szukaj
Wyszukaj w serwisie


Dwuznaczny ukłon

ks. Stanisław Stawicki SAC / 13.03.2020
fot. Pixabay.com
fot. Pixabay.com

„Episkopat Włoch przyjmuje do wiadomości dekret prezydium Rady Ministrów zawieszający do piątku 3 kwietnia 2020 r. uroczystości cywilne i religijne, w tym pogrzebowe” – czytam w komunikacie opublikowanym przez Włoską Konferencję Biskupów. Przepisy dotyczą całej Italii.


„Dam Ci to wszystko, jeśli upadniesz i oddasz mi pokłon” – powiedział Diabeł do Jezusa. Na to odrzekł mu Jezus: „Idź precz, szatanie! Jest, bowiem napisane: Panu, Bogu swemu, będziesz oddawał pokłon i Jemu samemu służyć będziesz” (Mt 4, 9-10).

Życie na okrągło nas testuje, a nasze reakcje mówią o tym, kim naprawdę jesteśmy. Ciekawa rzecz. Słowo „pokusa” znaczy dosłownie: „być testowanym”. To tak, jakby ona, pokusa, testowała nasze wybory, nasze zachowania, nasze reakcje… Chociażby te na epidemię koronawirusa. Diabeł właściwie nie ma nic do zaoferowania, ale zachowuje się tak, jakby był Bogiem: „Dam Ci to wszystko, jeśli upadniesz i oddasz mi pokłon”. Pozornie nie oczekuje od nas zbyt wiele, ale sugeruje, że to on ma władzę nad światem. A ludzie, również tzw. „ludzie Kościoła” – jak zwykliśmy ich nazywać, myślą sobie: „A co mi tam, jeden mały ukłon nie zaszkodzi”. Jezus odrzuca ten kompromis. Walczy! „Idź precz, szatanie”! Znaczy to, iż w szkole Jezusa Chrystusa, nie da się przejść przez życie, nie stając do walki z pokusami. Św. Augustyn zauważa wręcz, że „postęp duchowy dokonuje się przez pokusy”. Dlaczego? Ano, dlatego, że „zwycięstwo odnosi się przez walkę, a walczyć można jedynie wówczas, gdy stanie się w obliczu pokus i nieprzyjaciela”. Innymi słowy, Ewangelia nie jest wezwaniem do naiwności. Zarówno pojedynczy człowiek, jak i cały Kościół muszą stawać do walki, „z wiarą, jako tarczą, dzięki której zdołamy zgasić wszystkie rozżarzone pociski Złego” – pisze św. Paweł do Efezjan. „Weźcie też hełm zbawienia – dorzuca Paweł, i miecz Ducha, to jest Słowo Boże wśród wszelakiej modlitwy i błagania. Nad tym właśnie czuwajcie z całą usilnością” (Ef 6, 16-18).

Ongiś, chociażby za czasów Pallottiego, podczas epidemii cholery w 1837 r. w Rzymie, organizowano nabożeństwa, nowenny i procesje, by wołać do Boga nie samemu, ale RAZEM. Dziś izolujemy się. Modlimy się sami. Przestaliśmy wierzyć w moc wspólnego wołania. Sami biskupi nawołują nas do tego, szerząc błędne przekonanie, że prywatna modlitwa i wspólna modlitwa są tym samym. I choć nie zgadzam się z opinią jakoby Kościół we Włoszech skapitulował, mam wrażenie, że wpadł w pułapkę i ukłonił się diabłu. To labirynt, z którego nie będzie mu łatwo się wydostać.

Niestety, nasza egoistyczna i izolacjonistyczna reakcja na koronawirusa, to nie kryzys, ale skutek! Zerwanie sznurka kontaktu ze wspólnotą doprowadziło nas do absolutyzowania jednostki, a to wyjaśnia naszą strachliwą reakcję. Dlatego uważam, że prawdziwą wielką epidemią dnia dzisiejszego jest nasz dziki indywidualizm, a co za tym idzie, rozpaczliwy strach przed śmiercią człowieka samotnego. Kiedyś ludzie reagowali wedle zasady: „Jak trwoga to do Boga”. Dziś, ona już nie funkcjonuje. Sprawdzają się natomiast słowa Sienkiewicza: „Diabeł się w ornat ubrał i ogonem na mszę dzwoni” (…).

10 marca 2020

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Avatar użytkownika, wgrany podczas tworzenia komentarza.


2024-11-24 00:15:12