szukaj
Wyszukaj w serwisie


C. Pierre Zaleski o Polsce, Francji i Bibliotece w Paryżu

Alicja Rekść / 06.11.2018
fot. THL/BPP
fot. THL/BPP

Pozostaję pełen nadziei, że wspólne łączniki między Francją a Polską okażą się ważniejsze, aniżeli czynniki sporne. Należymy do Unii Europejskiej, NATO. Sytuacja geopolityczna Polski jest teraz wyjątkowo dobra. Na ogół nie mieliśmy konfliktów z Francją, trzeba jednak starać się rozwiązywać problemy, mając w pamięci warunki geopolityczne i historyczne, związane także z wielką przyjaźnią polsko-francuską – podkreśla w wywiadzie dla portalu polskiFR prezes Towarzystwa Historyczno-Literackiego, zarządzającego Biblioteką Polską w Paryżu, prof. C. Pierre Zaleski. To żołnierz AK, urodzony w 1928 r., odznaczony m.in. Krzyżem Srebrnym Orderu Wojennego Virtuti Militari nadanym przez gen. Tadeusza Bora-Komorowskiego oraz Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski.


Alicja Rekść: Biblioteka Polska w Paryżu działa od 180 lat, od zawsze pełniła rolę miejsca goszczącego polską kulturę i dziedzictwo najwyższej próby. Jakie były najważniejsze historyczne momenty dla działalności placówki?

C. Pierre Zaleski: Naturalnie pierwszą taką datą jest rok 1838, czyli moment, w którym polscy emigranci polityczni i ich francuscy przyjaciele zdecydowali, by założyć Bibliotekę Polską w Paryżu. Dla publiczności została ona otwarta rok później – w 1839 roku. Drugim ważnym momentem było, możliwe dzięki zbiórce pieniędzy wśród polskich emigrantów, zakupienie domu na 6 quai d’Orléans, na Wyspie św. Ludwika. Biblioteka przeniosła się tutaj w latach 1853-1854. Ważnym punktem jest także nadanie (Polskiemu) Towarzystwu Historyczno-Literackiemu (THL), które posiadało i opiekowało się Biblioteką Polską, przez Napoleona III, w 1866 roku statusu instytucji użyteczności publicznej.

W 1893 roku Towarzystwo przestaje działać sprawnie – emigracja polityczna wymiera, jest coraz mniej dynamicznych postaci, skorych pracować dla sprawy. Za zgodą cesarza Austro-Węgier i za zgodą Prezydenta Republiki Francuskiej, sprawowanie pieczy nad Biblioteką powierzono Polskiej Akademii Umiejętności (PAU) w Krakowie.  Dla Biblioteki bezsprzecznie istotnym momentem okazało się powołanie do życia w 1903 roku Muzeum Adama Mickiewicza przez jego syna – Władysława Mickiewicza, który sprawował funkcję dyrektora Biblioteki od 1899 do śmierci w 1926 roku. Oddał on Bibliotece wszystkie pamiątki po ojcu.

Następnym dyrektorem był Franciszek Pułaski (sprawował tę funkcję od 1926 do śmierci w 1956 roku). Dzięki jego staraniom, funkcjonowanie Biblioteki jak i jej gruntowny remont zostały sfinansowane przez rząd polski oraz miasta Warszawa i Poznań. W 1940 roku Niemcy wkraczają do Paryża, Pułaski wraz z Polakami i Francuzami ewakuuje najcenniejsze zbiory, chowając je w Musée Carnavalet, a także w rozmaitych bibliotekach (m.in. w Montpellier i Pau), a także w posiadłości Henryka de Montfort w La Fléche) i zamku Montrésor.

Niemcy wywieźli resztę zbiorów do Berlina w 766 dużych skrzyniach. Zdewastowali także budynek. W 1946 roku odradza się Biblioteka, reaktywowane jest też Towarzystwo Historyczno-Literackie, by bronić się przed wpływami komunistycznymi. Przez wiele lat toczył się zaciekły proces między THL, a stworzoną na wzór sowiecki Polską Akademią Nauk (która odebrała PAU wszystkie dobra w Polsce). W 1959 roku Sąd Apelacyjny we Francji uznał, że nie wiadomo, kto jest właścicielem – nie żył już żaden członek THL z czasów sprzed powierzenia PAU opieki nad Biblioteką. PAN zaś nie został uznany za jednoznacznego spadkobiercę PAU. Decyzją sądu, THL otrzymało Bibliotekę w dzierżawie do 2030 roku.

Po odzyskaniu suwerenności przez Polskę w 1989 roku, Biblioteka Polska i THL na nowo nawiązały kontakty z instytucjami polskimi, w 2002 roku została zawarta umowa między THL’em i odtworzoną Polską Akademią Umiejętności. Umowa ta przewiduje, że właścicielem Biblioteki Polskiej, zbiorów i budynku, będzie nowo założone Towarzystwo Biblioteki Polskiej w Paryżu (ABPP). To towarzystwo, założone przez THL i PAU, działa na zasadach patrylinearności między dwoma założycielami. Stan ten utrzymuje do dzisiaj. Finansowanie Biblioteki po drugiej Wojnie Światowej było bardzo trudne. Największe wsparcie instytucja otrzymała od Fundacji Karoliny Lanckorońskiej oraz Fundacji im. Zygmunta Lubicz-Zaleskiego, założonej przez mojego brata. Obecnie trwa dyskusja z rządem polskim, z Ministerstwem Kultury i Dziedzictwa Narodowego i z PAU, aby stworzyć stałe bazy finansowania.

fot. THL/BPP

A.R.: Jak działalność Pana Ojca – Zygmunta Lubicz-Zaleskiego wpłynęła na zaangażowanie Pana w Towarzystwie Historyczno-Literackim?

C.P.Z.: Mój brat i ja jesteśmy inżynierami, ja zajmowałem się inżynierią i nauką, on raczej finansami. Natomiast obydwoje zaangażowaliśmy się w działalność THL. Brat był na początku lat dziewięćdziesiątych prezesem Komitetu Lokalnego Biblioteki Polskiej w Paryżu, stworzył też Fundację, która wsparła Bibliotekę finansowo. Nasza aktywność względem Biblioteki naturalnie wynikała z chęci uczczenia pamięci rodziców – zarówno matki, ale nade wszystko ojca, który od lat, jeszcze przed Wielką Wojną był zaangażowany w funkcjonowanie Biblioteki. Miał z nią duże powiązania w okresie międzywojennym, po II wojnie światowej był jednym z głównych architektów odrodzenia Polskiego Towarzystwa Historyczno-Literackiego i obrony Biblioteki przed wpływami komunistycznymi. Do śmierci był jej sekretarzem generalnym. Wpisał mnie, moją siostrę Monikę, która już nie żyje i brata do THL, zapłaciwszy za nas składki dożywotnio. Nie mając więc nic wspólnego z Biblioteką, zostałem członkiem Towarzystwa.

W latach dziewięćdziesiątych ponieważ zmniejszyłem swoją aktywność naukową i miałem więcej czasu, dałem się namówić mojemu bratu żeby kandydować do Rady Towarzystwa Historyczno- Literackiego w 1994 r. Zostałem wybrany największą ilością głosów. Powoli zacząłem sobie zdawać sprawę, jakiej pomocy potrzebuje ta instytucja. Pracownicy nie mieli kontraktów do pracy, był też wielki problem z samym budynkiem, który wymagał kompleksowego remontu, z uwagi na brak klimatyzacji tysiące książek zbutwiało i uległo kompletnemu zniszczeniu. Trzeba było podjąć wiele kroków. W 1999 objąłem funkcję wiceprezesa i dyrektora Biblioteki, zaś w 2003 roku, po śmierci dotychczas urzędującego prezesa Leszka Talko, przejąłem jego obowiązki i zatrzymałem te Dyrektora BP. Można też inaczej sformułować motywacje mojego zaangażowania w życie THL i BPP, naśladując romantyków : Wczesną młodość poświęciłem Polsce, lata dojrzałe Francji a przy schyłku życia, energię która mi zostaje chcę poświęcić Polsce i przyjaźni dwóch narodów.

A.R.: Biblioteka Polska pełni rolę kulturotwórczą. Organizowane są tu liczne wystawy, koncerty, projekcje filmów, czy sesje naukowe. W tym roku mamy wiele sukcesów także w skali makro – doceniony przez krytyków i widzów film “Zimna wojna”, czy wczoraj otwarta wystawa polskiej awangardy w Centrum Pompidou. Jak Pan postrzega promocję polskiej kultury we Francji?

C.P.Z.: Przeprowadzając gruntowną renowację Biblioteki, udało nam się stworzyć przestrzenie przeznaczone do realizacji programu kulturalnego. Są tu ekspozycje stałe – Muzeum Adama Mickiewicza, Muzeum Bolesława Biegasa, czy Salon Chopina, ale są też przestrzenie na wydarzenia efemeryczne. Staramy się współpracować z różnymi instytucjami, np. z merostwem Paryża, INALCO, Stacją Naukową PAN, Sorboną, Instytutem Polskim, itd. Mamy bardzo dynamiczny program, co roku odbywa się tu około osiemdziesięciu rozmaitych wydarzeń. Jak najbardziej wpisujemy się w imperatyw promowania polskiej kultury, tutaj jednak wyznajemy zasadę, że wszystkie wydarzenia muszą odbywać się po francusku.

Chcemy, żeby odbiorcami mogliby być też ludzie, którzy nie mówią po polsku. Naszą rolą, jako instytucji jest podtrzymywanie więzi między inteligencją polską i francuską. Według mnie jest to ważne, z uwagi na wielką liczbę osób pochodzenia polskiego, którzy już nie mówią w języku przodków, ale także z uwagi na możliwość promowania polskiej historii i kultury pośród rodowitych Francuzów, czy obywateli z innych krajów. Salon Chopina chociażby jest odwiedzany bardzo licznie przez grupy Azjatów, zwłaszcza Japończyków. Naturalnie dbamy też, aby publiczność polska a szczególnie młode pokolenie zapoznawały się z naszymi tak cennymi dla polskiej historii zbiorami, stworzyliśmy w Warszawie, między innymi działaniami, Stowarzyszenie Przyjaciół Biblioteki Polskiej w Paryżu, które promuje w Polsce, a szczególnie w szkołach wiedzę o THL i BPP.

A.R.: Czy w Pana odczuciu Francuzi doceniają polską kulturę?

C.P.Z.: Wydaje mi się, że to dosyć trudne. Francuzi mają swoją własną, bardzo rozbudowaną kulturę. Na całym świecie rozprzestrzenia się kultura anglosaksońska; szczególnie poprzez język i filmy. Także konkurencja jest bardzo duża. Włosi, Niemcy też znakomicie promują swoją kulturę, a są to kraje zamożniejsze, łożące znacznie większe środki na kulturę. Nie jest więc tak dobrze, jak mogłoby być, ale powinniśmy się starać, żeby było jak najlepiej. Ważnej jest, żeby społeczeństwa polskie i francuskie znały się wzajemnie i żeby, mimo różnić na poziomie politycznym, czy ekonomicznym, mogły porozumiewać się na poziomie kulturalnym i naukowym. Ważne jest otwarcie na drugiego i szukanie punktów wspólnych.

A.R.: Na linii Polska-Francja, z ostatnim czasie przybyło nieporozumień. Czy w Pana odczuciu dyplomatyczne i polityczne niezgrabności przyczyniły się do zmiany postrzegania Polaków i polskości we francuskiej sferze publicznej?

C.P.Z.: Kiedy Polska nie istniała, sfery rządowe francuskie były bardzo zaprzyjaźnione z Rosją. W okresie komunizmu Francuzi na linii dyplomatycznej porozumiewali się z rządem narzuconym Polsce przez Związek Sowiecki. Bywa więc tak, że rządowe sfery mają swoje dyplomatyczne związki i koalicje. Natomiast stosunki między Polonią i francuskim społeczeństwem były zawsze dobre i, mam nadzieję, będą coraz lepsze.

Obecnie, jest rzeczą naturalną, że są interesy państw, które nie muszą być na 100 proc. zbieżne, pozostaję jednak pełen nadziei, że wspólne łączniki między Francją a Polską okażą się ważniejsze, aniżeli czynniki sporne. Należymy do Unii Europejskiej, NATO. Sytuacja geopolityczna Polski jest teraz wyjątkowo dobra. Na ogół nie mieliśmy konfliktów z Francją, trzeba jednak starać się rozwiązywać te problemy, mając w pamięci warunki geopolityczne i historyczne, związane także z wielką przyjaźnią polsko-francuską. Należmy do tej samej kultury o bazie chrześcijańskiej, jest dla nas ważna demokracja, nie zgadzamy się na władzę dyktatorską.

A.R.: Jak widzi Pan przyszłość Biblioteki Polskiej i Towarzystwa Historyczno-Literackiego? Jakie strategie planuje Pan wdrożyć? Jak widzi Pan Bibliotekę za 10 lat?

C.P.Z.: Mam nadzieję, że będzie to pewną syntezą tego, co się działo między wojnami, czyli kiedy Biblioteka pełniła funkcję Instytutu Polskiego, a tego co się działo w drugiej połowie 20 wieku, to znaczy THL’u. Teraz instytucji polonijnych jest sporo – jest Instytut Polski, działa również Stacja Naukowa PAN, Ośrodek Kultury Polskiej (Centre de civilisation polonaise). Biblioteka na ich tle ma jednak wartość szczególną, dzięki swojej historii i unikalnym zbiorom. Powinna być finansowana przez polski rząd. THL zaś powinno ze swojej strony działać dalej na rzecz wymiany kulturowej między Polską i Francja, natomiast jego finansowanie powinno pozostać niezależne od Rządu. Wówczas zachowałoby swój status obiektywny status zarówno dla strony polskiej, jak i francuskiej. Wymaga to oczywiście wiele dobrej woli ze strony zarówno Polski, jak i członków i sympatyków Towarzystwa Historyczno-Literackiego.

A.R.: Jaką strategię chciałby Pan wdrożyć w przyszłości względem promowania kolekcji i muzeów mieszczących się z Bibliotece?

C.P.Z.: Ta strategia jest bardzo jasna – trzeba restaurować obiekty, katalogować nieskatalogowane zbiory, a także digitalizować je i upubliczniać w Internecie. Ważne jest, by pracować nad widocznością kolekcji bibliotecznej, naturalnie dla publiczności francuskiej, ale także polskiej i międzynarodowej. A są to widzowie niełatwi, wszakże mają tyle wspaniałych muzeów ich dziedzictwo narodowe zgromadzone w miejscach, takich, jak Luwr, d’Orsay, czy Centrum Pompidou, etc. Trzeba włożyć jeszcze więcej pieniędzy, jeszcze więcej czasu w numeryzację oraz w działania promocyjne a przede wszystkim dużo energii, dużo dobrej woli w promowanie naszych wspaniałych kolekcji i polskiej kultury. Mam nadzieję, że nowe pokolenia Polaków, Francuzów polskiego pochodzenia i Francuzów przyjaciół Polski, będą kontynuować naszą pracę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Avatar użytkownika, wgrany podczas tworzenia komentarza.


2024-11-24 00:15:12