#Adwent2020 z #JP2, odc. 7 Macierzyństwo i dziewictwo
pixabay.com
Zapraszamy na przedostatnie już tegoroczne spotkanie adwentowe z Janem Pawłem II. Ponownie zaglądamy do Listu Apostolskiego św. Jana Pawła II „Mulieris Dignitatem” wydanego 15 sierpnia 1988 r.
Święty Jan Paweł II w Liście „Mulieris Dignitatem”, mówiąc o godności i powołaniu kobiety, mówi o macierzyństwie i dziewictwie, jako dwóch wymiarach spełniania się kobiecej osobowości. One się spotkały. Jak czytamy w Ewangelii wg św. Łukasza, to zdarzenie Archanioł Gabriel obwieszcza Maryi – Jej powołanie: „Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus”. I pytanie: “jak to się stanie; przecież nie znam męża”, czyli to był czas, kiedy była jeszcze w stanie narzeczeństwa, jeszcze nie zamieszkali razem. Odpowiedź była prosta – „Duch Święty stąpi na Ciebie”. A więc nie chodziło wyłącznie o poznanie, oznaczające fizyczne, wzajemne życie z mężem w zjednoczeniu małżeńskim, ale słyszy oświadczenie ze strony Boga: „Duch Święty zstąpi na Ciebie”. W tym momencie Maryja odpowiada w sposób jednoznaczny: „… niech mi się stanie według twego słowa” (cytaty z Łk 1).
O czym więc chcemy dzisiaj mówić? Ano o tym, jak mówił św. Jan Paweł II, że dziewictwo i macierzyństwo współistnieją w Niej. Nie wykluczają się wzajemnie ani nie ograniczają. Popatrzmy: dziewictwo i macierzyństwo – to są dwie drogi, dwa wymiary osobowego powołania kobiety. Zanim kobieta staje się matką wpierw musi stać się żoną. Jak mówi św. Jan Paweł II miłość małżeńska to dar osoby dla osoby – osoba kobiety staje się darem dla osoby… męża. I mąż staje się darem dla osoby… żony. To jest komunia, czyli zjednoczenie i dojrzewanie w miłości do tego, aby się sobą nawzajem obdarowywać, aby się poznawać, przez poznanie prawdy jednego o drugim, by tę prawdę umiłować. Jakąż prawdę? O powołaniu ostatecznym człowieka; tym powołaniem jest zjednoczenie z Bogiem. Jeżeli tych dwoje ludzi w związku małżeńskim, sakramentalnym, sprawiają, że ich miłość wzajemna staje się widzialnym znakiem niewidzialnej łaski, to jest już coś bardzo ważnego, coś istotnego, coś czego nie wolno zniszczyć.
Kolejna rzecz bardzo istotna, w każdym z nas istnieje poczucie wstydu. Dlatego ekshibicjonizm jest chorobą psychiczną – jeżeli ktoś publicznie chce się obnażać, tego w normalnym charakterze człowieka nie ma. Tak samo również i kobieta ma w sobie poczucie wstydu. Oczywiście dzisiejsza reklama, dzisiejszy świat sprawia, że kobietę chce się pokazywać ze wszystkich stron, jako np. przedmiot. Ale przecież nie taka jest wola Boża. Św. Jan Paweł II mówi tu, że w miłości małżeńskiej, gdzie zjednoczenie jest i duchowe i cielesne, gdy ci ludzie patrzą na siebie, to jest tak jak w raju – „byli nadzy”, ale patrzyli na siebie w sposób piękny. Nie było tam jakiegoś pożądania, żeby kogoś użyć, jako przedmiotu lub rzeczy. Dlaczego tak jest – mówi św. Jan Paweł II, poczucie wstydu zostaje zabsorbowane, poprzez miłość. Ci ludzie podziwiają się – są ze sobą szczęśliwi, jednoczą się w sposób bezgraniczny. Dzięki czemu? Dzięki miłości oblubieńczej i wyłącznej. Ale kobietę można pozbawić wstydu – do czego wtedy dochodzi – do tego, że ona staje się wtedy bezwstydną. Już nie ma tam dojrzewania do miłości, jest tam używanie siebie wzajemne. Tam nie myśli się już o życiu, że się ma być dawcą tego życia, bo przecież miłość małżeńska dojrzewa, aby obdarzyć drugiego człowieka albo trzeciego człowieka – czyli dziecko. Ta miłość obojga małżonków, tak rośnie, że oni są w stanie obdarzyć nią dziecko i ono pojawia się na świecie. Jeżeli nie ma takiej miłości, to mamy problemy, chociażby z płcią, problemy z ciałem, czy wołaniem… że to jest prawo kobiety. Zaprzeczenie tego, co Bóg zawarł w naturze i w ciele człowieka, mężczyzny i kobiety. Św. Jan Paweł II mówi: wartość daru z siebie, daru osobowego, ukazuje właśnie w tym, że jedno żyje dla drugiego i w tym momencie możemy zrozumieć, czym jest to macierzyństwo – jest owocem małżeńskiego zjednoczenia mężczyzny i kobiety. Księga Rodzaju mówi: będą odtąd dwoje w jednym ciele: jedność dwóch bytów niezależnych jednoczy się… już istnieją, już sens istnienia jest inny- już po ślubie nie jest – „ja” i drugie „ja” – tylko jesteśmy „my”. To jest skutek miłości oblubieńczej; szczególny dar samej siebie, wtedy jest już jedno ciało. Poznanie, o którym mówi Pismo św., polega na tym, że mąż nie panuje nad tobą. Ale mąż jest współofiarodawcą, współpracownikiem, uczestniczy w tymże powołaniu. Oni wtedy się rozumieją mąż i żona, że są dla siebie wzajemnie darem małżeństwa, to otwiera ich na nowe życie, na nowego człowieka – niesamowita rzecz. Patrzymy na przyjście na świat nowego człowieka – jest to współdziałanie i człowieka i Boga, bo Bóg stwarza każdorazowo duszę nieśmiertelną, która łączy się z tym darem, które dają rodzice, byśmy powiedzieli tak bardzo precyzyjnie, z tym zjednoczeniem się dwóch komórek męskich i żeńskich. Ale to jest początek – bo Pan Bóg wszczepia w ten dar duszę nieśmiertelną. Powołuje do istnienia kogoś, kto będzie żył wiecznie i w tym uczestniczą rodzice, to jest ich przywilej i godność, ale też odpowiedzialność.
Na czym polega ta jedyność kobiety? Popatrzmy: między poczęciem, a urodzeniem się dziecka, cała ta formacja nowego człowieka, dokonuje się w ciele matki, to ona daje mu swoje zdrowie, swój czas, swoje życie. Nawet mówią, że dziecko zanim przyjdzie na świat, już uczy się rytmu serca matki, uczy się myśli matki, z nią współczuje, może być też i tak, że przejmuje od niej choroby, jeżeli matka nie mówi o chorobach np. palenie czy narkotyki – to jest już jakieś obciążenie i może być dziedziczne, ale to inna sprawa. Idźmy dalej. Pismo św. zaznacza, iż macierzyństwo jest związane z osobową strukturą kobiecości i z osobowym wymiarem daru. W Księdze Rodzaju Ewa mówi, że otrzyma mężczyznę od Pana, więc rodzice nie są panami życia, dziecko nie jest ich własnością. Oni współdziałają w pojawieniu się nowego człowieka, ale dziecko jest zawsze darem. Podstawa otrzymania tegoż daru leży we wzajemnej miłości, ale to sam Bóg decyduje i nie jest tak, że nam się należy dziecko, a jak nie – to in vitro – bo my chcemy być rodzicami. Trzeba to rozumieć, że my współdziałamy z Bogiem, ale to On decyduje, On wie, kiedy komu i dlaczego.
Warto jeszcze jedną rzecz zaznaczyć – to o czym mówi św. Jan ewangelista w prologu, a mianowicie, kiedy mówi, iż na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, czytamy w 1 rozdziale, 13 wiersz, tam jest też powiedziane: „…którzy ani z krwi ani z rządzy ciała ani z woli męża, ale z Boga się narodzili”. A więc mamy odpowiedź na tę tajemnicę przychodzenia na świat człowieka. Bóg jest Stwórcą człowieka i On decyduje. A jeżeli człowiek z Nim współdziała, to rozumie kim jest i rozumie swoją godność i wielkość, a z drugiej strony, rozumie czym jest macierzyństwo kobiety. Nie chodzi oto, aby w tym momencie zasygnalizować problem: a co z mężczyzną, co z ojcem? On ma tutaj swoje zadanie, on jest współpracownikiem – ma swój udział męski, ma swoje miejsce poczęcia człowieka. Ale z drugiej strony: wszystko wychodzi od ducha. Zobaczmy: istotą miłości małżeńskiej jest porozumienie duchowe, jest szacunek duchowy. Jest oczywiście przyjęcie drugiego, jako daru i wtedy każdy rodzaj relacji tej duchowej i fizycznej, jest darem, jest radością i otwiera wszystkich na Pana Boga.
Jeszcze jedna kwestia, o której chciałbym powiedzieć, a mianowicie o dziewictwie. Gdy Pan Jezus mówił o małżeństwie, to mówił również, iż są tacy, którzy się rodzą, jako niezdatni do małżeństwa i są tacy, których ludzie takimi uczynili niezdatnymi do małżeństwa. Są też i tacy, którzy wybierają bezżeństwo dla „Królestwa Niebieskiego”. I tu możemy zapytać: czy kobieta, która żyje w dziewictwie chcianym, ofiarowanym w zakonie, czy ona ma udział w macierzyństwie? Zanim do tego dojdziemy powiedzmy inaczej, a mianowicie, że dziewictwo jest drogą kobiety, ale taką drogą, która jest powołaniem specjalnym, a mianowicie innym niż małżeństwo, ale te same przywileje są dane. W dziewictwie i w czystości miejsce męża, oblubieńca, zajmuje sam Chrystus. To jest bardzo ważne, aby żyć życiem konsekrowanym lub życiem zakonnym świeckim, bo teraz też i takie formy się pojawiają w Kościele, to musi nastąpić spotkanie osobowe, osoby samego Chrystusa i kobiety. Wtedy nie ma problemu Chrystus, który w taki sposób powołuje do dziewictwa. To kobieta ofiarowuje siebie, jako osobę samemu Chrystusowi. I wtedy takie właśnie życie ma głęboki sens. Staje się ona (kobieta) darem osoby dla osoby, aczkolwiek nie ma tam rodzicielstwa ani macierzyństwa fizycznego, ale staje się macierzyństwo duchowe. Mówimy często – ten Chrystus przychodzi do tych kobiet w zakonie, mając twarz potrzebującego, chorego, bezdomnego. Tam więc dokonuje się tenże akt międzyosobowy: między osobą Chrystusa, a osobą kobiety. Rodzi się tu pytanie: czy to jest w ogóle możliwe? Tak, jeżeli Chrystus daje taki dar, jest to możliwe, tylko musi się to łączyć z tzw. radykalizmem ewangelicznym, opuścić wszystko i nic nie zostawić dla siebie, dać Jemu wszystko, pozwolić się Jemu kierować i wtedy rzeczywiście człowiek będzie szczęśliwy. Będzie podobnie to wyglądało, jak w powołaniu apostołów, oni zostawili wszystko i poszli za Nim, tak samo powołanie kobiety do czystości, do dziewictwa też jest czyste i prawdziwe, jeżeli będzie radykalne. To nie znaczy, że tam są wyłącznie przywileje. W życiu zakonnym zawsze będzie okres próby czy różnorodnych doświadczeń, ale tych doświadczeń nie brakuje także i w życiu małżeńskim, wiemy jednak, iż można z nich wyjść w sposób ubogacony, umocniony i doskonalszy, bo przecież chodzi tu o życie osobowe i życie duchowe.
Myślę, że warto tu jeszcze jedną rzecz pamiętać: wszyscy jesteśmy powołani do świętości: bądźcie więc święci tak, jak Ojciec wasz Niebieski jest Święty. Co to znaczy? Bóg nie wzywa nas do doskonałości naturalnej, doskonałości jako człowieka. Bóg nas wzywa, abyśmy idąc przez ten świat, nie opuszczali go nie rezygnowali z tego świata, ale wznosili się na poziom życia Ojca i Syna i Ducha św. – to znaczy życia Trójcy Świętej, życia miłości i daru wzajemnego. On nas do tego właśnie wzywa. I to są te dwie drogi, a właściwie jedna droga miłości: droga macierzyństwa i droga dziewictwa. Przecież wszyscy jesteśmy wzywani do posłuszeństwa, czystości, ubóstwa, tak, jak jest to praktykowane, zarówno w życiu małżeńskim, jaki i w życiu zakonnym. Istotne jest jednak to, abyśmy nie zapomnieli o tym, jaka jest nasza godność, a wtedy nie będzie problemu z różnym manifestacjami – z domaganiami się jakichś praw; Bóg daje wszystko, co nam jest potrzebne, abyśmy byli tacy, jakimi On nas stworzył.
Ks. Wiesławowi Gronowiczowi serdecznie dziękujemy za tegoroczne adwentowe rozważania
Poprzednie odcinki:
#Adwent2020 z #JP2, odc. 6 Rodzino, to twój czas! >>>
#Adwent2020 z #JP2, odc. 5 Kobieta i miłość >>>
#Adwent2020 z #JP2, odc. 4 Od „Bogurodzicy” do Napoleona >>>
#Adwent2020 z #JP2, odc. 3 Kobiety w Ewangelii >>>
#Adwent2020 z #JP2, odc. 2 Nie jesteśmy bezdomni >>>
#Adwent2020 z #JP2, odc. 1 Godność kobiety i jej powołanie >>>
Czytaj też:
Adwent z Medalikiem #5 | „Historia tym ciekawsza, że obie rodziny są… buddyjskie” >>>
Zamyślenia adwentowe: cztery adwenty i Pan Bóg cz. 4 >>>
Francja drugim krajem najczęściej odwiedzanym przez Jana Pawła II >>>
Dodaj komentarz