szukaj
Wyszukaj w serwisie


Ks. prof. Szczur: każdy powinien nieustannie doskonalić warsztat swojej pracy

Ks. Tomasz Sokół / Artur Hanula / 15.11.2024
fot. archiwum prywatne ks. prof. Piotra Szczura
fot. archiwum prywatne ks. prof. Piotra Szczura

Każdy człowiek, nie tylko naukowiec, powinien nieustannie doskonalić warsztat swojej pracy, zdobywając kolejne umiejętności i kompetencje. Z tego też względu ośmielę się stwierdzić, że nie tylko warto, ale po prostu trzeba nieustannie rozwijać się pod każdym względem, również pod względem intelektualnym – wskazał ks. prof. dr hab. Piotr Szczur, który otrzymał z rąk Prezydenta RP Andrzeja Dudy akt nominacyjny i dołączył do grona profesorów. Jest profesorem nauk teologicznych w dyscyplinie nauki teologiczne.


Publikujemy pełną treść wywiadu:

Polskifr.fr: Droga naukowa – jak to wszystko się zaczęło u młodego kapłana?

Ks. prof. dr hab. Piotr Szczur: Zamiłowanie do Ojców Kościoła pojawiło się w moim życiu już na początku przygotowania do kapłaństwa. Kiedy w roku 1987 wstąpiłem do Lubelskiego Seminarium Duchownego, ojciec duchowny naszego rocznika – ks. dr Tadeusz Stolz, zalecił, abyśmy wybrali dowolną książkę religijną jako lekturę duchowną. Wówczas w moje ręce trafiła książka autorstwa o. prof. Jacka Salija, zatytułowana „Rozmowy ze św. Augustynem”. Treść tej książki zaciekawiła mnie do tego stopnia, że zacząłem interesować się pisarzami chrześcijańskimi żyjącymi w starożytności.

Później, w ramach studiów na Wydziale Teologii KUL, na drugim i trzecim roku miałem zajęcia z patrologii, które prowadził już śp. ks. prof. Franciszek Drączkowski. Wykłady z patrologii zachęciły mnie do bardziej szczegółowego analizowania pism Ojców Kościoła, co ostatecznie skłoniło mnie do wyboru (na piątym roku studiów) seminarium z patrologii i napisania pracy magisterskiej z tego zakresu. Studia magisterskie na KUL-u uwieńczyłem w 1993 roku napisaniem i obroną pracy magisterskiej dotyczącej chrystologii św. Augustyna.

Po przyjęciu święceń i otrzymaniu nominacji wikariuszowskiej, nie utraciłem kontaktu z patrologami z KUL-u: ks. prof. Franciszkiem Drączkowskim i ks. prof. Jerzym Pałuckim. Kiedy w roku 1994 Katedra Patrologii KUL obchodziła jubileusz 10-lecia istnienia, wspomniani profesorowie zaproponowali mi, abym na podstawie pracy magisterskiej przygotował artykuł, który byłby elementem prezentującym badania prowadzone na seminarium istniejącym przy tej katedrze. Przygotowany artykuł był pierwszym moim opracowaniem naukowym, który zyskał pozytywne recenzje potrzebne do publikacji. Byłem z niego bardzo dumny. W tym czasie zacząłem poważnie myśleć o poproszeniu biskupa, aby pozwolił mi na odbycie specjalistycznych studiów doktoranckich z patrologii. Tak właśnie wyglądały początki mojej przygody z Ojcami Kościoła.

Dlaczego patrologia? Ulubiony jej przedstawiciel to…?

Jak wspomniałem, z Ojcami Kościoła zetknąłem się już na początku studiów w Lubelskim Seminarium Duchownym. Na wykładach zauważyłem, że Ojcowie Kościoła są obecni w zasadzie w każdej z dziedzin teologicznych: w teologii fundamentalnej, dogmatycznej, moralnej, w duchowości, katechetyce czy liturgice. Zacząłem rozumieć, że Ojcowie Kościoła stanowią fundament w nauczaniu teologii.

Kiedy zaś przyszedł czas na zgłębianie dokumentów II Soboru Watykańskiego zauważyłem, że moje spostrzeżenia były trafne, gdyż w taki sposób Ojcowie Soborowi przedstawili tę kwestię w Konstytucji „Dei verbum”. Właśnie z tego względu wybrałem patrologię.

W zasadzie fascynują mnie wszyscy Ojcowie Kościoła, ponieważ każdy z nich jest wyjątkowy i niepowtarzalny, jednak wybieranie poszczególnych pisarzy, aby bardziej szczegółowo zbadać ich dorobek, w moim przypadku związane było przede wszystkim z przygotowywaniem prac awansowych. Pierwszym był Augustyn, którego nauczanie analizowałem przygotowując magisterium; drugim Klemens Aleksandryjski, którego pisma stanowiły bazę źródłową badań prowadzonych w ramach przygotowywania dysertacji doktorskiej; trzecim zaś Jan Chryzostom, na którego nauczaniu oparłem się przygotowując rozprawę habilitacyjną. Jednak jakbym miał wybrać tylko jednego, to wybrałbym Jana Chryzostoma, którego nauczaniem zajmuję się do dziś.

Stopnie naukowe, ich ścieżka oraz realizacja – jak to wygląda w przypadku kapłana naukowca?

W przypadku każdego księdza wstąpienie na drogę naukowca w dużym stopniu uzależnione jest od decyzji biskupa diecezjalnego, który – wysyłając konkretnego księdza na studia doktoranckie – musi widzieć potrzebę „pozyskania” dla diecezji naukowca z danej dyscypliny oraz być przekonany o tym, że ksiądz ten ma szansę na to, aby zakończyć studia napisaniem i obroną doktoratu. W moim przypadku było tak, że po trzech latach kapłaństwa poprosiłem swojego biskupa, a był nim wówczas arcybiskup Bolesław Pylak, aby pozwolił mi na podjęcie na KUL-u specjalistycznych studiów z patrologii. Początkowo Arcybiskup nie wyraził na to zgody, jednak po upływie kilku miesięcy zmienił zdanie i mogłem rozpocząć studia na KUL-u.

Problemem był jednak kierunek studiów, gdyż Arcybiskup chciał mnie wysłać na studia z historii Kościoła, a nie z patrologii. Jednak po moich naleganiach i zapewnieniach, że sobie poradzę, ostatecznie wyraził zgodę na to, abym studiował patrologię. Skończenie tego rodzaju studiów wydawało się mało realne, gdyż musiałem uczestniczyć w zajęciach prowadzonych zarówno na historii Kościoła, jak i na filologii klasycznej, a studentem byłem tylko „z doskoku”, gdyż jednocześnie byłem wikariuszem w jednej z lubelskich parafii.

Pierwszy rok studiów rzeczywiście był bardzo praco- i czasochłonny, jednak wszystkie egzaminy zdołałem zdać bardzo dobrze. Po roku studiów Arcybiskup postanowił zwolnić mnie z obowiązków parafialnych, co przyczyniło się do szybkich postępów w prowadzonych przeze mnie badaniach. Cztery lata studiów doktoranckich uwieńczyłem w 2000 roku napisaniem i obroną dysertacji doktorskiej z zakresu patrologii. Jak już wspomniałem doktorat dotyczył nauczania Klemensa Aleksandryjskiego, a konkretnie – jego aretologii.

Zaraz po obronie doktoratu wyjechałem do Paryża na dodatkowe studia w Instytucie Katolickim, które dla mnie miały charakter uzupełniający. Po ich ukończeniu rozpocząłem pracę na KUL-u w Katedrze Patrologii Greckiej, gdzie byłem najpierw asystentem, a następnie adiunktem. Przygotowując zaś rozprawę habilitacyjną postanowiłem zająć się nauczaniem społecznym Jana Chryzostoma.

W maju roku 2008 odbyło się kolokwium habilitacyjne, które zakończyło się nadaniem mi stopnia naukowego doktora habilitowanego. Kilkanaście dni po habilitacji otrzymałem na uniwersytecie własną katedrę, a mianowicie Katedrę Historii Kościoła w Starożytności Chrześcijańskiej. Chociaż nie była to katedra patrologiczna, to jednak jej profil był zgodny z prowadzonymi przeze mnie badaniami opartymi przecież na nauczaniu pisarzy wczesnochrześcijańskich.
Ważne dla mnie było otrzymanie w roku 2009 stanowiska profesora nadzwyczajnego (profesora uczelni). W tym miejscu chciałbym wyjaśnić, że „profesor nadzwyczajny”, to nie jest stopień ani tytuł naukowy, lecz stanowisko zajmowane na uczelni, podobnie jak asystent czy adiunkt. Zatem osiągnięcie profesury nadzwyczajnej było zajęciem po prostu wyższego stanowiska na uniwersytecie. Z czasem przyszły inne funkcje i zadania: przez wiele lat byłem redaktorem naczelnym wiodącego polskiego czasopisma patrystycznego „Vox Patrum” oraz dyrektorem Instytutu Historii Kościoła i Patrologii. Oczywiście przez cały czas prowadziłem wykłady z patrologii i historii Kościoła oraz prowadziłem badania naukowe.

Kiedy w 2021 roku opublikowałem tzw. książkę profesorską dotyczącą kradzieży w starożytności, złożyłem wniosek do Rady Doskonałości Naukowej o przeprowadzenie przewodu profesorskiego, który pomyślnie zakończyłem w połowie roku 2022. W związku z tym Rada wystąpiła z wnioskiem do Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Andrzeja Dudy o nadanie mi tytułu naukowego profesora. Prezydent pozytywnie odniósł się do wniosku i dnia 5 września 2022 roku mianował mnie profesorem. Dzięki temu stałem się profesorem zwyczajnym, tzw. profesorem belwederskim, osiągając szczyt awansów naukowych. Chcę podkreślić, że droga naukowa, którą pokrótce przedstawiłem jest normalnym trybem pracy naukowców, którzy dzięki żmudnym pracom badawczym, krok po kroku dążą do osiągania kolejnych awansów zawodowych.

Uroczystość w Pałacu Prezydenckim – co najmocniej zapadło w pamięć i zostało w sercu?

Jak wspomniałem, tytuł naukowy profesora został mi nadany przez Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej we wrześniu 2022 roku. Niewątpliwie moment ten był dla mnie niezwykle radosny i po prostu cieszyłem się, że moje starania o tytuł profesora zakończyły się pozytywnie. Chciałem, aby Pan Prezydent jak najszybciej wręczył mi nominację profesorską. Zadzwoniłem więc do kancelarii Prezydenta, aby zapytać się, kiedy mogę spodziewać się zaproszenia do Pałacu Prezydenckiego na uroczystość wręczenia nominacji. W czasie rozmowy dowiedziałem się, że w tej kwestii jest duże opóźnienie (była pandemia, później wybuchła wojna w Ukrainie) i aktualnie odbywa się wręczanie nominacji profesorskich z roku 2020. Zrozumiałem, że opóźnienie wynosi aż dwa lata. Nie myliłem się, gdyż zaproszenie na uroczystość otrzymałem właśnie po dwóch latach od nominacji.

Mówię o tym, ponieważ choć przez te dwa lata już zdążyłem oswoić się z posiadanym tytułem, to jednak zapowiedź wizyty w Pałacu Prezydenckim i otrzymania nominacji z rąk samego Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej wywołały we mnie duże emocje. Na nowo odżyła we mnie radość z otrzymanego tytułu naukowego. Mój pobyt w pałacu był dość długi – byłem tam od godz. 10.30 do 13.15, zaś sama uroczystość wręczenia nominacji ponad osiemdziesięciu profesorom trwała nieco ponad pół godziny. Pan Prezydent najpierw wręczył nominacje wszystkim profesorom, a następnie wygłosił krótkie przemówienie. Ten czas minął mi bardzo szybko. Dla mnie najważniejszy był sam moment wręczenia nominacji profesorskiej, kiedy miałem okazję nie tylko uściśnięcia dłoni Pana Prezydenta, ale też przyjęcia gratulacji i usłyszenia z ust Prezydenta kilku bardzo miłych, ale też niezwykle ważnych dla mnie słów.

fot. archiwum prywatne ks. prof. Piotra Szczura

Warto przechodzić poszczególne etapy własnego rozwoju naukowego?

Każdy człowiek powołany jest do nieustannej pracy nad sobą zmierzającej do wszechstronnego wzrostu i rozwoju. Praca ta ma wiele wymiarów, a jednym z nich jest rozwój intelektualny. Dlatego też – w mojej ocenie – każdy człowiek, nie tylko naukowiec, powinien nieustannie doskonalić warsztat swojej pracy zdobywając kolejne umiejętności i kompetencje. Z tego też względu ośmielę się stwierdzić, że nie tylko warto, ale po prostu trzeba nieustannie rozwijać się pod każdym względem, również pod względem intelektualnym.

Czego Księdzu Profesorowi możemy życzyć na dalsze lata?

No cóż, jestem człowiekiem wierzącym i mam świadomość dzięki Komu mogłem zdobyć poszczególne stopnie naukowe i tytuł naukowy profesora. Zatem można mi życzyć, aby Duch Święty nadal udzielał mi swoich darów oraz stale mi towarzyszył wspierając moje wysiłki intelektualne; można mi życzyć, abym zawsze był wierny Chrystusowi – wcielonej Mądrości Bożej.

 

czytaj też:

Profesorowie i lekarze z Sorbony trafili do obozu w Prawieniszkach na Litwie >>>

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Avatar użytkownika, wgrany podczas tworzenia komentarza.


2024-11-18 00:15:13