“Le Figaro”: „Rosyjska arogancja żywi się naszą słabością”
fot. pixabay.com
Rosyjska arogancja żywi się naszą słabością; Putin wiedział, że poza miłymi deklaracjami i groźbami sankcji, które nikogo nie odstraszyły, nie mieliśmy ani środków wojskowych, ani woli politycznej, by zapobiec wojnie – pisze w piątek francuski dziennik „Le Figaro”.
„Brutalna lekcja: tragizm powraca, niesiony przez +duchy przeszłości+. Nasz stary świat zachodni po upadku imperium sowieckiego zaczął wierzyć w uspokajającą bajkę o +końcu historii+. Ataki z 11 września (2001 r.) zmusiły (nas) do rewizji tego poglądu z powodu radykalnego islamizmu nowego przeciwnika. Dziś odkrywamy jednak, że wczorajszy wróg nie zniknął, ale obecny jest (jeszcze) groźniejszy” – pisze w komentarzu redaktor naczelny dziennika Alexis Brézet.
“Nie chcieliśmy uwierzyć w wojnę mimo wszystkich znaków: rosyjskich żołnierzy gromadzonych na granicach, coraz bardziej precyzyjnych amerykańskich ostrzeżeń, wołań o pomoc ze strony władz ukraińskich – nie chcieliśmy pomyśleć, że (prezydent Rosji Władimir) Putin pójdzie na całość ze swoją szaloną logiką. +Nie miałby tyle cynizmu, by zrywać wszystkie traktaty, deptać zasad międzynarodowych. W połowie XXI wieku nie zaryzykowałby ponownego przekształcenia Europy w pole bitwy+ (- myśleliśmy)” – ubolewa Brézet.
„Podobnie jak Węgry w 1956 roku, jak Czechosłowacja w 1968 roku, tak teraz naród ukraiński, niegdyś zamęczony przez Stalina, po raz kolejny jest świadkiem najazdu” – pisze Brézet.
Eurodeputowany Raphael Glucksmann, dziennikarz i były doradca prezydenta Gruzji Micheila Saakaszwilego, apeluje natomiast w mediach francuskich o to, aby „skończyć z europejską hipokryzją; uderzmy w Rosję, Władimira Putina i jego oligarchów prawdziwymi sankcjami”.
„Nie było wystarczająco silnych sankcji, wystarczająco kosztownych rozwiązań, aby Putin przestał po ataku na Gruzję, akcjach w Syrii i na Krymie. W dzielnicy Paryża rosyjskie banki i oligarchowie mają swoje apartamenty. Oni muszą zostać wyłączeni ze światowego systemu bankowego” – wylicza Glucksmann.
“Od 20 lat rozmawiamy z Rosją, każdy (kolejny) prezydent próbował rozmawiać z Władimirem Putinem”, który „nie traktuje nas poważnie” – ocenia polityk, dodając, że „szaleństwo jednego człowieka doprowadziło do wojny”. Musimy „przestać z naszymi nonsensami wokół NATO” – zaapelował Glucksmann, nawiązując do słów prezydenta Francji Emmanuela Macrona z 2019 r. o „śmierci mózgowej NATO”.
Z kolei były premier Francji Francois Fillon, członek zarządów rosyjskich koncernów Zarubieżnieft i Sibur, powiedział, że „postawa Zachodu polegająca na odrzucaniu roszczeń Rosji w sprawie ekspansji NATO doprowadziła do obecnej niebezpiecznej konfrontacji, której można było uniknąć”.
Były premier pochwalił wysiłki dyplomatyczne Francji i zaapelował o znalezienie wspólnych rozwiązań, ponieważ „żyjemy na jednym kontynencie”.
Z kolei wszyscy francuscy kandydaci w kwietniowych wyborach prezydenckich zgodnie potępili działania wojenne Putina, przy czym prawicowy publicysta i szef ugrupowania Rekonkwista Éric Zemmour zastrzega, że wprawdzie odpowiedzialność za wojnę ponosi Rosja, ale Zachód jest winien obecnej sytuacji geopolitycznej z powodu ekspansji NATO.
Brézet w komentarzu redakcyjnym „Le Figaro” również pyta, czy bez ekspansji NATO i „rekrutacji krajów Europy Wschodniej” do Sojuszu doszłoby do wojny, i pozostawia to pytanie bez odpowiedzi.
źródło: PAP
czytaj też:
Demonstracje przeciwko wojnie na Ukrainie w wielu miastach Francji >>>
Macron: Prezydent Putin był dwulicowy w rozmowach ze mną >>>
Szef MSZ Francji: Putin musi zrozumieć, że NATO dysponuje bronią jądrową >>>
Przewodniczący episkopatu Francji: „Europejczycy wiedzą, że wojna nigdy nie jest rozwiązaniem” >>>
Dodaj komentarz