szukaj
Wyszukaj w serwisie


Marine Le Pen chce referendum ws. zniesienia „prawa ziemi”

AH / 08.02.2025
fot. pixabay.com
fot. pixabay.com

Liderka francuskiej skrajnej prawicy Marine Le Pen wezwała w sobotę do referendum w sprawie zniesienia „prawa ziemi” – zasady, która umożliwia urodzonemu we Francji dziecku uzyskanie obywatelstwa tego kraju, niezależnie od narodowości i kraju pochodzenia rodziców.


Le Pen oznajmiła, że pytanie postawione Francuzom powinno brzmieć: „czy popieracie projekt ustawy wstrzymującej uzyskanie obywatelstwa na mocy +prawa ziemi+?”. Liderka skrajnej prawicy wypowiadała się w Madrycie, w kuluarach spotkania Patriotów dla Europy (grupy politycznej w Parlamencie Europejskim).

Wezwała, by zakończyć z „dyskusjami” i „paplaniem”, a zwołać referendum. Dzień wcześniej, w piątek, premier Francois Bayrou zaproponował rozpoczęcie szerszej debaty, która dotyczyłaby tożsamości francuskiej i wykraczałaby poza kwestie imigracji.

„Prawo ziemi” stosowane jest we Francji od 1889 roku i oznacza, że Francuzem może stać się dziecko urodzone we Francji, niezależnie od miejsca pochodzenia i narodowości rodziców.

Nie dzieje się to obecnie automatycznie – dziecko takie musi w chwili osiągnięcia pełnoletności wystąpić o obywatelstwo i udowodnić długi pobyt na terenie Francji. Jednak sama zasada jest bardzo ważna dla francuskiej wizji równości, w której ludzie nie mogą być różnicowani ze względu na pochodzenie i etniczność.

Tymczasem Francja właśnie zaostrzyła zasady „prawa ziemi” na Majotcie, swym terytorium na Oceanie Indyjskim, i nie brak głosów, że oznacza to wyłom, prowadzący do zniesienia zasady na terenie całego kraju. Nie tylko partia Le Pen (Zjednoczenie Narodowe), powołując się na Majottę, wzywa do zniesienia w ogóle „prawa ziemi” we Francji. Takie propozycje padają też z ust polityków prawicy, ministrów w gabinecie premiera Francoisa Bayrou.

Majotta, leżąca w archipelagu Komorów, jest kierunkiem masowej imigracji z sąsiednich wysp. Co roku rodzi się tam 10 tys. dzieci, których matki pochodzą z Komorów. Ograniczenie „prawa ziemi” ma zamknąć perspektywę francuskiego obywatelstwa i ograniczyć imigrację. Po zaostrzeniu przepisów dziecko urodzone na Majotcie będzie mogło zostać Francuzem, jeśli oboje jego rodzice mieszkają na terenie Francji co najmniej od trzech lat.

Choć sytuacja na Majotcie wymaga działań, to nie brak głosów, że problemem nie jest wcale „prawo ziemi”, a lepsza niż na sąsiednich wyspach sytuacja gospodarcza i społeczna. Na Majotcie już raz zaostrzono dostęp do obywatelstwa – w 2018 roku – ale nie zahamowało to imigracji. Z tego powodu obrońcy „prawa ziemi” uważają, że przykład Majotty jest wykorzystywany politycznie po to, by podważyć obowiązywanie tej zasady w całym kraju. Majotta nie może być uznana za „laboratorium” dla reszty Francji – podkreślił w sobotę dziennik „Le Monde” w artykule redakcyjnym.

Temat budzi silne podziały. Parlamentarzysta z obozu prezydenta Emmanuela Macrona, Belkhir Belhaddad, który głosował w piątek przeciwko ograniczaniu „prawa ziemi” na Majotcie, w geście protestu opuścił swą frakcję (niemal wszyscy posłowie frakcji poparli obostrzenia). „Prawo ziemi to jeden z fundamentów naszej Republiki. Kwestionowane jest samo sedno projektu republikańskiego (…). Jestem imigranckim dzieckiem, przyjąłem język francuski i wartości Republiki, a jeżeli zostałem deputowanym, to tylko dzięki republikańskiej merytokracji i po to, aby bronić tych zasad i wartości” – powiedział Belhaddad prawicowemu dziennikowi „Le Figaro”.

źródło: PAP

 

czytaj też: >>> Premier Francji proponuje „szerszą debatę” na temat imigracji i tożsamości <<<

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *


2025-02-22 00:15:13
Skip to content