„Le Monde”: Paryż chce, aby francuski przemysł obronny skorzystał na rozwoju polskiej armii
fot. pixabay.com
Paryż chce, aby francuski przemysł obronny skorzystał na rozwoju polskiej armii, ale do tego potrzebna będzie poprawa relacji dyplomatycznych – pisze „Le Monde” przy okazji poniedziałkowej wizyty ministra obrony Francji Sébastiena Lecornu w Warszawie.
Francuski dziennik przypomina, że Lecornu przyjeżdża do Polski nieco ponad miesiąc po wizycie prezydenta Francji Emmanuela Macrona w Warszawie. Macron poruszył wówczas z premierem Donaldem Tuskiem temat wysłania wojsk na Ukrainę po ewentualnym rozejmie z Rosją.
„Le Monde” zauważa jednak, że pomysł ten – którego głównym zwolennikiem jest Paryż – spotkał się w Warszawie z rezerwą. Przyczyną tej niechęci jest m.in. małe doświadczenie polskiego wojska poza granicami kraju – podkreślają autorzy artykułu.
„Warszawa o wiele lepiej czuje się z pomysłem konsolidacji roli Polski jako zaplecza (Ukrainy)” – stwierdza gazeta. “Priorytetem dla Polski nie jest wysłanie żołnierzy, a zapewnienie, że dostawy uzbrojenia będą kontynuowane, a nawet zwiększone” – tłumaczy „Le Monde” analityczka ds. Polski i NATO francuskiego think-tanku IFRI Amelie Zima.
„Dlatego obecna wizyta Lecornu w Polsce ma bardziej na celu zacieśnienie współpracy w obszarze przemysłu wojskowego, m.in. przy produkcji amunicji dla Ukrainy czy kwestii bilateralnych” – dodają autorzy.
Przypominają, że od 2022 r. Polska rozpoczęła politykę masowego dozbrajania, kupując broń od USA i Korei Płd. „Wejście Francji (na polski rynek) nadchodzi trochę za późno” – ocenia w rozmowie z dziennikiem Leo Peria-Peigne z IFRI.
„Większość dużych kontraktów jest już w realizacji. Na tym etapie francuscy przemysłowcy mogą więc tylko zabiegać o kontrakty długoterminowe lub niższej rangi” – dodaje “Le Monde”. Jak zaznacza gazeta, szansą dla francuskich firm mogą być polskie plany zakupu okrętów podwodnych. O kontrakt ubiegać się ma firma Naval Group.
Francuski dziennik zwraca też uwagę na przeszkody stojące przed francuskimi przedsiębiorstwami z branży obronnej. „Warunki, które stawiają Polacy przed podpisaniem takich kontraktów są niezwykle wymagające. Według polskiego prawa, (…), część produkcji musi odbywać się w Polsce (…)” – pisze dodając, że strategia ta, służąca wsparciu głównego polskiego przedsiębiorstwa zbrojeniowego, PGZ, jest trudna do zaakceptowania przez Francję.
Dodatkowo, Polska może w zamian za przyznanie kontraktów wysunąć swoje żądania, np. wymóg stacjonowania żołnierzy na swoim terytorium. „Amerykanie często zdobywali kontrakty dzięki temu (…) Francja mogłaby tu zagrać swoją kartą: szkoleń” – przypuszcza dziennik. “Polacy są bardzo zainteresowani doświadczeniem francuskiego wojska” – potwierdza Peria-Peigne, podkreślając, że realizacja polskich ambicji podwojenia sił zbrojnych wymaga wyszkolenia dużej liczby żołnierzy.
Paryż musi jednak odbudować zaufanie Warszawy – podkreśla „Le Monde”. Zwraca uwagę, że na relacjach nadal ciąży koncyliacyjna polityka Macrona względem Putina, którą prowadził przed wojną. Amelie Zima ocenia, że Polacy oczekują od Francji gwarancji, np. w kwestii rozciągnięcia parasola nuklearnego nad Polskę lub odstąpienia od aktu NATO-Rosja z 1997 r., który teoretycznie wyznacza limity tego, ile kontyngentów może stacjonować na wschodniej flance Sojuszu.
Aby wznieść się ponad te podziały, Paryż i Warszawa dążą do renegocjacji porozumienia obronnego, czego rezultatem ma być podpisanie traktatu wiosną w Nancy – zwraca uwagę „Le Monde”. “W tych okolicznościach Paryż i Warszawa mogłyby dogadać się w innej sprawie, poruszanej w Brukseli przez polską prezydencję: wyłączenia wydatków obronnych z unijnych przepisów fiskalnych, ograniczających deficyt finansów publicznych do 3 proc. PKB danego kraju” – konkluduje dziennik.
źródło: PAP
czytaj też:
Redakcja „Le Monde”: podczas prezydencji w UE Polska zamanifestuje swe atuty >>>
Dodaj komentarz