Koneser sztuki, Polak, Europejczyk – spotkanie z Andrzejem Niewęgłowskim
Andrzej Niewęgłowski, arch. prywatne
Andrzej Niewęgłowski jest architektem i znanym koneserem sztuki. Mieszka w Paryżu od lat 1963 roku, ale cały czas pozostaje związany z Polską i Polonią. Przekazał Bibliotece Polskiej unikalną kolekcję Poloniców, w tym rękopis Kraszewskiego. Dzięki jego wizji i determinacji został tam odtworzony Salon Fryderyka Chopina. “Czuję się Polakiem i Europejczykiem” – mówi portalowi „polskiFR”.
Andrzej Niewęgłowski jest architektem, nie wiać po nim wieku, choć jest niemalże rówieśnikiem królowej Elżbiety. Ma nienaganne maniery i styl. Z jego oczu bije bystrość, szczerość i poczucie humoru. Przed wyjazdem do Francji, pracował 11 lat w Warszawie w pracowni słynnego architekta, profesora Bohdana Pniewskiego.
Mimo, iż pracownia ta była częścią wielkiego Państwowego Biura Projektowania („Miastoprojekt Stolica”), zachowała swój odrębny charakter przedwojennych autorskich biur architektonicznych. Pniewski mieszkał w tej samej willi, gdzie pracowaliśmy. Raz na dziesięć dni – 7,17 i 27 każdego miesiąca „schodził z Olimpu”, by podpisać rysunki. Była to prawdziwa ceremonia. Pniewski nie należał jednak do ludzi impulsywnych – niczego nie darł. Pozostaje dla mnie tajemnicą, dlaczego profesor Pniewski miał przywilej owej odrębności i cieszył się dużą swobodą.
Wspomina, jak raz profesor zaśmiewał się, opowiadając o podróży autobusem w Warszawie –Jechał z żoną dokądś z wizytą. Miał w kieszeni, jak zawsze w tamtych, wymagających zapobiegliwości czasach – trochę papieru toaletowego w kieszeni. Jakiś złodziej, przekonany, że to portfel, wyciągnął po niego rękę. Profesor na to: „a dalej, ciągnij, przyda ci się!”.
Andrzej Niewęgłowski przyjechał do Francji przypadkowo. Od początku lat sześćdziesiątych zasiadał w radzie SARPu. W 1963 roku wyjechał na kongres MUiA (Międzynarodowej Unii Architektów) w Meksyku. Tu przed tym wyjazdem ukończył Pawilon Brazylijski w Poznaniu. Prócz pracy w Pracowni profesora Pniewskiego, prywatnie zajmował się urządzaniem wnętrz dyplomatów południowoamerykańskich, między innymi współpracował z Ambasadą Meksyku. Wracając z Ameryki statkiem do Polski statkiem (podkreśla zawsze, że była to jego najnudniejsza podróż w życiu), wysiadł po drodze – w Antwerpii, stamtąd pojechał do Paryża na Boże Narodzenie, do przyjaciół Krystyny i Stefan du Chateau (pary polskich architektów, osiadłych na stałe we Francji).
Od tej pory mieszka w Paryżu. To on jest autorem zrekonstruowanego Salonu Chopina w Bibliotece Polskiej w Paryżu. Zadbał o to, by nadać mu formę, jak najbardziej zbliżoną do, zachowanych w Muzeum Czartoryskich w Krakowie rysunków, ilustrujących oryginalne wnętrze mieszkania pianisty na Placu Vendôme.
Oczywiście to, co można podziwiać na 6 Quai d’Orléans nie mogło być identyczne z oryginałem. Chopin mieszkał na antresoli, tu zaś są bardzo wysokie wnętrza. Największym wyzwaniem było jednak zdobycie podobnego dywanu. Znaleźliśmy przedsiębiorstwo, które zachowało rysunki do dawnych żakardów utkało go specjalnie dla nas. Było to bardzo kosztowne. Jedynym meblem, który rzeczywiście należał do Chopina jest fotel, kupiony na aukcji po śmierci artysty przez Teofila Kwiatkowskiego i podarowany Bibliotece przez jego wnuczki. Fortepian, który tam stoi, z dużym prawdopodobieństwem był instrumentem, na którym grał Chopin, nie jest to jednak udokumentowane .
Dodaje, że chciał wypożyczyć od swoich sąsiadów z dołu portret ich prababki autorstwa Franza Xaviera Winterhaltera – rodzinna legenda głosiła bowiem, że uczyła się grać na pianinie pod okiem samego Chopina. Sąsiedzi jednak odmówili, uznając, że nie mają odpowiedniego płótna, którym mogliby zakryć puste miejsce po obrazie. Ich odmowa w sumie przyniosła ulgę, Biblioteka zapewne nie miałaby pieniędzy na ubezpieczenie tak cennego dzieła.
Andrzej Niewęgłowski pozostaje bardzo związany ze środowiskiem polonijnym, zgromadzonym wokół Biblioteki Polskiej w Paryżu. Nigdy nie zrzekł się polskiego obywatelstwa. Na emigracji też utrzymywał kontakty z Polską. –Sprawy polskie mnie częściej bolą, są mi po prostu bliższe. Czuję się Polakiem i Europejczykiem.
Jedną z najważniejszych działalności Niewęgłowskiego jest jego pasja do zabytków i pięknych przedmiotów. Jego kolekcja artystyczna jest pełna zdumiewających artefaktów. Jego mieszkanie znajduje się w spokojnej dzielnicy Paryża, naprzeciwko ogrodu Muzeum Rodina. Gdzie nie spojrzeć – w każdym kącie, wyeksponowane zostały rozmaite dzieła sztuki. Zabytki mniejsze i większe, niektóre o wartości sentymentalnej, inne rynkowej; nabyte pod wpływem impulsu, ale też i takie wyszukane z nabożną skrupulatnością. Prezenty, pamiątki, kaprysy, świadectwa, ślady czyjejś obecności, znamiona idei, wcielenia potrzeby piękna.
Zacząłem kolekcjonować sztukę jeszcze przed Powstaniem Warszawskim. Dostawałem kieszonkowe - mój ojciec był notariuszem, więc dostawałem całkiem interesujące kieszonkowe. Za te pieniądze kupowałem porcelanę i książki. Z tych pierwszych zbiorów wszystko zostało zniszczone - oprócz tego jedynego wazonika - opowiada o początkach swojej pasji do pięknych przedmiotów Andrzej Niewęgłowski - Ten wazonik kupiłem mojej mamie na imieniny. Pochodzi z południowej Holandii, z Goudy, z około 1900 roku. Co ciekawe, po czterdziestu latach, moja kuzynka podarowała identyczny wazonik.
Pełno jest tu prac Andrzeja Kreütz-Majewskiego, nieżyjącego już profesora krakowskiej ASP, wybitnego scenografa operowego. Przyjaźnili się. Wiele z jego prac podarował Bibliotece Polskiej w Paryżu, przy okazji ekspozycji jego prac. Część nadal zdobi ściany tego niezwykłego mieszkania. Uwagę zwracają projekty strojów dla Klitemnestry z “Elektry” dla Opéra de Paris i dla Grace Bumbry śpiewającej, a także – co wyjątkowe – tańczącej rolę tytułową „Salome” w operze Straussa na Covent Garden w Londynie.
Szalenie ważnym elementem kolekcji architekta były rozmaite Polonica, które to po byciu wystawionymi na uroczystej ekspozycji w Bibliotece Polskiej w Paryżu, zostały podarowane do jej zbiorów. Były tam grawiury, weduty, figurynki miśnieńskie przedstawiające szlachciców, nieznany wiersz Kraszewskiego, listy i wiele innych obiektów.
Andrzej Niwęgłowski przez długie lata był prezesem Polskiego Towarzystwa Opieki nad Polskimi Pamiątkami i Grobami Historycznymi we Francji. Do tej pory jest zaangażowany w jego działalność.
Swoją kolekcję systematycznie rozdaje rozmaitym instytucjom. Wiele obiektów trafiło do różnych muzeów i fundacji, między innymi do Muzeum Narodowego w Poznaniu, Muzeum Secesji w Płocku, Łazienek Królewskich w Warszawie, Muzeum Warszawy, Biblioteki Polskiej w Paryżu oraz Fundacji Custodia w Paryżu.
Bardzo miło jest mi zacząć dzień od przeczytania dobrego artykułu 😊
Bonne journée.