po Kartezjuszu zaczyna się mówić, że człowiek jest to duch zamknięty w maszynie, a więc z tą maszyną, czyli ciałem możemy robić, co się chce, jak się chce. Skoro nie myślimy o drugim, to on nie ma prawa istnienia, dlatego tak łatwo chce się tym człowiekiem manipulować. Zobaczmy – jeżeli się zniszczy istotowe oglądanie kobiecości, a więc tego daru, który Bóg chciał, to wtedy zacznie się niszczyć całego człowieka, niszczyć w ten sposób, że zaczyna się go okradać albo odrywać z jego godności, z jego powołania, zamykając go tylko w doczesności. A przecież człowiek to nie jest tylko ciało, człowiek to jest duch nieśmiertelny, a ciało ma to do siebie, że złączone z duchem nieśmiertelnym idzie ku zmartwychwstaniu.
Czas Adwentu jest czasem ciszy i wyciszenia, i czasem istotowego wglądania w siebie, i w swoją godność. Popatrzmy na Maryję, która pokazuje czym jest piękna kobiecość, czym jest godność, ale ta złączona z Bogiem Wszechmogącym.
Czytaj też:
Adwent z Medalikiem #5 | “Historia tym ciekawsza, że obie rodziny są… buddyjskie” >>>
Dodaj komentarz