Telefon z Polski, który daje radość
Niesienie radości to cel jaki obrał sobie niepełnosprawny Łukasz Warzecha. 31-latek z Herbów pod Częstochową ponad rok temu założył Telefon Radości. To inicjatywa skierowana do ludzi potrzebujących dobrego słowa czy wsparcia. Korzystają z niej zarówno Polacy mieszkający w kraju jak i za granicą.
Telefon Radości działa od początku lipca 2017 roku. Jak mówi Łukasz, pomysł powstał spontanicznie, aby nieść pomoc i radość innym ludziom, przede wszystkim samotnym i niepełnosprawnym.
– Podpowiedział mi to mój duchowy brat Marcjusz Włodarczyk, przyjaciel z Warszawy. To on jest ojcem chrzestnym Telefonu Radości i to on pomaga mi go utrzymywać finansowo – informuje nas Łukasz.
31-latek od urodzenia jest niepełnosprawny. Jeździ na wózku, bo urodził się z wodogłowiem i rozszczepem kręgosłupa. W związku z tym przeszedł liczne operacje. Nie jest mu łatwo, ale nie oczekuje pomocy. Woli pomagać innym, a pomoc ta wraca do niego w postaci spełnienia.
– Ja daję ludziom możliwość porozmawiania, czasami wypłakania się. To przynosi im ulgę, sprawia, że nie czują się samotni, a ja czuję się potrzebny – podkreśla Łukasz.
Z POLSKI I Z ZAGRANICY
Telefony od ludzi z Polski i z zagranicy odbiera codziennie. Robi to jako wolontariusz. Od początku działalności miał ich ponad tysiąc. Dzwonią do niego zarówno osoby z Warszawy, Kołobrzegu czy Chełmka jak i Norwegii lub Wielkiej Brytanii. Wiek rozmówców mieści się najczęściej między 30 a 70 rokiem życia.
– Częściej dzwonią kobiety. Chcą porozmawiać, zabić nudę, poczucie samotności albo wyżalić się, wypłakać – podsumowuje Łukasz. – Rozmawiamy o różnych sprawach np. o podróżach, muzyce, zdrowiu, kuchni, przyrodzie, pogodzie albo o Bogu i wierze, ale nie poruszamy tematów związanych z polityką. Czasami wspólnie modlimy się – dodaje.
Inicjator Telefonu Radości nie ogranicza nikomu czasu rozmowy. Jedne trwają 10 minut, a inne nawet półtorej godziny. Spośród wielu rozmów jakie prowadził jedna szczególnie utkwiła mu w pamięci.
– Zadzwonił do mnie pan Hubert. To mężczyzna po dwóch udarach. Najpierw opowiedział mi swoją historię, a później chciał dowiedzieć się czegoś o mnie. Kiedy zacząłem mówić, rozpłakał się i w końcu płakaliśmy obaj – wspomina. – Zdarzały mi się również bardzo trudne rozmowy z osobami, które mówiły, że nie widzą sensu życia. W takich sytuacjach staram się pocieszać ludzi i modlę się za nich – dodaje.
WIARA I MARZENIA
Łukasz należy do Franciszkańskiego Trzeciego Zakonu Świeckich. To międzynarodowy zakon kobiet i mężczyzn świeckich, a także małżeństw pragnących realizować ideały życia franciszkańskiego. Tercjarze nie składają ślubów tylko przyrzeczenia na całe życie. Nie noszą habitów, a jedynie drobne oznaki przynależności, np. szkaplerz czy tau. Łukasz nie ukrywa, że wiara jest ważna w jego życiu.
– Z góry, od Boga biorę siłę do życia. Chcę dawać siebie innym zamiast użalać się nad sobą. Pomaganie ludziom w potrzebie, jest dla mnie jak unoszenie się ponad niebo. To wspaniałe uczucie – podsumowuje.
Łukasz zdradził nam, że ma wiele marzeń. Wśród nich jest wyjazd do Watykanu na grób św. Jana Pawła II razem z rodzicami. Ma też plany, które są związane z Telefonem Radości. Chce rozwijać swoją działalność, aby dotrzeć do wszystkich potrzebujących rozmowy na całym świecie.
Wśród osób korzystających z Telefonu są już stali rozmówcy. Z czterema osobami Łukasz zaprzyjaźnił się. Rozmawiają nie tylko telefonicznie, ale także przez Internet w formie wideokonferencji: – z niektórymi lepiej rozmawia mi się mając kontakt wzrokowy – wyjaśnia.
Telefon Radości działa od poniedziałku do piątku w godzinach 10.00-18.00 (w przypadkach wyjątkowych i nagłych również w soboty i niedziele w godzinach 15.00-17.00). Można go znaleźć na Facebooku lub pod numerem: 720-792-524.
Dodaj komentarz