Ukraińska aktywistka: Rozwinięte demokracje zapomniały, że dyktatury stanowią dla nich zagrożenie
fot. pixabay.com
Rozwinięte demokracje są przyzwyczajone do ustępstw wobec dyktatur. Zapomniały, że państwa, które zabijają dziennikarzy, więżą działaczy czy rozbijają pokojowe protesty, stanowią zagrożenie nie tylko dla własnych obywateli – pisze w dzienniku „Le Figaro” Oleksandra Matwiejczuk, ukraińska prawniczka walcząca o prawa człowieka, szefowa uhonorowanej pokojowym Noblem organizacji Centrum Wolności Obywatelskiej.
„Dziewięć lat temu na Ukrainie miała miejsce rewolucja godności i upadł autorytarny reżim. Dało nam to szansę na zbudowanie kraju, w którym prawa wszystkich są chronione, gdzie rząd jest odpowiedzialny, gdzie sądy są niezależne, a policja nie tłumi pokojowych protestów. Ale aby powstrzymać nas przed pójściem tą drogą, dziewięć lat temu Rosja rozpoczęła wojnę, zajęła Krym i Donbas, a następnie przekształciła ten konflikt w inwazję na pełną skalę. Rodzi to bardzo proste pytanie: jak ochronimy nasze narody, ich godność, prawa i wolność w XXI wieku? Czy możemy ufać prawu, czy liczy się tylko siła broni? Europa i świat powinny odpowiedzieć na te wyzwania współczesności. Bo to determinacja do działania decyduje o tym, czy cywilizacja ma przyszłość” – pisze Matwiejczuk.
„Problem polega na tym, że nawet w rozwiniętych demokracjach rośnie liczba osób, które wątpią w zasady Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka. Jest tego kilka powodów. Nowe pokolenia zastąpiły te, które przeżyły II wojnę światową. Wartości demokracji odziedziczyli po swoich rodzicach. Ale zaczęli uważać swoje prawa i wolności za coś oczywistego. Ludzie coraz częściej zachowują się nie jak filary podtrzymujące te wartości, ale jak konsumenci. (…) Są więc gotowi wymienić wolność na korzyści ekonomiczne, obietnice bezpieczeństwa czy osobistego komfortu. Rozwinięte demokracje są przyzwyczajone do ustępstw wobec dyktatur. Zapomnieli, że państwa, które zabijają dziennikarzy, więżą działaczy czy rozbijają pokojowe protesty, stanowią zagrożenie nie tylko dla własnych obywateli.” – podkreśla aktywistka.
Matwiejczuk zdecydowanie krytykuje postawę Zachodu wobec Rosji. „Rosja daje nam tego wyraźny przykład, systematycznie niszcząc własne społeczeństwo obywatelskie. Demokracje bardzo długo udawały, że nic nie widzą. Nadal ściskali ręce rosyjskich przywódców, budowali gazociągi i +robili interesy jak zwykle+. Przez dziesięciolecia wojska rosyjskie mnożyły przestępstwa w różnych krajach, ale zawsze cieszyły się całkowitą bezkarnością. Świat nie zareagował tak, jak powinien, po aneksji Krymu, która była pierwszym precedensem dla powojennej Europy. Rosja uwierzyła, że może robić, co chce”.
Aktywistka apeluje o przebudowanie systemu międzynarodowego, aby nie akceptował państw-agresorów w Radzie Bezpieczeństwa ONZ. „Brak przywrócenia prawa międzynarodowego w najbliższej przyszłości będzie miał negatywne konsekwencje dla globalnego rozwoju. Możemy znaleźć się w przyszłości, w której niektóre państwa dysponujące potężną bronią konwencjonalną lub nuklearną dyktują swoje zasady całej społeczności międzynarodowej w celu zmiany granic uznanych przez społeczność międzynarodową. Taki świat byłby niebezpieczny dla wszystkich” – podkreśla Matwiejczuk.
źródło: PAP
Dodaj komentarz