szukaj
Wyszukaj w serwisie


Rozpoczyna się proces beatyfikacjny ks. Romana Kotlarza

ks. prał. Edward Poniewierski / 27.11.2018


1 grudnia b.r. rozpocznie się w radomskiej Katedrze proces – ku beatyfikacji ks. Romana Kotlarza. Kilka słów o jego życiu, bo jest to naprawdę bardzo ciekawa postać. Niektórzy wprost nazywają go takim radomskim „ks. Popiełuszko”. To jest kapłan, który urodził się w październiku 1928 r. w wioseczce Koniemłoty k. Staszowa. Został kapłanem 1954 r. rozpoczął swoją pracę duszpasterską w Szydłowcu, pracował duszpastersko również w innych parafiach na terenie diecezji, a w latach 1961-76 został mianowany proboszczem parafii pod Radomiem – Pelagów.


Życiorys ks. Romana Kotlarza

Urodził się, jako najmłodsze dziecko z sześciorga rodzeństwa. Był to czas trudny dla rodziny, bo była to biedna rodzina. Gdy skończył szkołę podstawową podjął naukę w podziemnym nauczaniu w czasie wojny. Celem życia, o którym myślał od wczesnych jego lat było oczywiście kapłaństwo. Jego praca dla ludzi była bardzo bezpośrednie, w prostych słowach do przemawiał, był kontaktowy, ale równocześnie miał też bezkompromisową postawę, gdy chodzi o prawdę, o sprawiedliwość na to był ogromnie uwrażliwiony.

Wydarzenie, które najmocniej zapisało się w pamięci społeczeństwa Radomia i pod radomskiej parafii Pelagów, był to dzień 25 czerwca 1976 r. w Radomiu. Wtedy z powodu drastycznych podwyżek cen żywności rozpoczęły się społeczne strajki i doszło do zamieszek w mieście. Robotnicy wyszli na ulice. Tak się złożyło, że ks. Roman Kotlarz dołączył do protestujących, szedł z nimi fragmentem ulicy miasta, a później ze schodów kościoła jezuickiego św. Trójcy pobłogosławił protestujących. Po tychże wydarzeniach i niepokojach – w swojej parafii – stawał w obronie ludzi skrzywdzonych. Wiele osób w Radomiu wtenczas zostało aresztowanych, pobitych przez milicje, usuwanych było z pracy. W wygłaszanych kazaniach, często stawał w obronie tych zdesperowanych osób, domagał się wielkiego szacunku dla człowieka, dla jego pracy, piętnował kłamstwo, naruszanie sprawiedliwości w państwie. Takie postępowanie nie mogło spotkać się z przychylną reakcją ówczesnych władz. Ks. Kotlarz był, więc inwigilowany przez komunistyczny reżim, dokładnie, przez SB, bo jego zdecydowana postawa i bezkompromisowe działanie spowodowało, że właśnie SB chciała go uciszyć. Natomiast po radomskich wydarzeniach, postanowili go całkowicie wyciszyć. Dochodziło do tego, iż do domu ks. Romana Kotlarza, kilkakrotnie przyjeżdżali tajemniczy osobnicy i okrutnie go bili. Nie brakuje relacji, w jakim stanie znajdował się po tzw. tajemniczych wizytach. W wyniku szykan i pobicia zemdlał w czasie sprawowania Mszy św. i został przewieziony do szpitala i tam też umiera.

„Zdecydowanie oświadczam, iż ks. Roman Kotlarz jest męczennikiem, którego słusznie papież Jan Paweł II wspomniał na radomskim lotnisku, kiedy był z wizytą duszpasterską w Polsce, a w Radomiu 4 czerwca 1991 r.” - ks. bp Edward Materski.

Świadectwo męczeństwa

ks. Roman Kotlarz/fot. diecezja radomska

Na podstawie materiałów zebranych przez IPN można stwierdzić, że działania represyjne wobec ks. Romana Kotlarza prowadziła tzw. samodzielna grupa D, zakonspirowana komórka operacyjna SB. Ona zajmowała się dezintegracją Kościoła w Polsce, rozbijaniem jego aktywności, niszczeniem pracy duszpasterskiej, napuszczaniem jednych na drugich. Przetrwała w IPN notatka służbowa, jednego z prokuratorów Prokuratury Generalnej w Warszawie, który zapisał jej adresata: „Dla gen. Zenona Płatka” – (był to szef samodzielnej gr. D wydziału IV SB). Ta właśnie grupa zamordowała ks. Jerzego Popiełuszkę.

Istnieją zeznania ludzi, którzy widzieli księdza zmaltretowanego, widzieli jego plecy, posieczone ciało i zmaltretowane, więc wydaję się być pewne, że został zamordowany, że zmarł z powodu wielokrotnych pobić. Te straszliwe pobicia odbywały się zarówno na posterunku milicji, jak i na plebani.

Myślę, iż warto w tym miejscu, przytoczyć wypowiedź nieżyjącego już ks. bpa Edwarda Materskiego, który opisuje atmosferę i zastraszanie ludzi, aby całkowicie milczeli, na temat tegoż okrutnego męczeństwa: „Wielką przeszkodą w poznaniu wszystkiego o okolicznościach śmierci ks. Kotlarza był strach, bardzo długo ludzie bali się mówić. Ogłosiłem, że jeśli ktoś obawia się zeznań w prokuraturze (dwukrotnie tam się toczyły procesy, które nie doprowadziły do złapania żadnego ze sprawcy) – to niech przyjdzie do mnie, ten kto się obawia i opowie – ja zapewniam dyskrecję”. Dalej opisuje, że przyszło kilka osób, którym grożono, iż jeśli zostaną wskazani sprawcy śmierci, ks. Kotlarza, to zostaną spalone ich rodzinne domy. Ta bojaźń trwała bardzo długo, a ks. bp Materski złożył takie oświadczenie: „Zdecydowanie oświadczam, iż ks. Roman Kotlarz jest męczennikiem, którego słusznie papież Jan Paweł II wspomniał na radomskim lotnisku, kiedy był z wizytą duszpasterską w Polsce, a w Radomiu 4 czerwca 1991 r.” Po wizycie Ojca św. w Radomiu za te słowa papieża, które tam wypowiedział, na ręce Biskupa spływały protesty z określonych środowisk ubeckich, że przecież ks. Kotlarz nie był zamordowany. Trzeba tu zdecydowanie powiedzieć – kończy swoją wypowiedź bp Materski, – że ks. Roman Kotlarz został zamordowany, nie ma tu żadnych wątpliwości, iż umarł w wyniku pobicia, co było podważane w rozmaitych dokumentach i publikacjach.

Pogrzeb ks. Kotlarza

Pogrzeb ks. Kotlarza przerodził się w manifestację robotniczą. Droga ze szpitala, w którym posługiwał, jako kapelan i gdzie zmarł – do parafii Pelagów – była cała usłana kwiatami. Robotnicy na swoich barkach nieśli trumnę z ciałem zamordowanego kapłana przez kilka kilometrów aż do kościoła.

Rozpoczęcie procesu beatyfikacyjnego

Po zasięgnięciu opinii i gremiów kapłańskich diecezji radomskiej i Episkopatu Polski oraz akceptacji przez watykańską Kongregację kanonizacyjną, ordynariusz radomskiej diecezji, ks. bp Henryk Tomasik, otworzy tenże proces beatyfikacyjny. Spodziewamy się, że ta procedura kościelna nie potrwa długo, ponieważ wskazano, że jest to proces po linii męczeństwa za wiarę, a więc nie jest wymagany tutaj cud. Ks. Roman Kotlarz był człowiekiem bardzo szanowanym nie tylko przez robotników i parafian, ale również przez ludzi młodych. Dlaczego? Dlatego, iż był prostolinijny, że był blisko ludzi, że szukał tych młodych, uczył ich i katechizował, jego przepowiadanie było zrozumiałe dla wszystkich i nader prawdziwe. Do dziś postać tego męczennika jednoczy wszystkich, także i ludzi młodych.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Avatar użytkownika, wgrany podczas tworzenia komentarza.


2024-11-24 00:15:12