Wariacje Tischnerowskie – spektakl Teatru STU w Paryżu

fot. Polskifr.fr / Marcelina Bańkowska
„Wariacje Tischnerowskie”, spektakl z udziałem aktorów Teatru STU z Krakowa wystawiony został na scenie sali widowiskowej w Międzynarodowym Domu Studenta im. Jana Pawła II w Arcueil w niedzielę, 7 grudnia. Wydarzenie wpisało się w obchody Roku ks. prof. Józefa Tischnera, który właśnie dobiega końca. Gościem specjalnym był pan Kazimierz Tischner, który w rozmowie z portalem Polskifr.fr podzielił się osobistymi wspomnieniami dotyczącymi brata.
„Zapraszamy do świata Tischnera, zapraszamy na Podhale w Paryżu” – głosił plakat promujący wydarzenie. Spektakl w reżyserii Artura „Barona” Więcka oparty jest na kultowym dziele literackim ks. Józefa Tischnera, w którym w przystępny i zabawny sposób przekłada myśli antycznych greckich filozofów na język i realia podhalańskich górali.
Jak czytamy na stronie Teatru STU:
„Tak jak starożytnej Grecji mieli filozofów, my w Polsce od zarania dziejów mamy ‘myndroli’, czyli Górali. Spektakl oparty na bestsellerowej ‘Filozofii po góralsku’ zaprasza nie tylko do umysłu wybitnego pisarza i filozofa, jakim był ksiądz Józef Tischner. To także pełna mądrości, optymizmu i humoru podróż w żywioł anegdot, gwary, muzyki i tańca prosto z Podhala. Sentymentalna wędrówka zawiłymi szlakami góralskiej sztuki ‘myndrkowania’, w której błahe dylematy codzienności zasługują na tyle samo gawędziarstwa, co górnolotne rozprawy na temat natury świata i człowieka. To dowód na to, że – ja twierdził Tischner – wszystko można przełożyć na ‘góralski’”.
W rolę Górali wcielili się aktorzy Teatru STU: Łukasz Rybarski (Wawrzek – stary Góral), Andrzej Róg (Jędrek – Góral w średnim wieku) i Marcin Zacharzewski (Józek – młody Góral).
Spektakl oparty został na konwencji rozmowy między Góralami, a Jegomością Autorem, będącym odzwierciedleniem ks. Józefa Tischnera. Publiczność miała szansę usłyszeć filozoficzne koncepcje osadzone w realiach zwyczajnego życia góralskiego okraszone podhalańską gwarą, co w połączeniu wywoływało salwy śmiechu, ale i chwile głębokich refleksji.
Po zakończonym spektaklu i owacjach na stojąco głos zabrał pan Kazimierz Tischner:
„Ks. Tischner napisał coś takiego: «Docenicie mnie po śmierci, zobaczycie ile wam kłopotu narobiłem». Proszę Państwa, przebywać tutaj z Wami to wcale nie jest kłopot. Kiedy ks. Józef ostatni raz tu przyjechał w 1998 roku, rodzina nawet nie pozwalała mu na ten wyjazd, bo chrypił. On powiedział: «obiecałem, muszę jechać do Paryża, muszę spotkać się ze swoimi». I to było piękne, teraz to widzę. Był niejako takim siewcą: siał, a dziś zbieramy jego owoce.
Będąc tutaj sądzę, że Rok Tischnera to nie koniec. Myślę, że to spotkanie będziemy dalej kontynuować, bo ciało ks. Tischnera znajduje się w Łopusznej, a Wy dziś potrafiliście zobaczyć jego ducha – wśród aktorów, reżysera, wśród nas. Ja dostrzegłem to, że jest on wśród nas po waszej reakcji: ludzie się cieszą, tak jak wyście się cieszyli, nawet nie znając gwary góralskiej”.
W dalszej rozmowie z portalem Polskifr.fr pan Kazimierz zapytany o przesłanie, jakie ks. Tischner miałby na współczesne czasy, odpowiedział:
„Jest to dla mnie trudna odpowiedź z punktu widzenia tego, że byłem, ale również jestem, bo on dla mnie cały czas istnieje, jego bratem. Przedstawię się: jestem bratem ks. Tischnera, Kazimierz Tischner, było między nami piętnaście lat różnicy. I on dał mi kiedyś takie przesłanie: jeżeli robisz dobrze, rób to dalej. I to jest przesłanie, które staram się realizować i czuję, że on mi w tym pomaga. W sumie można by to przesłanie przełożyć ogólnie: jeżeli robicie dobrze, róbcie dalej. Należy się dzielić z innymi szczęściem, tym, co was raduje, być wyrozumiałym, uśmiechniętym i w ten sposób tworzyć wielką, kochającą się rodzinę. Rób to, jeżeli uważasz, że robisz dobrze, nie zważając na to, że kiedyś nadepniesz na coś złego”.
Zapytaliśmy pana Kazimierza o osobiste wspomnienia dotyczące ks. Tischnera jako brata.
„Może powiem to tak, tylko bardzo proszę mnie dobrze zrozumieć: ja mieszkałem z nim w czasie studiów i dopiero teraz widzę, że jego odejście było dla mnie konieczne, żebym zrozumiał kim on dla mnie naprawdę był. Nie dość, że był wielkim bratem, nie dość, że był wielkim przyjacielem, był wielkim człowiekiem, ale nade wszystko był też wielkim synem swojej mamy. Myśmy w zasadzie tę miłość, braterstwo, nadzieję, dzielenie się szczęściem wyssali z mlekiem matki i to próbujemy przekazać innym. Jak idzie? Nie wiem, ale cieszę się, że mogę i cieszę się, że ilekroć jestem na spotkaniach, to mogę powiedzieć tyle: że tam w Łopusznej na cmentarzu pod tą płytą kamienną leży ciało księdza Tischnera, a duch idzie tam, gdzie my jesteśmy, gdzie ja jestem, gdzie mogę spotkać tych wszystkich, którzy chcą też dzielić się szczęściem”.
Poprosiliśmy również o przesłanie dla czytelników portalu Polskifr.fr, dla Polaków żyjących we Francji:
„Ja może powtórzę przesłanie: jeżeli uważacie, że robicie dobrze, to róbcie dalej, ale jednocześnie pamiętając, że Wasze korzenie są w Polsce”.
Rozmowa i relacja zdjęciowa: Polskifr.fr / Marcelina Bańkowska





















czytaj też: >>> Debata Tischnerowska u pallotynów w Paryżu <<<
Dodaj komentarz