Wielkopostne zamyślenia “Jezus i ja” stacja III – Kolano
fot. Pixabay.com
Zapraszamy na trzeci odcinek wielkopostnych zamyśleń nawiązujący do stacji III Drogi krzyżowej.
Stacja III – Kolano
Ruszyli.
Jezus obarczony belką, a wcześniej skatowany podczas biczowania i cierniem koronowania, z trudem stawia kolejne kroki.
Stoję. Nie wiem czy ruszyć za Nim, za pozostałymi skazańcami, oprawcami i całą ciekawską gawiedzią. W moim sercu ni stąd, ni zowąd wzrasta uczucie odrazy. Nie chcę mieć z Nim nic wspólnego! Po co tam pójdę? Jeszcze narobię sobie kłopotu. Chciał cierpieć, to niech cierpi… Lepiej idę się zająć swoimi sprawami. Dobrze Mu tak.
Wzrastająca złość i jakieś trudne do opisania uczucie najwyższej wzgardy pcha mnie jednak dalej. Towarzyszę temu krwawemu korowodowi. Przyglądam się Jezusowi. Chcę się naigrawać Jego widokiem i pokrytym ranami ciałem. Na mojej twarzy pojawia się szyderczy uśmiech, a potem głośny śmiech.
Wtem szarpnięto zbyt mocno za sznury, którymi Jezus był skrępowany. Nie był w stanie obronić się przed upadkiem i runął. Próbował ratować się i upadł najpierw na kolano; z Jego ust wyrwał się okrzyk bólu; następnie przylgnął twarzą do ziemi. Oprawcy próbują Go podnieść. Ja zastygam w jakimś odrętwieniu, a w moim umyśle jak na szali ważą się skrajne uczucia odrazy i współczucia. Szalę przeważają słowa Jezusa, które słyszę nie tyle ustami, co raczej w moim wnętrzu: “Muszę iść, muszę to zrobić dla (tu wstaw swoje imię)”. Usłyszałem swoje imię… Widzę, jak Jezus z najwyższym trudem się podnosi. Widać, że jego lewe kolano jest poważnie uszkodzone i mimo potwornego bólu przy każdym kroku, ruszył dalej.
Ja osunąłem się na ziemię. Przyklęknąłem i po policzku spływały mi łzy.
Poprzedni odcinek: stacja II – Belka >>>
Dodaj komentarz