Tajemnica człowieka w żelaznej masce
L'Homme au Masque de Fer, ilustracja z 1789 roku, fot. wikimedia (domena publiczna)
Człowiek w żelaznej masce, spopularyzowany m.in. przez Leonardo DiCaprio – odtwórcę tej postaci w filmie o tym samym tytule – to jedna z najbardziej tajemniczych postaci francuskiej historii. Na przestrzeni dziejów pojawiło się wiele hipotez, kim mogłaby być ta osoba, która zmarła w listopadzie 1703 r., a więc 320 lat temu.
Wiemy, że człowiek w żelaznej masce zmarł 19 listopada 1703 r. w słynnym paryskim więzieniu – Bastylii >>>. Aresztowano go w 1669 r. i przetrzymywano od tamtego czasu także w innych więzieniach. Towarzyszył mu zawsze ten sam strażnik – Bénigne Dauvergne de Saint-Mars. Ten tajemniczy człowiek nierozerwalnie związał się z żelazną maską, która być może jednak wcale nie była żelazna… Tak czy inaczej po przybyciu tajemniczego więźnia do Bastylii przedstawiciel twierdzy miał wspominać o zjawieniu się mężczyzny „zawsze zamaskowanego i którego imię nigdy nie zostało wypowiedziane”. W 1703 r. szczątki pięćdziesięcioletniego mężczyzny pochowano na paryskim cmentarzu Saint-Paul, a jego rzeczy osobiste i ubrania spalono o świcie. Ściany jego celi zostały nawet oskrobane i wybielone.
Jedna z hipotez, podtrzymywana m.in. we wspomnianym wyżej filmie, zakłada, że tą tajemniczą postacią był Filip – brat bliźniak ówcześnie panującego Króla-Słońce Ludwika XIV. To właśnie temu więźniowi starali się pomóc słynni Muszkieterowie, wrogo nastawieni do króla i zamierzający posadzić na tronie jego brata bliźniaka. Była to zatem hipoteza promowana przez autora historii o Trzech Muszkieterach, czyli Aleksandra Dumasa ojca.
Podobnego zdania jak Dumas był Wolter, od którego pisarz przejął pomysł wykorzystany w trzeciej części jego trylogii o Muszkieterach, pt. „Wicehrabia de Bragelonne”. Wolter uważał, że człowiek w żelaznej masce to brat króla, ale nie bliźniak, lecz brat przyrodni – syn Anny Austriaczki i kard. Mazarina z nieprawego łoża. Wolter utrzymywał, że maska tajemniczego więźnia była żelazna. „Podbródek maski był wykonany ze stalowych sprężyn, co pozwalało więźniowi jeść bez jej zdejmowania” – pisał filozof. Z kolei według innej teorii człowiekiem w masce był nieślubny syn Ludwika XIV. Niektórzy mówili, że to włoski dyplomata Marchiali.
Co ciekawe, podczas uwięzienia w Bastylii w 1717 r. Wolter twierdził, że usłyszał historię o zamaskowanym więźniu od starszych więźniów. Opisał go jako „nieznanego więźnia, młodego, o majestatycznej posturze i eleganckiej, szlachetnej sylwetce”. Prawdopodobnie był ważną postacią; człowiekiem wyrafinowanym i grającym na gitarze. Podawano mu znakomite posiłki, nie pozwalano na kontakt z innymi więźniami. Odwiedzał go tylko gubernator. Wszyscy członkowie komisji sędziowskiej, którzy mieli okazję widzieć tajemniczego mężczyznę, mieli zaginąć w nieznanych okolicznościach.
Brytyjski historyk i dramaturg Hugh Ross Williamson utrzymywał z kolei, że człowiekiem w masce był… biologiczny ojciec Ludwika XIV. Powszechnie znany jest fakt, że Ludwik XIII Sprawiedliwy i jego żona Anna doczekali się syna po długich staraniach dopiero w 1638 r. >>> Według Williamsona ojcem biologicznym przyszłego monarchy miał być ktoś inny, a nie Ludwik XIII. Z tej przyczyny miano rzekomo uwięzić tego mężczyznę, żeby prawda nie wyszła na jaw. Pogłoska o nieślubnym pochodzeniu Ludwika XIV była propagowana zwłaszcza przez Holendrów, którzy należeli do Ligi Augsburskiej, później zwanej Wielką Koalicją, która w latach 1688-1697 prowadziła wojnę przeciwko Francji, zagrażającej niepodległości m.in. wspomnianych Holendrów.
Innym kandydatem do roli zamaskowanego więźnia był kuzyn króla François de Bourbon, książę Beaufort. Chociaż François zginął później w bitwie, rozpowszechniono mało prawdopodobną plotkę, że został porwany i uwięziony przez monarchę.
W XVIII w. liczba hipotez, często fantazyjnych, wciąż rosła. Według niektórych wrogów Ludwika XIV maska była karą nałożoną przez Ludwika XIV na kochanków jego żony, Marii Teresy Austriackiej. Inni utrzymywali, że mężczyzną w masce był Nabo – pigmej, nadworny karzeł – który spowodował ciążę żony Ludwika.
W ostatnich latach za sprawą historyków pojawiły się bardziej prawdopodobne i przekonujące kandydatury na człowieka w masce. Wedle jednej z nich był to Nicolas Fouquet – znaczący nadinspektor finansów. Miał się on dopuścić zdrady i korupcji, za co został uwięziony w twierdzy Pignerol. Zmarł tam w 1680 roku. Nic jednak nie wskazuje na to, żeby przewieziono go do Bastylii.
Kilka lat temu ukazała się ciekawa i ważna publikacja prof. Paula Sonnino z University of California w Santa Barbara, pt. “The Search for the Man in the Iron Mask: A Historical Detective Story” (Rowman & Littlefield, 2016). Autor przyznał, że jego zdaniem udało mi się odkryć tajemnicę i wreszcie zajrzeć pod maskę tajemniczego jegomościa. Zdaniem historyka, który forsował zdanie także innych kolegów po fachu, człowiek w żelaznej masce to Eustache Dauger de Cavoye. Poza tym ów Daugier miał zakładać maskę tylko okazjonalnie i to maskę nie żelazną, lecz aksamitną. Ponadto Daugier miał być jedynie kamerdynerem, zupełnie niezwiązanym z walkami o tron. Mógł być też lokajem skarbnika kard. Mazarina.
Nie udało się ustalić, dlaczego aż ponad 30 lat sprawowano nad nim ścisły dozór. Podobno nazwisko Daugiera pojawiło się w liście ministra wojny de Louvois adresowanym do zarządcy więzienia w Piemoncie. Wedle źródeł historycznych, Euchache Daugier zamieszany był w aferę trucicielską, ale zmarł nie w Piemoncie ani w Bastylii, ale w podparyskim więzieniu Saint-Lazare. Jak widać, nie wszystkie fakty dotyczące Daugiera pasują do tego, co wiemy lub przypuszczamy, na temat człowieka w masce.
Zdaniem prof. Sonnino, Daugier wiedział o nieuczciwym pochodzeniu części majątku kard. Mazarina, którego ofiarą mógł paść nawet król Anglii Karol I Stuart. Podobno podczas rozmów sojuszniczych Ludwika XIV z synem Karola I – Karolem II – Daugier, świadomy nieuczciwości Mazarina względem angielskiego tronu, miał nieopacznie powiedzieć coś niewłaściwego za co został skazany przez stronę francuską i zagrożono mu, że jeśli przyzna się kim jest, niechybnie zginie. Tak miała się zrodzić tajemnica człowieka w żelaznej masce.
Podkreślmy raz jeszcze, że według części historyków sama żelazna maska jest przesadą: wcale nie była wykonana z żelaza, ale z czarnego aksamitu i najprawdopodobniej była noszona w określonych momentach, na przykład podczas przenoszenia z jednego więzienia do drugiego. Nie jest wykluczone, że widok takiego człowieka, w połączeniu z napiętą atmosferą w ówczesnej Francji, wywołał efekt kuli śnieżnej, który doprowadził do intrygującej legendy, którą znamy dzisiaj.
A Wy jak uważacie? Która z hipotez jest według Was prawdziwa? Czy przekonują Was argumenty prof. Sonnino? Dajcie znać w komentarzach.
Podstawowe źródła informacji:
przystaneknauka.us.edu.pl, nationalgeographic.fr, history.ucsb.edu, news.ucsb.edu
czytaj też:
Dodaj komentarz