Street art można wykorzystać do rozpowszechniania wiedzy o historii sztuki
Street Art Tour Paris / Facebook
Pomyślałam, że popularność street artu można wykorzystać do rozpowszechniania wiedzy o historii sztuki. Stworzyłam więc kolejne trasy, np. na Montmartre, gdzie można natknąć się na mnóstwo śladów po ważnych artystach – mówi portalowi polskiFR Kasia Klon (Katarzyna Klonowska), artystka, nominowana w ubiegłym roku do nagrody Best Tour In Paris.
Zaczynałam od murali w 13 dzielnicy Paryża – tam jest ich najwięcej. Bardzo dużo osób, które już raz zaliczyło taki spacer, chciało spotkać się jeszcze raz. Zaczęłam szukać innych tras i pomysłów. Wybrałam, między innymi, Belleville. Miewałam często grupy rodzin z dziećmi, raz nawiązałam do sztuki Salvadora Dali, byłam w szoku, gdy zapytano mnie kto to jest. Pomyślałam, że popularność street artu można wykorzystać do rozpowszechniania wiedzy o historii sztuki. Stworzyłam więc kolejne trasy, np. na Montmartre, gdzie można natknąć się na mnóstwo śladów po ważnych artystach. Murale, które tam się znajdują są pełne odniesień i inspiracji, widać nawiązania do, np. Picassa (autorstwa Ernesta Novo), czy van Gogha (jego portret namalowała Katherine von Saalfeld). Pokazuję wtedy reprodukcję oryginałów i opowiadam historię ich powstania i dzieje artystów.
Jest tam też jedna wyjątkowa praca Diany de la Rock, która cytuje jeden z afiszów Alfonsa Muchy, przedstawiający reklamę papierosów. Współczesna wersja powstała w bardziej współczesnych, intensywnych kolorach, papieros zamienił się też na wersję elektroniczną. Gdy patrzy się na tę pracę, nie znając jej pierwowzoru oczywiście można ją docenić, jednak poznawszy kontekst, odbiór jest znacznie pełniejszy.
Gdy eksponuję swoje prace, wybieram obok zupełnie abstrakcyjnych też takie, które pokazują, że umiem rysować (śmiech). Masz tu grafikę, obrazy, co je łączy to fascynacja formą i kształtem – o niektórych pracach ludzie mówią, że to meduza, inni, że to orchidea. Śmieję się zawsze: „a co to za różnica”. Dla mnie najbardziej istotna jest elegancja, forma, tekstura. Uwielbiam symetrię, odbicie. Tu masz pracę, którą stworzyłam, kiedy miałam ową alergię. Miałam wtedy czerwone plamy na całej twarzy. Wyglądały na tyle dziwnie, że lekarz pytał mnie, czy to taki makijaż. Chciałam to na swój sposób traumatyczne doświadczenie zamienić na coś pozytywnego. Gdy przechylisz głowę, zobaczysz, że po obu stronach namalowałam tu własny profil. To taki ukryty autoportret.
Od zawsze lubiłam przemianowywać rzeczy negatywne na pozytywne. Nadawać porządek chaosowi. Jeszcze na studiach robiłam kompozycje kalejdoskopowe, używając do tego obrzydliwych substancji. Ta potrzeba symetrii jest u mnie bardzo wyraźna.
Dodaj komentarz