XXXIII Ekumeniczna Piesza Pielgrzymka do Wilna – droga modlitwy, jedności i nadziei


fot. archiwum ks. Łukasza Żuka
Już od 33 lat z archidiecezji białostockiej wyrusza Ekumeniczna Piesza Pielgrzymka do Wilna. To wyjątkowe duchowe wydarzenie, które łączy ludzi różnych wyznań mieszkających w Polsce, na Białorusi czy Ukrainie. Od 13 lat kieruje nią ks. Łukasz Żuk – kapłan z 18-letnim stażem, doktor teologii liturgii, dyrektor domu księży emerytów, odpowiedzialny w diecezji za sprawy liturgiczne.
„W nazwie od samego początku mamy ‘ekumeniczna’” – podkreślił ks. Żuk w rozmowie z Polskifr.fr. To nie jest przypadek. Nazwa odzwierciedla pielgrzymkowe realia. Na Podlasiu żyją obok siebie katolicy i prawosławni, a pielgrzymka od momentu powstania jest otwarta na każdego bez względu na wyznanie.
Zmienna droga, niezmienne przesłanie
Przez wiele lat pielgrzymi przechodzili przez trzy państwa – Polskę, Białoruś i Litwę. Jednak pandemia COVID-19, a potem napięta sytuacja na granicy polsko-białoruskiej zmusiły organizatorów do zmian w programie pielgrzymki. „Zastanawialiśmy się co mamy zrobić, bo nie chcieliśmy całkowicie jej zlikwidować; łatwo jest zamknąć, potem ciężko odbudować, więc postanowiliśmy trochę tak hybrydowo pielgrzymować” – opowiedział ks. Łukasz Żuk. Pielgrzymi najpierw idą przez polskie tereny, a następnie są przewożeni na granicę litewsko-białoruską i kontynuują pielgrzymowanie na Litwie.
Pielgrzymi nadziei
Tegoroczne hasło brzmiało „Pielgrzymi nadziei” i nawiązywało do trwającego Roku Jubileuszowego. „Wyszliśmy z tym hasłem, modląc się o nadzieję, o pokój w sercach, w rodzinach, a także w świecie, szczególnie w ojczyźnie. To nam przyświecało w tym roku” – mówił kapłan. W pielgrzymce wzięły udział osoby z całej Polski, a także z Białorusi i Ukrainy. Nie było podziału na grupy, ale wszyscy szli razem, niosąc intencje wspólne oraz osobiste.
Codzienność pątnika to nie tylko wysiłek fizyczny, ale przede wszystkim głęboka formacja duchowa. Jak podkreślił ks. Żuk, najważniejszym punktem każdego dnia pielgrzymowania była Eucharystia. Nie zabrakło miejsca również na modlitwę w ciszy, a także konferencje głoszone przez kapłanów – w tym księdza greckokatolickiego – oraz świadectwa sióstr zakonnych, kleryków i świeckich.
Ostra Brama – moment kulminacyjny
Kulminacją pielgrzymki jest zawsze wejście do Ostrej Bramy w Wilnie. Jak zaznaczył ks. Łukasz, podczas tego wydarzenia „towarzyszą każdemu pielgrzymowi przede wszystkim emocje, wielkie wzruszenie”.
Otwartość, gościnność i wspólnota
Wspólnota pielgrzymkowa to kilkaset osób – zazwyczaj 300 lub 400, w niektórych latach nawet ponad 500. Choć liczby się zmieniają, duch i zaangażowanie pozostają. Na zakończenie pielgrzymki szczególne słowa podziękowania należały się wszystkim służbom, dzięki którym pielgrzymowanie jest możliwe. „Są to od 13 lat te same osoby, które są wokół tej pielgrzymki i kapłani czy klerycy, ale przede wszystkim służby pielgrzymkowe, dlatego z przyjemnością tę służbę wykonuję, bo to ludzie oddani Panu Bogu” – zaznaczył ks. Łukasz Żuk z wdzięcznością za pomoc, jakiej doświadcza w kierowaniu pielgrzymką. Choć pielgrzymka się kończy, od razu rozpoczynają się przygotowania do kolejnej edycji.
Również mieszkańcy miejsc, przez które przechodzi pielgrzymka przyjmują pątników z otwartością i serdecznością. „Ludzie są otwarci, przyjmują nas, czy na noclegach, bo śpijmy też po domach, czy w szkole, ale też i na postojach. Jedzenia jest bardzo dużo” – wskazał rozmówca Polskifr.fr.
Ks. Łukasz Żuk zaprasza pielgrzymów, również nowe osoby, do wspólnego pielgrzymowania już za rok i w kolejnych latach: „Widzę, że co roku jest bardzo dużo pielgrzymów. Dlatego my nie możemy powiedzieć o spadku pielgrzymowania” – wskazał ks. Łukasz. „Trzeba to po prostu przeżyć i zobaczyć” – zachęcił.
Zdjęcia: archiwum ks. Łukasza Żuka
czytaj też: >>> Polonijna pielgrzymka na Wielką Przełęcz Świętego Bernarda pod znakiem Czarnej Madonny <<<
Dodaj komentarz