Sztuka mimo wszystko – twórczość totalna Nicolasa Moussette’a
www.nicolasmoussette.com
Nic nie zapowiadało, że Nicolas Moussette zostanie artystą, jednak silna potrzeba twórczej ekspresji niemalże zawładnęła jego życiem. – Moja matka i siostra są artystkami, ja zająłem się zupełnie inną dziedziną. Zaangażowałem się w działalność humanitarną. Między innymi, przez półtora roku mieszkałem w slumsach w Bangladeszu. Kiedy wracałem do Francji, byłem po prostu fizycznie i psychicznie wykończony – tłumaczy piękną polszczyzną. Sztuka stała się dla niego terapią i właściwym językiem do wyrażenia, niekiedy dramatycznych konstatacji dotyczących stanu współczesnego świata. Tworzy rzeźby, obrazy, projekty konceptualne, które są odpowiedzią na degradację środowiska, jego prace są swego rodzaju ostrzeżeniem, że jako cywilizacja, znajdujemy się nad przepaścią.
Nicolas Moussette pochodzi z artystycznej rodziny o polskich korzeniach. Z początku nic nie zapowiadało artystycznej kariery. Studiował historię, stosunki międzynarodowe, języki obce i ochronę środowiska. – Moja matka i siostra są artystkami, ja zająłem się zupełnie inną dziedziną. Zaangażowałem się w działalność humanitarną. Między innymi, przez półtora roku mieszkałem w slumsach w Bangladeszu. Kiedy wracałem do Francji, byłem po prostu fizycznie i psychicznie wykończony. Trudno sobie wyobrazić, z czym człowiek styka się w takim miejscu. – mówi artysta.
Bangladesz należy do jednym z najbiedniejszych państw świata, powstał po zbrodni ludobójstwa, jakiego dokonali Pakistańczycy na Bengalczykach (wówczas zostały zabite wszystkie elity). To także państwo bardzo gęsto zaludnione, o nieludzkiej wręcz wilgotności i warunkach bytowych.
-Pracowałem dla niedużej francuskiej organizacji pozarządowej Eau et vie, zajmującej się instalacjami sanitarnymi. Nadzorowałem prace, polegające na zamontowaniu instalacji kanalizacyjnej i podłączeniu zdatnej wody do domostw w slumsach – tłumaczy.
Po zrealizowaniu projektu, wrócił do Francji nie mógł się odnaleźć, był psychicznie wykończony. Praca humanitarna wydawała się najbardziej szlachetną, wymagała jednak większego nakładu sił i odporności mentalnej. Pewnego dnia jego matka Julita Stadnicka-Moussette – rzeźbiarka dała mu do ręki glinę. -Nie znosiłem gliny, zdarzało mi się nią bawić, gdy byłem dzieckiem, odrzucała mnie jej konsystencja, wszystko dookoła było brudne lepkie, a ręce zostawały nieznośnie suche – mówi z rozbawieniem.
Jednak okazało się to rewelacją. Coś, co z początku miało być zabawą, stało się terapią, a w kolejnej odsłonie życiową pasją. -Glina do mnie „przemówiła”, w pracy z nią poczułem powołanie do nowego życia – tłumaczy. Rzeźba jednak okazała się niezbyt łatwą pasją, a utrudniony dostęp do warsztatu, zaowocowało innymi poszukiwaniami artystycznymi – zaczął zgłębiać tajemnice malarstwa, kolażu i, ku jego zdziwieniu – sztuki konceptualnej.
Projekty artystyczne zaczęły mnoży się niemalże od początku. Nicolas Moussette przyznaje, że mimo niesłabnącego natchnienia, nadal miał problemy natury technicznej – tu pomagały mu matka i siostra. Jego rzeźby przybierają formę krajobrazów, przywodzą na myśl architektoniczne makiety, czy dioramy. – Jeszcze jako dziecko marzyło mi się, by zostać architektem albo pilotem, który patrzy z góry na różnorodne panoramy – przyznaje artysta.
Niektóre z jego „krajobrazowych” rzeźb przypomina czołówkę serialu „Gra o tron”, inne przywodzą na myśl dystopijne wizje stopniowo degradującego się klimatu. Dystopia i ironia została się zresztą pewnym tematem przewodnim monumentalnego projektu fikcyjnego państwa Olethros i miasta „Addictionville”. To królestwo ego, świat do góry nogami, z przewróconym, karykaturalnym porządkiem.
Addictionville to nie tylko makieta, stworzona z obiektów znalezionych, używanych w życiu codziennym. Każdy dystrykt wygląda inaczej, w zależności od nękającego mieszkańców uzależnienia, czy słabości. Moussette stworzył także dokładne mapy i plany miasta. Wytyczył z precyzją linie metra, autobusów, tramwajów. Każda stacja jest symboliczna. Przywodzi to na myśl rozbudowany plan Dantejskiego piekła. Koncept mógłby z powodzeniem stać się scenariuszem do gry komputerowej, czy serialu.
Addictionville leży nad morzem, przepruwają je kanały. Wszystkie detale, właściwe prawdziwej metropolii zostały oddane z niebywałą precyzją. Kartografia jest kolejną pasją artysty. Na obrzeżach miasta zostały wyznaczone obszary, które odnoszą się do źródeł i konsekwencji uzależnień. Fikcyjne miasto staje się więc ucieleśnieniem antyutopii, światem, bardzo logicznym, autoanalitycznym, kręgiem piekielnym, w którym krąży się po panoramie słabości, pokus, odbijając się co rusz o kolejne jego warianty i przejawy. Ten świat jest także powiązany z innym projektem – stworzeniem usystematyzowaną struktura. Na stronie www.olethros.org Moussette stworzył całą skomplikowaną siatkę administracyjną swojego wyimaginowanego świata. Twarzy postaci zarządzających tyranią dostarcza mu rodzina i przyjaciele. Każdy pyszni się tam własnym herbem, własnym tartanem klanowym (genealogia i szkockie tartany to kolejna pasja artysty). Karykaturalna wizja, pełna pychy i uproszczonych rozwiązań, opartych na emanacji ego i pustych pochlebstwach ma być przestrogą na omamionego kapitalizmem współczesnego świata.
Dystopijne myślenie jest u Moussette’a mocno ugruntowane, także ze względu na świadomość tego, w jakim stanie jest nasza planeta. Jest magistrem ochrony środowiska, widział na własne oczy skutki destrukcyjnej działalności człowieka na przyrodzie, wie, jakie są tego konsekwencje. Studiował też stosunki międzynarodowe, wie także, jak polityka i wewnętrzne, partykularne interesy utrudniają wdrażanie konkretnych rezolucji. Jego prace są więc gorzką konstatacją, ale też ostrzeżeniem, że oto znajdujemy się nad przepaścią. -Uznałem uzależnienia za punkt wyjścia, gdyż kształt współczesnego świata pcha nas niejako ku niepohamowanej konsumpcji, wytwarzaniu pragnienia coraz większej ilości zupełnie zbędnych nam rzeczy. – tłumaczy artysta.
Jest jednak nadzieja – jak przewiduje Moussette – w trzeciej części projektu sprawy mają przeobrazić się i zacząć dążyć ku naprawie. Z dystopii ma narodzić się utopia. -To jak w całej historii. Dystopia przeplata się z utopią. Nasze społeczeństwo balansuje nad przepaścią. Wycofanie się z punktu zagrożenia nie oznacza, że szlak w niebezpiecznym kierunku został zamknięty – tłumaczy artysta.
Poza rzeźbami, makietami i web artem, Nicolas Moussette tworzy dadaizujące portrety konceptualne, będące metaforycznym wyobrażeniem genealogicznym i charakterologicznym konkretnych postaci historycznych, np. carycy Katarzyny II.
Działalność Moussette’a jest fascynująca; uniwersum, które stworzył jest bardzo spójne, staje się wręcz gotowym scenariuszem. Jednocześnie twórczość, której poświęcił tyle czasu jest jawnym dowodem na kojące i terapeutyczne działanie sztuki, która pozwala na odnalezienie odpowiedniego języka do opowiedzenia o swoich lękach, fascynacjach i wyobrażeniach.
Najbliższe wystawy artysty:
Salon Vélizy: od 22 maja do 2 czerwca 2019 r. W Maurice Ravel Centre w VELIZY
Wystawa sztuki współczesnej Garches: od 7 do 23 czerwca 2019 r. Maire de Garches: 2, rue Claude Liard
Salon de Croissy-sur-Seine: od 28 września do 13 października 2019 r., Audytorium Chateau Chanorier, 12 Grande rue, 78290 Croisst-sur-Seine.
Więcej o działalności Nicolasa Moussette’a na jego stronie internetowej >>>
To znów bardzo dobry artykuł na Dzień dobry 😊
Pozdrawiam serdecznie.